sfotografowałem czyjeś życie
sfotografowałem uczucia
przeniosłem na skrawek papieru
odcisk ciszy
dlaczego tak trudno uchwycić wrażliwość
czy wręcz
przewrażliwienie
podążałem za światłem
którego się nie dogania
odrywałem od ziemi
resztkę nieskończoności
podchodziłem bliżej
w idealny kadr
otwierałem migawkę
nie ocierając łez
wciąż było daleko
trochę nieostro
zakurzone negatywy
wikłały się pod stopami
dziś nie spłoną
dziś otrą się
o cyfrowość
nie wiem dlaczego
pełnia obrazów
jest taka plastyczna
a nierealność
taka światłoczuła