Różne były losy Żołnierzy Wyklętych (Niezłomnych), stawiających po II wojnie światowej opór sowietyzacji Polski. Często ich losy po złożeniu broni (jeśli udało im się przeżyć), były nie mniej fascynujące niż walka w podziemiu antykomunistycznym. Do takich ludzi należał porucznik Wieńczysław (Barsegow) Pławiński.
Urodził się 25 października 1915 roku w Tibilisi Jego ojciec był Gruzinem. Ród Barsegowów należał do elity gruzińskiej i w czasie rewolucji bolszewickiej ojciec Wieńczysława Barsegowa został zamordowany. Matka, Helena Pławińska, była Polką, potomkinią polskich zesłańców roku 1863. Dziadek Wieńczysława, ze strony matki, był inżynierem drogowym, przymusowo osiadłym na Kaukazie. Sytuacja Heleny, młodej matki z dzieckiem, była bardzo trudna. Rosja była ogarnięta wojną domową, a rodzina Heleny w większości uciekła za granicę. Po wielu staraniach i pomocy przyjaciół nieżyjącego męża, Helena Pławińska-Barsegow w roku 1921 uzyskała zezwolenie na wyjazd do Polski. Po licznych trudach, przez Moskwę, udało się matce wraz z synem przybyć do Wilna, gdzie mieszkała jej rodzina. Tam Wieńczysław ukończył szkołę powszechną i gimnazjum jezuickie. Od dziecka przejawiał zdolności plastyczne i interesował się wojskiem, co w przyszłości wyznaczyło jego życiową drogę. Po zdaniu matury wstąpił do Szkoły Podchorążych Kawalerii należącej do Centrum Wyszkolenia Kawalerii w garnizonie Grudziądz. Po jej ukończeniu w roku 1938, była to ostatnia promocja oficerów kawalerii przed wybuchem II wojny światowej, otrzymał przydział do 13 Pułku Ułanów Wileńskich, do 1 Szwadronu Tatarskiego (był tam dowódcą 1 plutonu). Wraz z ukończeniem Szkoły Kawalerii zapisał się na Uniwersytet Wileński im. Stefana Batorego, na Wydział Rzeźby, konsekwentnie realizując swoje zdolności i zainteresowania.
Brał udział w kampanii wrześniowej (był ranny). Po rozformowaniu 13 Pułku Ułanów Wileńskich, utworzył oddział partyzancki, który połączył się z dowodzoną przez generała Franciszka Kleeberga Samodzielną Grupą Operacyjną „Polesie”. Walczył pod Kockiem. W czasie okupacji działał w konspiracji (pod pseudonimem „Harap”). Do roku 1941 przebywał w Wilnie, a następnie podjął nieudaną próbę przedostania się do Anglii (przez Norwegię). Później otrzymał zadanie zorganizowania konspiracji na Białorusi, został jednak zdekonspirowany i ukrył się w Wilnie. Po wejściu do Wilna Armii Czerwonej, zdołał uniknąć aresztowania i przedostał się do Puszczy Rudnickiej, gdzie wstąpił do oddziałów partyzanckich porucznika Witolda Turonka ps. „Tur” (8 Oszmiańska Brygada Armii Krajowej) oraz porucznika Gracjana Froga ps. „Szczerbiec” i „Góral” (3 Wileńska Brygada Armii Krajowej).
Po zakończeniu wojny pozostał w konspiracji na ternie Wilna (możemy więc zaliczyć go do grona tzw. „Żołnierzy Wyklętych”, „Żołnierzy Niezłomnych”). Przez cały czas jest poszukiwany przez kontrwywiad radziecki. Pomimo tego nie zaprzestaje działalności, cudem unikając dekonspiracji. Organizuje przerzut Polaków na stronę polską tych, którzy nie mogli wyjechać z ZSRR podczas tzw. „repatriacji”. W ramach kierowanej przez niego akcji udało się, dzięki sfałszowanym dokumentom (to także nadzorował Pławiński), przerzucić do Polski ok 2000 byłych żołnierzy AK i ich rodziny. Przerzuty te, przez Puszczę Rudnicką i Puszczę Nacką (zwaną też „Ruską”), nie odbyły się bez potyczek z oddziałami NKWD. W końcu sam przedostaje się do Łodzi, do matki, która już wcześniej uciekła z Wilna. Poszukiwany przez kontrwywiad i NKWD, ponownie podejmuje próbę (niestety nieudaną) przedostania się do Anglii. Został aresztowany w Warszawie i osadzony w więzieniu na Rakowieckiej, a później w Alei Szucha. Po sześciu miesiącach zostaje wydany „władzy radzieckiej”. Osądzony jako obywatel radziecki, zostaje skazany na śmierć za zdradę. Wyrok ten zamieniono miesiąc później na 25 lat katorgi w obozie pod Workutą. Barsegow podjął próbę ucieczki wraz z innym Polakiem i Niemcem. Złapany, ranny w nogę w wyniku postrzału (jego towarzyszy zastrzelano na miejscu), skatowany i ponownie odesłany za koło polarne, zostaje skazany dodatkowo za próbę ucieczki i skierowany na Kołymę.
Pomimo ogłoszonej amnestii, po śmierci Stalina w 1953 roku, dzięki staraniom matki wolność odzyskał dopiero w 1956 roku. W drodze do Kraju „zaliczył” jeszcze trzymiesięczny obóz przejściowy na „odżywianie”. I znów przyjechał do matki, do Łodzi.
W 1958 roku Helena Pławińska zmarła. Chcąc zapomnieć o strasznych przeżyciach „na nieludzkiej ziemi”, Wieńczysław Barsegow rezygnuje oficjalnie z nazwiska ojca i przyjmuje nazwisko matki. Będąc cały czas „na cenzurowanym”, po śmierci matki popada w kłopoty finansowe. Jako były więzień Kołymy, od powrotu do Polski, ma kłopoty z podjęciem przerwanych w 1939 roku studiów i ze znalezieniem pracy.
W końcu w 1958 r. dostaje się pod opiekę profesora Ireneusza Michalskiego z Wydziału Antropologii Uniwersytetu Łódzkiego. Pracuje na Wydziale nieoficjalnie przez cztery lata, praktycznie bez wynagrodzenia, uczy się, chłonie wręcz wiedzę. Dzięki nauce u profesora Michalskiego staje się jedynym w Polsce i jednym z nielicznych na świecie wysokiej klasy specjalistą, rekonstruktorem wyglądu twarzy na podstawie czaszki. Z czasem zyskuje międzynarodową sławę w tej dziedzinie nauki. Otrzymuje wiele zleceń rekonstrukcji wyglądu twarzy na podstawie zachowanych czaszek należących do różnych muzeów.
Publikuje prace z dziedziny antropologii:
"Metody rekonstrukcji wyglądu głowy w praktyce śledczej", "Problemy Kryminalistyki", zeszyt 7 z 1961 r.
"Odtwarzanie podobieństwa rysów twarzy i budowy głowy na podstawie czaszki", "Człowiek w czasie i przestrzeni", zeszyt 4 z 1962 r.
"Rekonstrukcja plastyczna i analiza odtworzonego materiału w świetle antropologii", "Wiadomości archeologiczne", zeszyt 2 z 1963 r.
Szerokim echem w środowisku naukowym odbiła się rekonstrukcja twarzy dziewczynki z okresu mezolitu, sprzed 7-9 tysięcy lat (w roku 1964), a także szeroko opisywana w prasie rekonstrukcja twarzy Bolesława Krzywoustego, dokonana w roku 1973, na zlecenie Muzeum Katedralnego w Płocku.
W artykule Andrzeja Wernica z 1976 roku, opublikowanym w „Słowie Powszechnym”, zatytułowanym „Czy królowie polscy są podobni do portretów Matejki?”, autor artykułu twierdzi ( w przeciwieństwie do innych źródeł), że Pławiński ukończył Akademię Sztuk Plastycznych w Wilnie. W artykule tym antropolog opowiada o pracy nad rekonstrukcją twarzy Krzywoustego, o tym jak rozszerzył i udoskonalił metodę rekonstrukcji twarzy opracowaną przez Michaiła Gierasimowa („Metoda Gierasimowa”). Artykuł ten przynosi także dość sensacyjną informację:
„Dzięki niemu powstała rekonstrukcja [twarzy- przyp. R.B.] najstarszej warszawianki sprzed 7 tys. lat, neolitycznego człowieka z Janisławic, także sprzed 7 tys. lat, biskupa koptyjskiego z Farras. Sensację wzbudziła rekonstrukcja legendarnego „człowieka śniegu” , w oparciu o odnalezioną przez prof. Rincza z Ułan Bator jedyną czaszkę Yeti” [!].
Po rekonstrukcji twarzy Bolesława Krzywoustego, Komenda Główna MO w Warszawie zaproponowała Pławińskiemu pracę (zapewne nieźle płatną) na stanowisku eksperta do spraw kryminalistyki. Pławiński odmówił, chociaż dokonał wielu rekonstrukcji twarzy niezidentyfikowanych ofiar przestępstw.
Prawdopodobnie Wieńczysław Pławiński posłużył pisarzowi Zbigniewowi Nienackiemu, którego poznał osobiście, jako pierwowzór postaci magistra Henryka Opałko rzeźbiarza-antropologa, który w książce „Wyspa Złoczyńców” współpracuje z jej głównym bohaterem, historykiem Tomaszem, słynnym „Panem Samochodzikiem”:
„- To jest pan magister Henryk Opałko - przedstawiła mi go Zaliczka. - Pracownik naszego Zakładu Antropologii, plastyk, wybitny znawca anatomii ludzkiej. Specjalizuje się w odtwarzaniu wyglądu człowieka na podstawie czaszki. Pisze na ten temat wielką rozprawę naukową”.
Pomimo strasznych doświadczeń podczas pobytu na katordze, Pławińskiego nie opuściła romantyczna dusza ułana i kawaleryjska fantazja. Po powrocie z zesłania nawiązał współpracę z Łódzkim Klubem Jeździeckim, gdzie był instruktorem jeździectwa. Tam spotkał się z reżyserem Aleksandrem Fordem, który zatrudnił go jako dublera w filmie „Krzyżacy” (1960). Dublował aktorów odtwarzających role Zawiszy Czarnego (Cezary Julski) i Juranda ze Spychowa (Andrzej Szalawski). Ponadto dublował sceny jeździeckie, sceny walki, brał udział w scenach batalistycznych. Cała Polska mogła go poznać w słynnej scenie pieśni bojowej rycerzy Kuno (Konrada) von Lichtensteina.
Kadr z filmu Krzyżacy- na zdjęciu W. Pławiński (z lewej)
Praca przy filmie nie obyła się bez urazów-złamane żebra i obojczyk. Pławiński nie był jedynym kontuzjowanym podczas realizacji filmu. Andrzej Konic, reżyser między innymi „Stawki większej niż życie”, Motodramy” i „Pogranicza w ogniu”, grając w Krzyżakach Skirwoiłłę, złamał obie nogi.
Wieńczysław (Barsegow) Pławiński zmarł w 1980 roku w Warszawie w wieku 64 lat. Cień Kołymy nie opuścił tego wspaniałego człowieka. Chorował na marskość wątroby będącej skutkiem głodu, jaki panował wśród zesłańców-katorżników.
Był kawalerem orderu Virtuti Militari (nadanego przez Rząd RP na uchodźctwie), Krzyża Walecznych, Krzyża AK i dwóch Krzyży Zasługi. Pochowano go na warszawskich Powązkach.