Tego dnia
Po prostu było ciepło
Każda kropla potu
Pęczniejąca z nadmiaru
Odurzonego powietrza
Manifestowała swoją lepkość
Czekałem – zerkając z ukosa
Przez łąki rozległość
Byłaś tam
Południe na oczach Pana Boga
Powoli przetapiało się w przeszłość
A zapach nieskoszonej trawy
Był tak intensywny
Jakby już wtedy
Najmniejsze nawet źdźbło
Wystawione na naszą
Nieśmiałą obecność
Uczcić pragnęło
Ustanawiające się właśnie święto
Bąk tylko - natręt kosmaty
Krążąc
Niepokojącym losu pomrukiem
Zwiastował nieodłączną powszedniość
- Roman Kaliciński
- "Akant" 2013, nr 11
Roman Kaliciński - Dzień pierwszy
0
0