Ona chudziutka i mała
z patyków etażerka
on rozeschnięty kredens
bamboszami skrzypią
w posadach dębowej podłogi
on słoik z jej rąk wyjmuje
ona poprawia mu szelki
nic już nie mówią
wszystko zostało dawno
wykrzyczane
Ona chudziutka i mała
z patyków etażerka
on rozeschnięty kredens
bamboszami skrzypią
w posadach dębowej podłogi
on słoik z jej rąk wyjmuje
ona poprawia mu szelki
nic już nie mówią
wszystko zostało dawno
wykrzyczane