Spłowiał dziś złoty płomyk sierpnia
Nie płowieje we mnie Radomsko
Stacja Radomsko właściwie Przystanek Radomsko
Kinema Kościuszki Przejazd na Brzeźnickiej Kamienica dziadków
na Batorego czyli dawnych Gliniankach Brzeźnickich
Pałac Szwedowskich Sad stryja Piotra z płonącymi
w melancholijnej zieleni sierpnia renklodami
Łaźnia Miejska wuja Władka - przystojniaka
z kompanii Zamku prezydenta Mościckiego
i paroma prowincjonalnymi elegantkami
(Stare dewotki zawsze odprowadzały go nabożnym
szeptem i grzesznym pożądaniem)
Otoczona lipowym zapachem
Metalurgia Komuna Paryska Francuzów
światowy asortyment gwoździ drutów i lin okrętowych
Morza i oceany ale najpierw ręce mojego
nad wyraz solidnego pracowitego ojca
Widzę go jak idzie w śnieżycę w zamieć
z butelką herbaty z wyraźną etykietą
Słyszę wirujące białe słowa właściwie
strzępy w wyjącym wietrze w złowrogiej kurzawie
„Mróz jak cholera. Dobrze zamykajcie drzwi"
Dziś w oknach Europy pławi się cisza
– ta bliska i ta z pobliża
Różewicz dawno wyjechał już z miasta
Nie dymi majestatyczny wyniosły komin Komuny
Nie pracuje młyn Zielonki i nie tętni ulica
Narutowicza – niemy krzyk Muncha
Przez drogi i bezdroża gwiazd i wieczności
wędruje wielkie serce Henryka Wawrzyńczaka
Ciągle jestem w drodze Spotykam nowych
Może spotkam jeszcze przyszłość
i swoją młodość
Grand Prix