1.
tym razem uważniej przyglądam się
straconym łąkom naszego miasta
wielka historia
zostawia po sobie tak rozpaczliwie mało
że gdy chcieć wrócić w beztroskie kwiaty
i puch
robi się niestosownie obłoki ciężeją
popatrz mówię do niego
na pogorzelisko jeszcze ciepłe
a już pierwsze mrówki
zdążyły się sprowadzić
i stan rozstany
ze stanem zastanym
wcielają dzielnie
w stan faktyczny
2.
coś o co wciąż nie mogę się potknąć
leży wzdłuż horyzontu
to on
ręce guliwera w dwie strony świata
reszta jest iłem
coś czego nie mogę sobie przypomnieć
jakaś błahostka
koc w szkocką kratę i głupie zabawy z kieliszkiem wina
którymi żyłem
to mi odbiera resztkę niedosytu
mógłbym się położyć
równolegle nieskończenie daleko
na innym horyzoncie pozwolić
trzewnym mrówkom by rozpełzły w moim brzuchu
poudawały któryś piękny gatunek
lepidoptera
lecz oczy najbaczniejsze
w końcu zamyka rozkosz
3.
idę jednak muszę iść
doktor Delight nie pozwala mi leżeć to truje humory
doktor ma trzydzieści jeden lat
więcej mieć nie będzie
spowity całunem świętej nierozwagi
spoczął w terrarium gabinetu
on i jego mrówki
4.
lubiłem te wizyty
rozmowy za pancerną szybą
studiował mnie nie bez przyjemności
jak najrzadszy okaz
czasem pielęgniarka wchodziła wzdychała
co pan panie pocznie
doktorze Delight
z tymi maleństwami gdy koniec nadejdzie
mody na H. sapiens w późnym czwartorzędzie?
5.
innym razem szklarz
wrzeszczał
fryz tej kamienicy
to mrówcza robota majstersztyk
dłutował
aż pył diamentowy
tańczył po lakierze aut
a doktor Delight we mnie utkwił wzrok
i spytał ile na wypadek
znam języków barbarzyńskich
6.
mrowiły się szalone
jedne z piękna inne z brzydoty
każde nibyoczko jest formą rozkoszy
czyste najczystsze linie doktor miał u siebie
żył jak zapatrzony linie doktor miał u siebie
żył jak zapatrzony
odsuwał przeczucie że
staranny dobór nie powstrzyma świata
i tak w rezultacie nowi kiedy przyjdą nadciągają z przypływem
będą mówić trudno
minęło co minie
7.
minęło co minie
pierwsze uderzenie zmiotło kamienicę
drugie resztę świata
bo kruche jest szkło
i kruche jest życie
za szkłem -
8 .
znajduję jakiś śmieć
plan nieba dawnego
studiuję legendę o zwartych ulicach
gdzie zapach drożdży i octu i znowu
po miasta równinach kursują tramwaje
w kanałach i mostach
kanałach i szynach
nic bardziej mylnego
od wiary że w gwiazdach wszystko zapisano
przeszłość
tylko przeszłość
9.
przyleciał do mnie
ostatni eksponat
z naszego muzeum
ostatni wymarły mikroorganizm
który z nim dzieliłem
przysiadł na policzku
taki mały a też chce być motylem
próbuje się pożywić cieniem mojej twarzy
myślę
poczekam aż zdechnie z głodu
wtedy pójdę dalej
10.
- a kiedy się zdobyłem
wreszcie na odwagę
by całą chitynę
scałować z niego z siebie
było po wszystkim
i nie było lepiej
11.
nie ma i nie było
w moim sercu królowej
minęło co minie
dalej iść nie mogę
swój martwy czas na łąkach cało pogrzebałem
w bijącej szkatule
teraz pozostaje
czekać
aż serce człowieka
któremuś z następnych przyjdzie w formalinie
za szybą umieścić
jak doktor Delight umieszczał swoje mrówki
12.
minęło co minie
szczęśliwszy byłbym gdybym to tutaj
urodził się był na tej
straconej polanie
i nie pamiętał więcej nad popiół kamień ił
i nie pamiętał czy
umarłe rabaty mogą przetrwać lata
gdzie zielsko i piołun puszczają korzenie
tam pną się pod ziemię
zgłupiałe robotnice
szczęśliwszy byłbym gdy
nie znając więcej nad popiół kamień rdzę
nie musiał wierzyć w piękne kłamstwo że
każda skamielina będzie formą życia
10 . 07.2014