Świeco zakuta w lichtarz, kochanko Ty moja. Tańczysz dziś tak płomiennie że mrok w tany rusza. Też bym z wami zatańczył, lecz spętana dusza Chodźmy zatem na spacer po martwych pokojach
Cisza już przycupnięta, przy schodach nieswoja. Pocałunek twój ciepły, cień do płaczu zmusza, przyszyty melancholią do wspomnień arkusza.
Szept się skrada za nami, w intrygi powojach.
Przyjaciółko tak miła, lichtarzowa świeco.
Tulisz mnie w samotności, jesteś mi rodziną.
Księżyc nam błogosławi, choć przytył co nieco.
Tylko Ty mnie rozumiesz, bo jesteś jedyną.
Sen jest onieśmielony czułością kobiecą.
Czas uprzejmie częstuje kolejną godziną.