uczę się oswajać umarłych. głaszczę ich pod brodą
jak kota drapię za uchem. tak tak powtarzam już niedługo
jeszcze tylko posprzątam po sobie pozamiatam dopiszę
kilka wierszy. zrobię porządek podopinam sprawy
nie cierpiące zwłok. umarli się niecierpliwią. ileż można
czekać. tłumaczę że to tylko chwila w porównaniu
z wiecznością która spędzimy razem. umarli
przychodzą nocą we snach. coraz bardziej
zniecierpliwieni.