Izabela Zubko jest autorką 11 tomików poetyckich. Debiutowała książką Gołębie w 1993 roku. Utytułowana, publikowana w kraju i zagranicą. Niedawno otrzymała odznakę „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Członek Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Twórców Kultury, Stowarzyszenia Autorów Polskich oraz grupy literacko-muzycznej Terra Poetica. Najnowszy tomik pt. Świat wygasłych lamp ukazał się w wersji dwujęzycznej: polsko-angielskiej. Autorką tłumaczeń wierszy jest Anna Maria Mazur.
Motto do tomiku poetka zaczerpnęła z książki Czarownica z Portobello Paulo’a Coelho: „Światło jest nietrwałe, gaśnie na wietrze, zapala się od błyskawicy, trudno je uchwycić, niczym promień słońca – a jednak warto o nie walczyć”. Tym samym już na wstępie sugeruje czytelnikowi, że światło będące tematem zbioru jest ulotne, ale cenne i wartościowe. Podążmy zatem za tą świetlną wskazówką.
Tytułowe światło objawia się w wierszach Izy Zubko pod różnymi postaciami. Także namacalnie i wprost. W wierszu Szeptucha ukochany bohaterki słucha „zmysłowych szelestów / w kroplach światła / rozpraszających noc”. W Wędrówce: „wieczorna zorza / oświetla kontury / naszych snów”. W Projekcji (która notabene w niektórych ze swoich znaczeń nie istnieje bez światła) podmiot liryczny stoi na „welonie światła”. „(…) wąskie okno południa / rozświetlało milczenie” w utworze Wejście w inny świat, a w kolejnym liryku pt. Odgłos ciszy światło zostało „zneologizowane”: „(…) przyrzeczenie / złożone w obecności / rozświtu”. Widać wyraźnie ulotność światłości, która występuje wespół z kroplami, konturami, welonem – atrybutami delikatnymi i kruchymi, które bardzo łatwo nikną.
Skoro światło, to i ciemność, którą autorka ukazuje bezpośrednio w dwóch wierszach: „(…) dobry ogień / (…) rozpuszcza ciemność” (Przyszedłeś) czy „tiulowa ciemność” (Jazonowi). Wielokrotnie w wierszach pojawia się łącznik światła i ciemności – cień: „(…) zagubieni w cieniu zdarzeń nieprzebytych” (Nibyżycie), „(…) przemówił obrazem / splecionych cieni” (Obraz cieni), „(…) ptaki swym cieniem / chronią przed spojrzeniem Boga” (Na łące). Izabela Zubko podkreśla tutaj, że ciemność jest tak samo krucha jak jasność. Logiczny wniosek, gdyż jedno nie może istnieć bez drugiego. Zwraca uwagę na współzależność istnienia, a zatem i kruchości. Cień w tomiku pełni rolę strażnika, ale i zagubionej, splecionej z innymi istoty. Poetka zwraca też uwagę na rolę mgły, która niejako więzi światło na granicy ciemności, gdy o bohaterze wiersza Chciwość mówi: „przedzierasz się przez mgłę”.
Współgranie światła i ciemności można dostrzec również w prezentowaniu dnia i nocy, które w zbiorze pojawia się często. W liryku Wątpliwość w kolorze północy poetka przyznaje: „przestałam odróżniać noc od dnia”, a w Obrazie cieni zauważa, że „nastanie noc”. W wierszu Czas podniósł spojrzenie ukazuje się nam „żagiel dnia / z nocą”. Noc łączona jest także z gaśnięciem: „gasnąca noc” (Pożegnanie), „w wygaszonym domu / spaceruje noc” (Noc i ja). Poznajemy „(…) nocnych turystów” (Jak dmuchawce) i słuchamy obietnicy „nocą na straży postawię (…)” (Na łące). Noc jest także momentem, kiedy ukazują się apostołowie światła – świetliki: „(…) postawię świetlika” (Na łące), „(…) spadają / niczym świetliki” (Jak dmuchawce). Tutaj widać wyraźnie przewagę światła nad ciemnością – noc gaśnie, a zatem przegrywa z dniem, w dodatku towarzyszą jej zawsze świetliki, które wnoszą do niej światło, są strażnikami – wartości, bezpieczeństwa?
Kolejno pojawiają się już atrybuty światła, bo przecież o nim w zbiorze mowa, o jego mocy, przewadze nad ciemnością, a zatem i złem. Słońce jako największy fizycznie producent światła w sensie dosłownym kilkukrotnie gości w wierszach Izabeli Zubko. Na łące „(…) całuje promieniami” i dlatego zapewne w Ślimaku bohaterka wspomina: „moje popękane od słońca wargi”, w Skamielinie „dotykamy strun słońca”, a w Projekcji mnóstwo jest „(…) spojrzeń / wpatrzonych w słońce”. Bywają jednak gorsze dni, kiedy „(…) czekam // na dotyk słońca” (Jak mucha w pajęczynie). Wspomniany już żagiel dnia i nocy jest „(…) podszyty słońcem i deszczem” (Czas podniósł spojrzenie). Słońce ma zatem przewagę nad ciemnością, nie gaśnie tak łatwo. Poetka wspomina również Latarnika, który „(…) rozgrzewa zimną noc” i sprawia, że cienie są nagie; a także o innym rodzaju światła, mniej znanym bezpośrednio człowiekowi: „wysnuta z warkocza komety / prośba (…)” (Projekcja).
I tutaj wypadałoby skończyć rozważania o świetle, w tym momencie, gdy zdecydowanie wygrywa, ale poetka nie pozwala czytelnikowi na takie proste rozwiązania. W najpiękniejszym moim zdaniem utworze Ślepy zaułek podkreśla:
„dostałeś nieszczelne wiaderko
kiedy rozdawali uczucia
(…)
życie porosło chwastami
których nikt nie wyrywa
(…)
(…) obojętnie mija nas
rzeczywistość”.
Światło jest bezcenne. O tym autorka przypomina nam już na początku swego zbioru, ale czy jesteśmy w stanie je utrzymać? Czy jest nadzieja? Pojawia się ona dosłownie w pięknym liryku Wyzwolenie: „nadzieja wypłynęła ze mnie / w postaci łez // zebrałeś je do wazonu”. To bardzo pozytywne przesłanie. Izabela Zubko zapewnia nas, że nawet wtedy, gdy stracimy całą nadzieję, obok nas znajdzie się ktoś, kto tą nadzieję pozbiera i w całości położy koło nas, by nie uciekła, nie zaginęła i czekała aż będziemy gotowi znowu jej zaufać.
Izabela Zubko, Świat wygasłych lamp, Warszawa 2017, ss. 92.
Izabela Zubko
Świat wygasłych lamp
utkana na rzęsach
pajęczyna
dzwoni suchą rosą
zagląda nam w oczy
znaczenie łez
interpretuje odwrotnie
kolczaste słowa
które nie ranią ciała
traktuje
jak zawirusowaną duszę
prosi o wolność
usidloną w spojrzeniu
chce odblokować wartość
mojego przeznaczenia
Projekcja
stoję na welonie światła
i patrzę spod jego cienia
jak zmieniają się barwy
kilku słów o nas
wysnuta z warkocza komety
prośba do życia
owija krosno kliszy
zatrzymanej przyszłości
przemawia ciszą
tańczących z siłą wiatru
błysków naszych spojrzeń
wpatrzonych w słońce