Drugi tomik Alicji Wojdyło, stalowowolskiej poetki, wychowanicy Warsztatów Literackich „Wers”, podobnie jak debiutancki zawiera wiersze pozbawione tytułów.
Autorka stawia sobie za cel jak największe ograniczenie sugerowania interpretacji swoich 35 utworów Czytelnikowi, o czym informuje zresztą w Słowie od Autora. Podkreśla, że na poezji nie trzeba się znać, by dokonać analizy wiersza, podkreślając, że nie ma jednej właściwej interpretacji wiersza. To jakże mylne przekonanie pokutuje przecież do dziś, co potwierdza przykra historia maturzysty sprzed dwóch lat, gdy egzaminator stwierdził, że jego interpretacja wiersza jest błędna. Uczeń, który w efekcie nie zdał matury z języka polskiego, odwołał się od decyzji i ostatecznie uznano jego interpretację za częściowo zgodną z utworem. Traf chciał, że wiersz był napisany współcześnie i w obronie maturzysty wystąpił sam jego autor, który stwierdził, że interpretacja była prawidłowa, bo… poezja jest wieloznaczna, a w jej interpretacji ważna jest nie tylko rola nadawcy, ale również doświadczenia odbiorcy i każdy ma prawo odczytywać wiersz tak, jak go widzi.
Jak słusznie sugeruje grafika na okładce autorstwa Agnieszki Stan, tomik wypełniony jest elementami natury. Alicja Wojdyło szuka w niej schronienia: Próbuję ostrożnie/schować stopy między liście („16.”), zapomnienia: znów wędruję po czubkach drzew („35.”) i przy tym znakomicie się z nią synchronizuje: kłęby dymu oczerniają mi duszę („35.”). Jednocześnie nawiązuje z nią kontakt i, jak widać, nie pozostaje przy tym jedynie biorcą – słucha i rozumie problemy przyrody: Drzewa mówią/do mnie/zapachem (…) drzewa słuchają/naginając/prawa (…) drzewa milczą/ bo ten świat mówi/tyle („7.”).
Alicja czerpie ze swojego otoczenia całą sobą, otwiera na świat dłonie i stopy, by jak najwięcej doświadczać, dlatego (…) wiatr (…) dmie między palcami („33.”), (…) pióra z cicha/pod nogi (…)/zlatują („4.”), (…) łzy/jak pajęcze nici/zaplątały się/między (…) palcami („2.”), obok stóp przebiegają małe/jeże („28.”). Ten fizyczny aspekt kontaktu z naturą jest bardzo ważny dla autorki, pozwala jej wyczuwać to, co jest tu i teraz, dlatego bolesne doświadczenia opisuje w ten sposób: Czuję się jakbym straciła/obie ręce i serce („30.”). I dla równowagi marzenia przedstawia podobnie: widzisz w nich/naszą przyszłość/biegającą bosymi stópkami/po parkiecie/z misiem w ręku („12.”).
Alicja Wojdyło potrafi z niezwykłą precyzją poruszać najczulsze zakamarki naszego umysłu. Uczy, jak chłonąć to, co najpiękniejsze – otaczający świat, zieleń, drzewa, wiatr – jak budować swoją tożsamość na świadomości, że jesteśmy jego częścią, że przyjął nas w swoje ramiona, karmi, pielęgnuje, raduje oczy i serce, daje inspiracje do tworzenia. I nie oczekuje wiele w zamian – tylko szacunku. Pozwólmy zatem sobie zanurzyć się w te liryczne wersy natury Alicji ze stalowowolskiej krainy czarów. Uczmy się od niej, czym są wartości nadrzędne. Zobaczmy źródło siły, jakie daje nam natura w tym niepokojącym i nieprzewidywalnym ludzkim świecie. Miłej frajwędrówki!
Alicja Wojdyło, Niebieskie płótno, Stalowa Wola 2024, ss. 54.