Mam przed sobą opracowanie z wystąpień historyków na konferencji naukowej w Bydgoszczy w 2016 roku pod nazwą: Bydgoszcz. Związki z Europą. Opracowaniu patronuje bydgoski oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego, a redakcja to: Monika Opioła – Cegiełka, Stefan Pastuszewski i Zygmunt Zyglewski. Recenzję sporządził dr hab. Janusz Kutta.
Ambicje historyków są duże i słuszne. Tylko co z tego wynika to ocenię później. We słowie wstępnym redaktorzy zauważają:
Po dłuższych dyskusjach toczących się na posiedzeniach Polskiego Towarzystwa Historycznego Oddział w Bydgoszczy postanowiono przyjrzeć się związkom miasta z Europą na przestrzeni dziejów. Chodziło na zwrócenie uwagi na wpływy ościennych krajów na rozwój miasta, recepcję prądów i idei, wymianę kulturalną, naukową czy sportową. Postulowano także podjęcie prób ukazania Bydgoszczy na mapie Europy, oddziaływanie ośrodka na ościenne kraje. Spojrzenie na dzieje miasta z takiej perspektywy w dotychczasowej historiografii nie miało miejsca bowiem zazwyczaj badacze koncentrują się na wewnętrznych dziejach ośrodka…bydgoski ośrodek od samego początku dziejów wchodzi w związki z innymi odległymi krajami, bardzo szybko dokonuje recepcji tamtejszych osiągnięć albo też promieniuje własnymi rozwiązaniami.
Ogólnie mówiąc idee, osiągnięcia można przyjmować z zewnątrz czyli importować lub promieniować nimi na zewnątrz czyli eksportować. Opracowań tematycznych było dziesięć. Niestety tylko jedno opracowanie było związane z promieniowaniem miasta na Europę. Jest to wystąpienie doktora Witolda Garbaczewskiego z Muzeum Narodowego w Poznaniu z referatem „Bydgoszcz na mapie XVII – wiecznej Europy – perspektywa numizmatyczna”. Siedem wystąpień dotyczyło przyjmowania obcych idei czy rozwiązań technicznych. Natomiast dwa wystąpienia to nieporozumienie.
W artykule o sprawie należałoby wspomnieć o wioślarskich mistrzostwach Europy na torze w Łęgnowie w roku 1929. Pisała o tym cała prasa sportowa na naszym kontynencie a na żywo oglądało je 30 tysięcy ludzi! No cóż, wracając do porównań sportowych – nawet Messi czy Ronaldo grają czasami słabo i nadają się tylko do „wymiany”.
Następne nieporozumienie to wystąpienie Łukasza Nadolskiego z Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy. Temat: Ślady na śniegu – żołnierze łotewscy w walkach o Bydgoszcz w 1945 roku. Nadolski dużo się napracował, wiele nam przekazał lecz cóż to ma wspólnego ze związkiem Bydgoszczy z Europą? Że może to Łotysze a nie swoi? Obecność żołnierzy krajów dawnego ZSRR w formacjach wspomagających Niemcy hitlerowskie to atrakcyjny temat dla historyków tylko nie na tą konferencję.
Praca Witolda Garbaczewskiego to jedyna, jak już wspomniałem, praca o promieniowaniu Bydgoszczy na Europę. Był to wysiłek zapomnianych dziś fachowców z Mennicy Bydgoskiej w XVII wieku. Garbaczewski przypomniał te osoby oraz potęgę ówczesnej mennicy. Bicie monet to jedno z niewielu osiągnięć bydgoszczan na miarę europejską. To była znakomita promocja naszego miasta. Szkoda tylko, że Polaków tam nie uwidzisz. Sami tylko Niemcy i Włosi. My Polacy na niwie techniki nie mamy wielkich osiągnięć. Taka jest prawda.
Pozostałe prace siedmiu historyków dotyczą wyłącznie przyjmowania obcych idei lub wynalazków. To też niewiele ma wspólnego z promieniowaniem Bydgoszczy na Europę. Pięć referatów dotyczy wpływu kultury niemieckiej, jedno opracowanie opisuje Szkotów w Bydgoszczy a jedno traktuje o związkach wyznaniowych.
Z tych siedmiu referatów na szczególną uwagę zasługują prace Zbigniewa Zyglewskiego i Stefana Pastuszewskiego. Zyglewski w swoim referacie „Kanał Bydgoski w sieci śródlądowych dróg wodnych Europy” doskonale przedstawia wpływ idei transportu drogami wodnymi w Europie i w Polsce. Czytelnik ma pełen zakres wiadomości i to bardzo obiektywnych na temat naszego kanału i jego związków z Europą. Najbardziej interesujące sprawy autor odnosi do perspektyw używania dróg wodnych w Polsce z uwzględnieniem Kanału Bydgoskiego. Jego praca to kubeł zimnej wody na propagandę wielu polityków i naukowców jak prof. Zygmunt Babiński z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Ci ostatni tak się zapędzają, że chcą skanalizować całą dolną Wisłę poprzez budowanie wielu tam aby tylko jeździły tam holowniki. Ba nawet tworzą niepotrzebny wydział pn. rewitalizacja dróg wodnych. Zniszczą przyrodę a ruch statków będzie co najwyżej do Płocka! Zasoby energetyczne Wisły są minimalne, to nie Jangcy – kiang. Wisła powyżej Płocka jest uboga w wodę. Królowa naszych rzek bierze początek spod Baraniej Góry, po drodze mało dopływa wody. Propagandziści skanalizowania Wisły, Bugu często powołują się na przykład rzeki Ren. Tam rzeczywiście jest ogromny ruch, istna autostrada wodna lecz nikt nie wspomina, że Ren zasilany jest lodowcami alpejskimi i nie ma żadnych płycizn. Zyglewski przypomina, że Europa przyjęła w roku 1995 jednolitą klasyfikację sieci dróg wodnych – drogi winny być dostępne dla statków o ładowności 1500 ton, głębokość gwarantowana to 2,1 m, szerokość drogi wodnej 60 metrów, śluzy o wymiarach 190x12 metra, minimalny prześwit pod mostami 5,2 metra. Te porozumienia Sejm ratyfikował niedawno bo w grudniu 2016 roku. Zatem włączenie Kanału Bydgoskiego do sieci dróg wodnych europejskich to mrzonka. Kanał ma marne zasilanie wodami z Kanału Górnoteckiego /Kujawy stepowieją!/, przez miasto nic nie przejedzie. Tak samo w kierunku zachodnim, Notecią w dół. Niemcy w czasie okupacji w roku 1942 planowali rezerwować teren na przyszłe obejście miasta obwodnicą wodną u podnóża Myślęcinka do Fordonu. Kanał Bydgoski to zatem historia i to wspaniała historia naszego miasta lecz dziś służyć może tylko turystyce. Praca doktora habilitowanego Zbigniewa Zyglewskiego winna być szeroko propagowana.
Stefan Pastuszewski wystąpił z ciekawym referatem pn.”Bydgoskie związki wyznaniowe a aksjologiczne fundamenty wspólnej Europy”. Bydgoszcz, zdaniem autora, była wzorowym ośrodkiem ładu postśredniowiecznego. Mieszkający w naszym mieście Polacy, Niemcy, Szkoci, Holendrzy, Czesi, Włosi pozostawali ze sobą w pokojowej koegzystencji. Żydom nie dawano trochę spokoju, lecz naród ten zawsze wydostawał się z opresji i potrafił przetrwać. Ład wewnętrzny w staropolskiej Bydgoszczy był efektem przyjęcia jednolitych wartości chrześcijańskich. W miarę dobrą koegzystencję narodów zakłócił Kulturkampf w XIX wieku. S. Pastuszewski znakomicie analizuje stosunki wyznaniowe w Bydgoszczy a także ich wpływ na postawę mieszkańców w okresie wielkich przemian ludnościowych, politycznych na przestrzeni od końca I wojny do lat współczesnych. Wszystko odbywało się w miarę pokojowo, bez większych rewolt i walk wewnętrznych. Nie dotyczy to oczywiście przedwojennych Niemców zamieszkałych w Polsce. Ci w czasie inwazji hitlerowskiej dali nam Polakom do wiwatu/mówiąc kolokwialnie/ w pierwszych dniach i miesiącach II wojny. Niestety tutaj o wspólnocie nie było co mówić. Pastuszewski stawia śmiałą hipotezę, że między innymi dzięki związkom wyznaniowym Bydgoszcz staje się bardziej europejska i światowa.
Pani Justyna Ewa Białowąs z bydgoskiego UKW skupiła się na Szkotach mieszkających ongi w Bydgoszczy. Jej praca to studium statystyczne, zupełny brak szerokiego, naukowego podejścia do tematu. Jest ponoć doktorantką, mam nadzieję, że jej promotor /promotorka/nie dopuszczą do byle jakiego doktoratu. Recenzenci też muszą zachować czujność.
Czworo autorów – Elżbieta Nowikiewicz, Albert Kotowski, Bogna Derkowska-Kostkowska i Agnieszka Wysocka interesująco opisali wpływ kultury i cywilizacji niemieckiej na Bydgoszcz. Są to oczywiste związki naszego miasta ze światem tyle, że oparte na przyjmowaniu cudzych wzorców a nie promieniowanie własnymi. To niestety też prawda.
Mam przed sobą recenzję wystąpień na konferencji pióra pana doktora habilitowanego Janusza Kutty. Moje uwagi pokrywają się ze spostrzeżeniami pana doktora. Uważam jednak, że jego recenzje są zbyt łaskawe dla autorów. Nie za bardzo chce iść „w bój” z własnym środowiskiem. Widać daleko posuniętą ostrożność. A recenzent nie powinien takim być. Uważam, że w przyszłości recenzentem winien być ktoś spoza własnego środowiska. Układy towarzyskie, personalne niszczą tylko naukę i kulturę. Ponadto uważam, iż Rada Naukowa PTH w Bydgoszczy winna bardziej skrupulatnie oceniać referaty i dopuszczać lub nie dopuszczać je na konferencje.
Bydgoszcz. Związki z Europą, red. Monika Opioła-Cegiełka, Stefan Pastuszewski, Zbigniew Zyglewski, Instytut Wydawniczy Świadectwo 2016, ss. 204.