Mój sad jest nawet na sto zaczarowany,
jestem wieloletnim drzewem i można mi wierzyć.
Nie bardzo wiem kto dokonał tego dzieła
choć znajomi mówią że był nim
ten… Obcy? …Niewidzialny…
Ja jednak snuję nić z kłębka karkołomnych domysłów:
Czy to jakieś czary, czy tylko przypadek
przywędrował niczym imigrant
różnokolorowy – nieznajomy osobnik?
Faktem jest, że w sadzie rodzą się nagle
błyskotliwe cuda, prawie cudeńka:
Pęka delikatnie i zakwita ziemia
obsypana słodkim śpiewem ptaków.
Dwoją się i stroją w barwy kwiaty.
Mrówki rozprawiają przy każdym
nawet kwadratowym stole a
wróble szarogęszą się na każdym kroku.
Pies rozmawia z łysym jak kolano księżycem
A ja? Cóż ja, zakładam czapkę niewidkę
I z lubością podglądam kolorowe pory roku
jak przechodzą pod rękę z Mądrością.