Stosujemy materiał siewny spontaniczny
I ten oddzielony od zanieczyszczeń, jak leci.
Byle dotknął gleby, połakomił się na litery,
Poczuł przypływ rozkoszy i energii, a sprawca
Żeby przewidział korzyści materialne, nawet
Te jak puch albo jak podszepty sumienia.
Słowa sypią się z ust jak ziarno z młockarni,
Porywane przez wiatr radości lub gniewu,
Lądują na papierze i puszczają korzenie,
A po wzroście stają się chwastami.
Gdy zostaną połknięte, może będą przeznaczone
Na inne treści bez daty ważności i zastosowania.
Zatrują nas, wykrzywią sens, zmienią zasady egoizmu
I polakierują obiecanki. Będą pełne jaskrawych,
Jednostronnych racji, wygodnych interpretacji,
Z możliwością zakrzywiania rzeczywistości.
Nie ma się o co gniewać, często jestem optymistą.
Czasem używam słodkich słów, ale cukier szkodzi.