Pamiętam aktora Zbigniewa Zapasiewicza
i pisarza Marka Nowakowskiego
siedzących nad karafką wódki
w warszawskim SPATiFie
Jak śmiech rozbrzmiewał po całym lokalu
jak wielka afirmacja życia
A może to było przeczucie ich rychłej śmierci
i sygnał na powitanie Boga lub szatana
Czerpali życie pełnymi garściami
Byli sławni i urodziwi urodą rasowych mężczyzn
Czasem wydaje mi się że ten śmiech dobiega mnie
z najniższej chmury lub pierwszej gwiazdy rozbłysłej na niebie
Ten śmiech Zbyszka i Marka to triumf życia nawet po śmierci
lubi śmiejących się artystów
są oni pochwałą Jego dzieła
- Edmund Pietryk
- "Akant" 2016, nr 3
Edmund Pietryk - Śmiech
0
0