Cohen nie zaśpiewa w Tykocinie,
wiary w to jakby ubywa, płynie Narew
tutaj w szachy z mistrza igły był ogrywał
jego dziadek z Grodna takoż – krawiec.
Pszczeli rój basuje chórem w sadzie
wiatr gałęzią okwieconą dyryguje
świat faluje tu swobodnie – senno - miodnie
C – G – C – G – D – G - Hallelujah...
Raz to wyżej w dur, a raz niżej w moll
srebro trąbki spływa Złotą* aż na rzekę
acz we frazie czuć niepokój – suit „Tykocin”
Leonardzie – gra i czeka Randy Brecker**.
Cohen pono nie zaśpiewa w Tykocinie
herold wieść tę przyniósł, rozwiał, no i uciekł
jak nadzieje – co w blue raincoat - błękitnieją
w tym prochowcu ktoś go widział na kirkucie.
A miasteczka tak starało się – sztetl Tiktin
poszły słuchy - skrybnął o nim pan piosenkę
a ostatni tutaj mendel sprawnych maszyn Singer
miał jedwabnym ściegiem wystebnować refren.
Nie zaśpiewa Cohen w Tykocinie
trzeszczy nocy ebonitu zdarta płyta
Narew płynie w swoje wiry i szafiry
- nie przyjedzie – czeka ktoś – nikt nie spyta...
* - reprezentacyjna ulica Tykocina
** - dziadkowie i rodzice mieszkali na Złotej 3