- Stefan Pastuszewski
- Polecane
Stefan Pastuszewski - Dziennik czasu zarazy i wojny (31)
11 sierpnia
Przychodzą do mnie, żeby porozmawiać. Tylko. Aż! Cenna sprawa. Lekarska. A ja z trudem odrywam się od wykonywanej właśnie roboty. Czasem proszę o danie mi chwili czasu, abym zakończył jakąś część tej roboty. Zazwyczaj nie rozumieją. Nadymają się w obrażeniu. Czuję to, ale po pewnym czasie przestaję już na to zwracać uwagę. Życie w poczuciu ciągłej winy przestaje mnie rajcować.
Pewnego dnia przyszedł do mnie kolega dość sterany życiem i opowiedział mi taką oto historyjkę:
- Mając już dość swego sterania chciałem upiększyć kolejny, przymusowy dzień. Wyszedłem wczesnym rankiem na dwór i zacząłem – z głupoty, dla farmazonu, lekceważąc monitoring – zrywać gałązkę róży z krzewu na pobliskim skwerze. Szło mi to dość opornie, tak długo, że zostałem zauważony.
– Chyba dla ukochanej – usłyszałem od przechodzącego, roześmianego od ucha do ucha młodego człowieka, prostackiego raczej.
– Tak – odpowiedziałem. – I wyobraź sobie, że na moment w to uwierzyłem – zakończył swą opowieść ów zgorzkniały mizantrop.