Bezdany – to symbol napadu polskich rewolucjonistów na pociąg pełen pieniędzy, złota, obligacji celem pozyskania środków na cele organizacyjne.
Niebywały rozrost wszelakich ruchów rewolucyjnych na przełomie XIX/XX wieku udowodnił jeszcze raz, że bez pieniądza nie mogłyby one zaistnieć na szerszej arenie. Ideały – ideałami ale żeby wcielić je w życie potrzebny jest pieniądz. Tak było zawsze jak świat światem.
Nad tym problemem dumali zarówno polscy jak i rosyjscy rewolucjoniści. Pieniądze w tamtych czasach posiadały tylko nieliczne kasty bogaczy – fabrykanci, niektórzy mieszczanie, ziemianie, arystokracja. Członkowie tych elit finansowych nie kwapili się do jakichkolwiek rewolucyjnych zmian. Im było dobrze. Natomiast ruchy rewolucyjne skupiały w sobie ludzi ideowych lecz niestety, nie bogatych.
W późnym imperium Romanowów, rubel był znakomitym środkiem płatniczym zwłaszcza po reformie w roku 1897 ministra finansów Siergieja Witte (1849-1915). Rubel był w pełni wymienialny na złoto i inne waluty; na całym świecie był pożądanym pieniądzem. Z rublem można było pojawiać się wszędzie. Po roku 1917 przyszły wiadome zawirowania polityczne i do dziś dnia nie odzyskał on tamtej pozycji.
Ówcześni rewolucjoniści głowili się lecz nic nie wymyślili aby pozyskać pieniądze poprzez zajęcie się pracą organiczną. Po prostu do tego się nie nadawali.
Dopaść rubla, szybko i sprawnie! - było ich hasłem
Pionierami w tej „branży’ byli rosyjscy rewolucjoniści. Józef Stalin, na polecenie Włodzimierza Lenina, zorganizował napad na bank w lipcu roku 1907 w Tyfilisie (Tbilisi). Zrabowano ponad 3oo tysięcy rubli. Inne, jego oraz kompanów, napady „przyniosły” w sumie 3 miliony rubli! Przytaczam - wówczas średnia miesięczna pensja robotnika wykwalifikowanego – metalowca wynosiła 23 ruble, zaś we warszawskim Bristolu można było zamówić świetny obiad, pięciodaniowy za 2 ruble.
Pieniądze z tego rabunku pozwoliły doskonale egzystować działaczom bolszewickim z Leninem na czele. Przebywał on w latach 1900 – 1917 na bogatym i drogim zachodzie Europy. Po napadzie w Tbilisi mógł spokojnie żyć i nie martwić się o życiową egzystencję. A także o wydawanie, kolportowanie pism i broszur rewolucyjnych. Nie wspominając o kosztownych zjazdach partyjnych w Londynie i Sztokholmie. Dodam też, że Stalin, tym napadem, zdobył pełne zaufanie Lenina co pozwoliło mu później wejść na szczyty władzy. I jeszcze jedna ciekawostka – propaganda radziecka nigdy nie wspominała o źródle zdobycia środkach finansowych pozwalających wodzowi rewolucji luksusowo żyć na Zachodzie a partii bolszewickiej swobodnie działać.
Napad w Bezdanach opisał polski dziennikarz Maciej Kledzik w swej książce „Litwa Sienkiewicza, Piłsudskiego, Miłosza”. Skupię się na Piłsudskim i napadzie na pociąg relacji Warszawa - Petersburg.
Autor pisze: Niemenczyn. Miasteczko pod Wilnem, zamieszkałe przez wielu Polaków. Stąd do Wilna jest około 30 kilometrów i tyleż w przeciwną stronę do Zułowa, niegdyś rodzinnego majątku Piłsudskiego. Leśnymi drogami do stacji kolejowej Bezdany było tylko sześć wiorst...Organizacja Bojowa Polskiej Partii Socjalistycznej, w połowie 1907 roku, weszła w okres konania. Brakowało pieniędzy na wszystko. Piłsudski próbował w różny sposób zdobywać pieniądze na cele organizacyjne. Pojechał do Petersburga i usiłował mieszkających tam bogatych Polaków namówić na przekazanie pieniędzy. Zabiegi nie dały żadnych wyników... Nie przyniosła również efektów zbiórka pieniędzy przeprowadzona wśród polskich robotników – emigrantów w USA, sympatyzujących z PPS.
Jedynym sposobem zdobycia funduszy zostały w tej sytuacji napady zbrojne na konwoje pocztowe przewodzące pieniądze. Przeprowadzono kilka takich akcji w Królestwie Polskim zwanym przez Rosjan Krajem Przywiślańskim. Napady odbyły się w Sławkowie, Ostrowcu, pod Tumlinem koło Kielc.… Zdobyte w ten sposób pieniądze nie przekraczały kilkadziesiąt tysięcy rubli, co było kroplą w morzu potrzeb PPS. Rosjanie podwoili ochronę transportów na terenie Kraju Nadwislańskiego (Priwislanskij Kraj)… Piłsudski zaczął rozważać umiejscowienie kolejnej akcji na Litwie, na trasie kolejowej z Wilna do Petersburga. Wybrał drugą stację za Wilnem – Bezdany…. Do wyboru Wileńszczyzny musiała skłonić Piłsudskiego znajomość ludzi, stosunków, okolic... Od rodzinnego Zułowa do stacji Bezdany jest dwadzieścia kilometrów leśnymi drogami...Znał je, zapewnie zdarzało się mu dojeżdżać bryczką do drewnianego budynku stacji.
Piłsudski rozpoznawał miejsce akcji i przygotowywał plan napadu przez dziewięć miesięcy, od stycznia 1908 roku. Musiał wybrać dogodny termin. Zimą leśne dukty były nie do przejechania. Wiosna też nie była dobra porą z powodu podmokłego, bagnistego terenu. Ostatecznie termin akcji ustalono na połowę września.
Piłsudski rozdzielił zadanie bojowe między dziewiętnastoma osobami, osiemnastu przydzielił bezpośredni udział w akcji, furman zaś miał z dwukonnym wozem czekać w lesie w pobliżu stacji. Podzielił uczestników na trzy grupy.
Pierwsza, sześcioosobowa, pod dowództwem Tomasza Arciszewskiego (1877-1955) miała wrzucić ładunek wybuchowy do wagonu pocztowego i stoczyć walkę z uzbrojoną eskortą. Druga, czteroosobowa, dowodzona przez Piłsudskiego, włączy się po zdobyciu wagonu pocztowego, opróżni je z pieniędzy oraz papierów wartościowych. Trzecia, ośmioosobowa, kierowana przez Walerego Sławka (1879 - 1939), opanuje budynek stacyjny, zniszczy telefon i telegraf, unieruchomi semafory i urządzenia stacyjne.
Akcja odbyła się późnym wieczorem 26 września 1908 roku. Wynik był imponujący- nikt nie zginął, zdobyte dobra zostały wywiezione i poukrywane. Jaka była wielkość łupu?
W akcie oskarżenia wymieniana jest kwota 477 408 rubli. Zdaniem historyka Władysława Pobóg – Malinowskiego (1899–1962) do kasy partyjnej nie wpłynęło więcej jak 300 tysięcy rubli. Różnica znaczna. Część napastnicy zniszczyli, gdyż wiele banknotów było przedziurawionych, przeznaczonych do wymiany. Pewne kwoty mogli przywłaszczyć sobie kolejarze i mieszkańcy miejscowi gdyż napastnicy ewakuowali się w pośpiechu pozostawiając rozbite kasety i worki. Postronni mieli dużo czasu, gdyż policja zjawiła się dopiero po trzech godzinach.
Maciej Klezik niezbyt dokładnie opisuje całą akcję natomiast dużo uwagi poświęcił trudom wywiezienia łupu z dala od Bezdan poprzez ciemności w lasach i na bezdrożach.
Na co poszły łupy? Aleksandra Szczerbińska (1882-1963), uczestniczka akcji, przyszła żona Piłsudskiego wyznała po latach:
- Część musieliśmy przesłać od razu Centralnemu Komitetowi na łapówki dla urzędników rosyjskich aby zwolniono naszych towarzyszy z aresztu...Reszta była do dyspozycji organizacji…
Szczerbińska miała powiedzieć Piłsudskiemu „To chyba jest dużo pieniędzy”
Piłsudski odparł: „To nie są pieniądze, to jest wolność dla tych, którzy teraz są niewolnikami”
Ocena moralna i społeczna była niejednoznaczna. Niektórzy uważali za zasadne porównywać całą akcję do bandyckiego terroru. Pułkownik Walery Sławek, uczestnik napadu i przyszły premier, wzburzony takimi inwektywami wyjaśniał:
- Trzeba było niemal gołymi rekami wydrzeć zorganizowanemu zaborcy, co było niezbędne dla dalszej walki z nim. I jeśli później różne tchórzliwe matołki usiłowały – dla potępienia rewolucji – decyzję naszą chrzcić mianem bandytyzmu, to tylko sobie wydają smutne świadectwo... pomimo upływu lat nie jestem w stanie opanować w sobie wzburzenia i głębokiej pogardy dla tych płazów, które swoje tchórzostwo i niezdolność do podjęcia walki chciały usprawiedliwiać rzucaniem oszczerstw na nas.
Taki sposób wzbogacania kasy partyjnej potępiało jednak wiele środowisk z Romanem Dmowskim na czele. Dla nich etyka była najważniejsza… no i zazdrość z cudzego sukcesu... Bogata arystokracja też nie była przychylna tej akcji – hipotetycznie sami mogli paść ofiarą filozofii gwałtu. Po zamachu majowym w roku 1926, arystokracja zaczęła podlizywać się Piłsudskiemu mając na horyzoncie widmo reformy rolnej, która mogłaby podciąć fundamenty jej pozycji materialnej. Z hukiem gościli Marszałka w Nieświeżu. Witali go ze znacznymi honorami.
Wówczas to sparafrazowano jeden z wierszy Aleksandra Fredry:
„To nie sztuka zabić kruka, ani sowę trafić w głowę
Ale sztuka całkiem świeża trafić z Bezdan do Nieświeża”
Wierszyk ten ukazuje w całej okazałości pychę arystokracji „ot, co za czasy, musimy takiego kogoś tolerować!”
Dziś, w czasach współczesnych, rola pieniądza w działalności organizacji społeczno - politycznych, pozostaje taka sama jak dawniej. Bez pieniędzy ani rusz. Tylko metody jego zdobywania diametralnie się zmieniły. Nie trzeba żadnych napadów; wystarczy żonglować przepisami. Partie w Polsce dotowane są z budżetu Państwa po osiągnięciu 3 - procentowego progu wyborczego. Funkcjonariusze partyjni, ulokowani na różnych stanowiskach muszą oddawać część zarobków do kasy partyjnej. Państwowe firmy chętnie wykonują polecenia sponsorowania propagandowych imprez. „Partia rozdaje łupy; partia musi coś z tego mieć”. Natomiast nowo powstałe partie i organizacje społeczne muszą dryfować na wzburzonym oceanie i jakoś się ratować. Ciągle te same problemy.
Maciej Kledzik. Litwa Sienkiewicza, Piłsudskiego, Miłosza. Wydawnictwo LTW, Dziekanów Leśny 2014. ss.184