„Raz usłyszeć siebie w sobie…” czytam w wierszu Jerzego B. Zimnego pt. „Młyńskie koło”, to refleksja, marzenie towarzyszące drodze niejednego artysty… „Santa ścierka” i „requiem ten wiersz” prowadzą nas przez pierwsze teksty nowej książki poety pt. Hipoteka. Autor pozostaje wierny swej poetyce pełnej ekspresji i te wysokie temperatury wiodą nas przez teksty kolejnego tomiku. Pacierz, który zrzucił skórę jak wąż „sen zrobił dziurę w ścianie”. Wreszcie noc, która winna zesłać ukojenie. Ale i ona „wdarła się...”. Motywy dynamiczne, krańcowe, tragiczne niosą m.in. wiersze „Labirynt”, „Schizofrenia”, „Wiersz z kosza…”. Czytamy strofy „porzucone”, w koronie cierniowej, poezja jest podejrzana… „Skuteczna jest tylko śmierć”. W tej sytuacji, cóż pozostaje? Sztuka, która (bywa), że ocala. Miłość, o której marzyć, pamiętać. Imaginarium Jerzego B. Zimnego bliskie poetyce romantycznej, postromantycznej… I nie jest to zarzut. Stąd i bohater-narrator tych wierszy (zwłaszcza w cyklu pierwszym książki) tak bliski romantycznej proweniencji – Gustaw – Konrad, Prometeusz… m.in. w wierszu „Zawsze jest święto”.
w gorączce, jestem grzbietem
dumnych gór, jestem końcem
od którego zaczyna się szczęście,
byłem w jądrze światła wytrącony
w mrok, w labiryncie z którego
wynosi się tylko szkielet, lata
„Mówią, że jadę za szybko…” czytamy w wierszu „Podróż” otwierającym książkę. Swą drogę przez życie i sztukę, mimo chwil słabości i zwątpienia, odbywa człowiek-artysta silny, bojownik, deklamujący z Herbertowską nutą.
Idź swoją drogą mówi wiatr
głowę unieś jak sztandar bojowy
(„Mapa pogody”)
Ulubionym i częstym środkiem organizacji tekstu Jerzego B. Zimnego jest przerzutnia, nazwana przez autora w jednym z wierszy „zgrzytliwą składnią” (przeskocznia, zazębienie, zwarcie międzywersowe – jak chce słownik terminów literackich), powodująca wzmocnienie toku składni, intonacji i znaczenia wypowiedzi. Ten składniowy środek wydatnie podnosi ekspresję tekstu. Oto nagle przysłowiowa „siła uczucia” powoduje pauzę, zatrzymanie się, załamanie głosu autora. Jakby po chwili wahania, przenosi część drugą wypowiedzi do następnego wersu. Prowokuje czytelnika do dokończenia, w przeczuciu – wersu będącego zwykle całością semantyczną, a potem zderzenia ze słowem autora, w następnej linii tekstu.
W skrytości ducha anioł
mojej matki, w odpuszczeniu
grzechów ojciec. Czuję ciepło
w ciele powoli stygnącym
(„Drzewo genealogiczne”)
Jak sytuuje się, odczytuje Hipoteka, nowa książka Jerzego B. Zimnego na tle poprzednich publikacji? Autor (ku satysfakcji czytelnika) pozostał wierny swej wysokiej ekspresji… Czytaliśmy, pamiętamy – „W jednej ręce karabin, w drugiej skrzypce”… W Hipotece refleksja uległa rozszerzeniu, pogłębieniu. Mniej w tych nowych wierszach rekwizytów, sytuacji bardzo osobistych, szczegółowych relacji „życiowych”. Unosi się nad wierszami Hipoteki tragiczna nuta ludzkiego losu, prometejska, romantyczna – prowadząca jednak do aktu satysfakcji artysty, który może powiedzieć, zapisać: jestem, mogę, nie kłamię…
Bóg mnie prowadzi za rękę, idę z modlitwą bluesa
i nie jestem sam, uśmiecham się do ludzi
(„Moja piosenka”)
Sztuka, piękno, miłość „stają się”, rosną w cenę dopiero wtedy, gdy ulegają degradacji. I ta narracja wydaje się być ważnym, osobistym osiągnięciem autora, wyróżniającym… Bywa, że degradacja poetyckiej rzeczywistości (profanum) prowadzi do jej sakralizacji. A więc proces odwrotny…
Słońce świeci jak slogan o dojrzałych bananach,
twoje piersi już dojrzały w moich dłoniach
(„Dwuwiersz prawdziwy”)
Twórczość Jerzego B. Zimnego przyciąga czytelnika swą „chropowatością”, nie brak tu brutalizmów, ostrych, zaskakujących tekstów. Gdy trafią się nam wersy czułe, sentymentalne, już w kolejnych słowach zostaną one skreślone, zdegradowane. Ba, wyśmiane… Można by napisać… Poezja to męska. Chłopaki nie płaczą. Obok przysłowiowej, poetyckiej narracji, wiele w Hipotece deklaracji, wprost zapisanych pouczeń, moralnych wskazań, wynikających z autorskich zobowiązań wobec czytelnika, rodziny, potomnych. Jak czytać, rozumieć tytuł omawianej książki? Za zgodą autora zabrałem sobie to słowo do wiersza mu przypisanego, nadając hipotece wymiar egzystencjalny wobec śmierci. Jerzy B. Zimny połączył swój tytuł dwoma węzłami. W cyklu pierwszym „Zielona noc” obejmuje (upraszczając) teksty wobec, filtrowanej przez doświadczenie człowieka i pisarza, literackiej, filozofującej tradycji. Tu także – twórca wobec słowa… W cyklu drugim („Wieczystość”) wiersze wyróżniają się swą nostalgiczną nutą. To bardziej rozrachunek człowieka niż artysty, wracającego do rodzinnej przeszłości, obrazów dzieciństwa, słów modlitwy, postaci bliskich…
Biorę prawnuka na rękę i patrzę
w przyszłość bez powiększenia.
W odróżnieniu od cyklu pierwszego, więcej tu jasnych, pogodnych wersów. I nie przeszkadza nam, że są one tak często doprawione sarkazmem, goryczą. „Za dużo lat za mało jednej chwili…” czytamy.
Wobec minionych „dwóch siekierek” – 77 lat – pojawiają się i nuty rozrachunku, zapewnienia o wiernym uczuciu, a także (nierozłącznie) testamentalne przekazy, „polecenia” odnośnie poetyckiej schedy.
Z treści wynika, że jestem ukryty w wierszu,
i trzeba mnie odkryć czytając bardzo głęboko,
zgrzytliwa składnia odsłania poblakłe metafory
(„Epitafium przedśmiertne”)
Jerzy B. Zimny nie unika wyrazistych metafor, określających sytuację dojrzałego twórcy, pragnącego głębokiego, wyrazistego odczytania, poety przekonanego o sile i prawdzie swego doświadczenia – człowieka, pisarza. Tak – „Mieć wilcze natchnienie do pióra, jak zieloną górę z winnicą…” („Fides et Ratio”).
Jerzy B. Zimny, Hipoteka, Biblioteka ReWirów, Poznań 2023, ss. 90.