Maciej Porzycki jest poetą i felietonistą. Mieszka i pracuje w Poznaniu. Do roku 2016 wydał sześć tomików poezji. Siódmym jest Analogia, wydana w roku ubiegłym. To zestaw 36 wierszy. To akurat tyle, by czytelnik nie poczuł się znudzony i mógł przyjrzeć się każdemu z osobna. W tym przypadku jest to szczególnie wskazane. Te wiersze są bowiem wyjątkowo hermetyczne. Powiem wprost — szukałem w tej książce choćby jednego, który przypadłby mi do gustu. Moja intuicja podsunęła mi co prawda kilka, ale jest ona zaprawiona w takich bojach.
Obawiam się jednak, że przeciętny czytelnik polegnie przy pierwszym z nich, a przy kolejnym odłoży książkę na półkę. Jest w tych tekstach kilka ciekawych rzeczy — przyzwoity rytm, ironiczny ton, udany rym. Brak w nich jednak podstawy — jasnego komunikatu. Ten ginie bowiem w niekontrolowanej wyobraźni, w potoku skojarzeń, w nadmiernej skrótowości. Ta ostatnia najbardziej mnie zniechęciła. Rezultat jest taki, że treść tych wierszy schodzi na plan dalszy. Zdominowana jest słowną żonglerką. Owszem, można się w tym wszystkim połapać, od biedy zrozumieć. Ale to trud, który czytelnikowi powinien być zaoszczędzony. Na dowód przytoczę Wariant rzymski:
Zamiar się ukrywa
trwa postępowanie
drogi mimochodem
ale coraz dalej
ze zdumienia przetarte
trochę na kolanach
choć dotąd prowadzą
zostaną pokonane
odrębną kwestią
jest skrzyżowanie
mleczne sobie kipią
do białego rana
a te oddechowe
na zdjęciowym planie
Jest w powyższym wierszu motyw dróg. Ale trzeba go namierzyć i wyłowić, niczym rybę z mętnej wody. Dlatego te wiersze nie sprawiają oczekiwanej przyjemności. Trzeba się przez nie przedzierać, jak przez krzaki ostów. Taki wysiłek jest możliwy i zapewne niektórzy go podejmą. Szkoda tylko, że w tej kwestii autor stanął do czytelnika okoniem. Co gorsze - podejrzewam, że uczynił to celowo. Owa hermetyczność nie jest brakiem talentu, ale kalkulacją, zamysłem. Zaproszeniem do gry, intelektualnej łamigłówki. Niestety, mnie takie zabiegi nie przekonują. Czytając te wiersze miałem wrażenie, że poświęcam im zbyt wiele czasu, który mógłbym spożytkować owocniej. Choćby sięgnąć po książkę autora, któremu bardziej zależy na porozumieniu z czytelnikiem. Przytoczę jednak tytuły, które nie uszły mojej uwadze. Są bowiem, w odróżnieniu od pozostałych, bardziej przystępne. Zarysowuje się w nich dzisiejszość - obraz miejskiej aglomeracji, powszechny egocentryzm, wreszcie natarczywa ofensywa cywilizacyjnych zastępów - bajtów i pikseli. Mam na myśli Inwazję, Singielkę i American Dream. Wyjątkowym wierszem w tym zbiorze jest Kwatera. Tej roboty mogę autorowi pogratulować. Przepiszę go w całości:
Wyłączone ze światła
zakamarki piwnicy
głęboka kieszeń
czy dno szuflady
nigdy nie były
specjalnie polecanymi
obszarami rozwoju
za to miejscami
są jak najbardziej
skromnego pochówku
kosz na śmieci
pominięto tylko dlatego
że przepełniony.
Tomik Analogia polecam osobom cierpliwym i wytrwałym. Najchętniej miłośnikom łamania szyfrów. Ufam, że w kolejnej książce autor zrobi głębszy ukłon w stronę odbiorcy.
Maciej Porzycki, Analogia, Wydawnictwo Kontekst, Poznań 2020, ss. 44