Pragmatyczny aż do bólu car bardzo szybko rozpoznał rolę symboli religijnych w życiu państwa rosyjskiego. W 1698 roku ustanowił order Apostoła Andrzeja za zasługi wojenne, w 1714 order Świętej Katarzyny za działalność charytatywną kobiet, a w 1725 roku order Świętego Aleksandra Newskiego z szczególne zasługi dla państwa. W 1710 roku nadał Moskwie herb z wizerunkiem Świętego Jerzego.
"Po zdobyciu twierdzy Azow w 1696 r. car polecił sporządzenie nowego wizerunku maryjnego - Matki Bożej Azowskiej - ikony, która wyrażała równocześnie apoteozę władzy carskiej. (…) Piotr, jak nakazywała tradycja, w przeddzień bitwy pod Połtawą w 1709 r. modlił się przed wizerunkiem Matki Bożej Kazańskiej, będącej palladium rodziny Romanowów. W 1710 r. na jego polecenie Kazańska Bogurodzica zastała przeniesiona do niedawno wzniesionego Sankt-Petersburga. Notabene sama nazwa Sankt-Petersburg ujawniała pretensję nowej Stolicy do świętości (Gród św. Piotra, czyli Trzeci Rzym). W Petersburgu wprowadzony był też ostentacyjnie kult Apostołów Piotra i Pawła, im poświęcona została główna świątynia miasta - Sobór Pietro-pawłowski, którego ikonostas powstał na zamówienie i pod nadzorem samego monarchy".
Niemniej w swym wybitnym dziele urbanistycznym, budowanej na wzór Amsterdamu stolicy Sankt-Petersburg, kazał odstąpić od kanonicznych budowli sakralnych. Przyjęty z Bizancjum typ orientowanej na wschód świątyni kopułowej na planie krzyża z absydami zastąpiły budowle barokowe i klasycystyczne, będące mniej lub bardziej udanymi nawiązaniami do świątyń zachodnioeuropejskich.
To te zachodnie fascynacje i reformy cara przyczyniły się do epitetu antychryst nadanego mu przez raskolników. Antychrystem nazywał cara w swoich pismach raskolnik Grigorij Talicki, za co stracono go w 1700 roku” (t. II-III, s. 219).
Staroobrzędowcy twierdzili, że tworząc Świątobliwy Synod, Piotr I „przejął na siebie chwałę Jezusa Chrystusa”. Za ewidentną próbę zagarnięcia Boskiej chwały uznano przyjęcie przez cara po zawarciu 30 sierpnia 1721 roku w Nystad traktatu pokojowego ze Szwecją, tytułu imperatora co miało miejsce 22 października 1721 roku w soborze pw. św. Trójcy w Petersburgu. Przyjął nawet tytuł Ojciec Ojczyzny, który dotąd przysługiwał patriarchom konstytantynopolskiemu i aleksandryjskiemu. Ukuto wówczas anagram: „Piotr to prawdziwy imperator, gdyż pierietior (pol. przetarł) już wielu ludzi, nawet własnego syna”, który był przeciwnikiem reform swego ojca i z którym raskolnicy wiązali nadzieje. Przeciwnicy używali też przezwiska ipierator'.
Mistyczną motywację miało też nazwanie „antychrystową daniną z żywych i martwych, spisów ludności prowadzonych przez Piotra I. Dotychczasowe spisy według ziemi i zagród zostały zastąpione spisami podusznymi, czyli osób. Wszystko to miało na celu pozyskanie większych podatków, liczonych od mężczyzn, w tym także niemowląt i starców. W celu zdobycia pieniędzy do kasy państwowej, car w 1716 roku obłożył podwójnym podatkiem (ros. dwojnoj okład) tych raskolników, którzy chcieli oficjalnie wyznawać swoją wiarę. Ci, którzy na to się zgodzili i zapisali się w raskolniczy rejestr, nazywani byli przez otoczenie dwojedanami. Przezwisko to przetrwało po dziś dzień na Uralu i Syberii. Zapisani w rejestrze mieli nazwę raskolników, co wielu starowierców traktowało jako zgubne dla duszy. Car w 1714 roku wprowadził też nakaz noszenia przez starowierców specjalnej ośmieszającej odzieży, dodatkowo znakowanej. Ci, którzy nosili brody musieli rocznie płacić po 50 rubli i nosić na piersiach blachę dokumentujący uiszczenie opłaty. Mężczyźni musieli nosić koszulę jednorzędową z leżącym kołnierzem i siermiężne sukmany (ros. siermiażnyje zipuny) a kobiety czapki z rogami i takież siermięgi. Na kołnierzach znajdowały się żółte naszywki z literami je.r.o (jeretik, raskolnik, otstupnik).
Piotr I nie prześladował raskolników z racji ich religijnych poglądów, tylko z powodu ich działań antypaństwowych i ucieczki za granicę. Był pierwszym rosyjskim monarchą, który dał im prawa obywatelskie pod warunkiem zapisania się w rejestrze i opłaty podwójnego podatku. Od 1714 roku prześladowania rządowe zwróciły się tylko przeciwko raskolnikom tajnym oraz przeciwko fanatycznym misjonarzom raskołu. Środki podjęte przeciw jednym i drugim były niczym w stosunku do środków stosowanych przez poprzedni wiek XVII. Rozpoczęto wtedy publiczne spory z raskolnikami, które wywołały kapitalne staroprawosławne dzieła jak Pomorskije otwiety, Istorija o otcach i stradalach sołowieckich, Winograd Rossijskij. To za panowania Piotra I rozwinęła się ekonomicznie i kulturalnie Pustelnia Wygowsko-Leksińska jako główne ognisko bezpopowstwa.
Car Piotr I, skupiony na reformie państwa w celu wprowadzenia go w krąg europejski, co w zasadzie się udało, celnie i konsekwentnie wyławiał przeciwników swoich działań. Za jednych z głównych uznał raskolników. Uważał, że w nich „kryje się korzeń przeciwstawiania się przeobrażeniom. Za sprawą tego przekonania nie mógł patrzeć na raskolników inaczej, niż na „srogich przeciwników władcy i państwa, nieustannie źle myślących”, jak wyraził się w jednym ze swoich licznych ukazów.” Walkę z nimi traktował jako „czyn równo apostolski i święty”.
Do 1716 roku car-reformator mało interesował się starowiercami. Dopiero w tym roku, 8 lutego, wydał ukaz o nałożeniu na raskolników podwójnego podatku w oparciu o ich spisanie w celach windykacyjnych.
Pragmatyczne, wynikłe z jego propaństwowego celu nastawienie Piotra I do starowierców przejawiło się między innymi w tym, że gdy w 1709 roku w czasie bitwy połtawskiej kozacy uralscy wykazali się niezwykłym męstwem i ofiarnością, to car zgodził się na noszenie przez nich brody i swobodę religijną. Darowane przez monarchę „krzyż i broda” uchroniły starowierską wspólnotę jaicką od prześladowań przez cały wiek.
Początkowo starowiercy wychowywani w kulcie cara jako pomazańca Bożego nie mogli uwierzyć w takie działanie monarchy i zgodnie ze swym mitycznym myśleniem twierdzili, że to podczas zagranicznych peregrynacji Niemcy i Szwedzi „podmienili cara”.
Po powrocie z zagranicy w 1689 roku, zamiast zgodnie z tradycją pokłonić się narodowym świętościom i prochom przodków, to pojechał do swojej kochanki Anny Iwanowny Mons. Pił z nią przez całą noc. Był rozpustny, sadystyczny, palił tytoń, nosił cudzoziemską odzież, zmuszał poddanych do picia kawy i herbaty. Dla tradycjonalistów było to wiadomym znakiem, że car jest antychrystem. Aby go zohydzić zaczęli rozpowszechniać plotkę, że Piotr nie jest synem cara Aleksieja Michajłowicza, którzy często opuszczał Moskwę, tylko znienawidzonego, mającego związek z antychrystem, patriarchy Nikona. Podobieństwa obydwu postaci widać na masce zdjętej w 1718 roku z cara za jego życia przez włoskiego architekta Bartolomeo Carlo Rastrerllego (1675-1744).
Ówcześni starowiercy nie byli jednak w stanie przewidzieć zabójczej dla autentycznego życia religijnego, a rozpoczętej przez Piotra I, atrapizacji rosyjskiej Cerkwi poprzez sprowadzenie jej do instytucji spełniającej puste obrzędy (ros. obriadowierije), co również było dotąd grzechem raskolników. Staroprawosławie, rozwijając się autonomicznie, dopiero w późniejszym czasie wyszło z zaklętego rosyjskiego kręgu obriadowierija i stało się enklawą głębokiej i szczerej religijności. W epoce piotrowej pozorancką pobożność cara brano jednak za dobrą monetę.
Na marginesie warto przypomnieć, że owe antychrystowe reformy Piotra I były wcześniej uwarunkowane rozwojem Rusi, a więc „wpływami polskimi i szwedzkimi w okresie Wielkiej Smuty, przepływem mody, przedmiotów zabytku i kultury europejskiej, którym poddał się dwór i arystokracja rosyjska za panowania pierwszych Romanowów.
Pod carem - antychrystem odradzały się, wywołane wcześniej reformami nikono-aleksiejewskimi, apokaliptyczne nastroje. Wzmogła je zadysponowana przez cara reforma kalendarza, polegająca na przejściu z rachuby juliańskiej na gregoriańską, co sprowadziło się do rezygnacji z liczenia lat od stworzenia świata na rzecz rachuby od narodzenia Chrystusa. Początek roku car zadysponował nie na 1 września ale na 1 stycznia.
„Nie uznający krzyża czteroramiennego i szczypty zbierali się w piwnicach na nocne czuwania. Znów poszeptywano, że życia zostało tyle, co do zapustów: z soboty na niedzielę zagrzmi trąba sądu ostatecznego.” (t. II-III, s. 127).
„Czekajcie, niedługo zabronią rozmawiać po rosyjsku! Nazjeżdża się rzymskich i luterskich popów, aby przechrzcić cały naród. Mieszczan oddadzą Niemcom na wieczną niewolę. Moskwę nazwą po nowemu - Czartogrodem. Okazało się z dawnych ksiąg, że car Piotr - to Żydowin z pokolenia Dana.
Jak można było nie wierzyć takim słowom, gdy koło Jordana czeladnicy kupca Rewiakina poczęli nagle opowiadać, uwijając się po kramach, o wielkiej i strasznej ofierze za odkupienie świata od Antychrysta: w pobliżu jeziora Wyg spaliło się żywcem kilkuset ludzi żegnających się dwoma palcami. Nad pogorzeliskiem rozstąpiło się niebo i stał się widoczny firmament i tron wsparty na czterech bestiach. Pan siedzący na tronie, po lewicy i po prawicy - dwa razy po dwunastu starców, a naokół cherubiny „latające na dwóch skrzydłach, dwoma zasłaniający oczy, dwoma - nogi”. Z tronu sfrunęła Gołębica i ogień zgasł, a nad pogorzeliskiem rozeszła się błoga woń.” (t. II-III, s. 128).
Oprócz odprawiania tajnych nabożeństw rozpowszechniano różne przepowiednie i proroctwa, zapisując je w specjalnych, przepisywanych potem zeszytach (ros. tietriadki).
- „W opuszczonej łaźni, gdzie ukrywał się zbiegły pop Griszka, w podwórzu u carówien Katarzyny Aleksiejewny i Marii Aleksiejewny, znaleziono pod podłogą zeszyt wielkości ćwierć arkusza, gruby na pół palca” - diak Czyczerin odczytywał wiersze tak jednostajnym tonem, jakby sypał na ciemię suche ziarnka grochu. - „W zeszycie na pierwszej stronie napisano: »Dozór ku wszelkiej mądrości«. A na tej samej pierwszej stronie napisano niżej: »W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego... Istnieje ziele zwane żelezaka, rośnie ono w wąwozach głębokich i na uroczyskach, samo drobne, ma po bokach dziewięć listeczków, na wierzchu trzy kwiaty - czerwony, purpurowy, niebieski, ziele to ma osobliwą moc - zerwij je na nowiu księżyca, utłucz, ugotuj i napij się trzykrotnie - ujrzysz wtedy przy sobie demony wodne i powietrzne... A gdy im się rzeknie słowo zaklęcia - nsedtczndsi - pragnienie spełni się«...”
Książę-cesarz westchnął głęboko, uniósł na pół opuszczone powieki.
- Słowo ono powtórz wyraźnie.
Czyczerin podrapał czoło, zmarszczył się, ze złości zaledwie wymówił - nsedtczndsi... Spojrzał na księcia-cesarza, ów skinął. Diak czytał dalej:
- „O książęta, o wielmoże, o łzy i westchnienia! Czego upragnęliśmy? Pragniemy poskromienia czasów obecnych, ich zajadłości, aby znowu nastały czasy powszednie...”
- O to, to! - książę-cesarz poruszył się na krześle, w jego wytrzeszczonych oczach zjawiło się i zniknęło szyderstwo, domysł. - Ziele żelezaka - rozumie się. A cóż zbiegły pop Griszka, przyznał się do zeszytu?
- Dziś Griszka po trzech godzinach przyznał się do zeszytu na mękach. Kupił go gdzieś na Kisłowce od nieznajomego człeka za cztery kopiejki, a dlaczego przechowywał w łaźni pod podłogą - odpowiedział, że z mizerii.
- A czy pytałeś go, jak należy rozumieć: „By znowu nastały czasy powszednie”?
- Pytałem. Dostał pięć batów - odpowiedział: kupił zeszyt na papier - piec na nim proskury, a co napisane - nie czytał, nie wie.
- Ach, łotr, ach, łotr! - księżę-cesarz powoli ślinił palec, odwracał zniszczone kartki zeszytu. Coś niecoś odczytywał półgłosem: - „Ziele wacharia, kwiat rudożółty, gdy człek obje się śmiertelnie - dać mu wypić, prędko ruszy górą i dołem...” Użyteczne ziółko - rzekł książę-cesarz i dalej wodził paznokciem po wierszach: - „W księdze Cyrylowej opowiedziano: przyjdzie zwodziciel i kusić będzie. Znaki jego objawienia się: ziele nikocjana, czyli tytoń, każą palić je a łykać dym, a utarłszy na proch wąchać je; a miasto psalmy śpiewać, ludzie będą bezustannie ów proch wąchać i kichać. Znak drugi: golenie brody...” Ha, cóż - książę-cesarz zamknął zeszyt - chodźmy, diaku, wypytamy go, któż to pragnie poskromić czasy obecne. Zbiegły pop Griszka - człek obrotny, kuty na cztery nogi, o tym zeszycie wiem dawno, obleciał z nim pół Moskwy.” (t. II-III, s. 351-353).
Niechęć raskolnikow do Piotra I i jego zwolenników była mało racjonalna i z czasem nabrała wymiaru religijnego. Gdy 28 stycznia 1725 roku car umarł, to starzy raskolnicy orzekli, że „zarówno on jak i wykonawcy jego poleceń płoną w piekle.”
Starowierski eschatologiczny patriotyzm, czyli bezczynność
A.N. Tołstoj w symbolicznej, finezyjnej wręcz formie zasygnalizował jedną z wielu, ale związaną z duchem raskołu, hipotez dotyczących nieoczekiwanej klęski, jakiej doznały 19 listopada 1700 roku wojska Piotra I pod Narwą na Inflantach. Oddziały szwedzkiego króla Karola XII, liczące 8-12 tysięcy żołnierzy, lecz nie posiadające artylerii, pokonały armię moskowitów, liczącą od 34-80 tysięcy żołnierzy i wyposażoną w 189 dział. Czy tylko w materialistycznym porządku, rozważając kwestie strategiczno-taktyczne należy szukać przyczyn owej zaskakującej klęski?
Powieściowy Aleksiej Browkin, awansowany za zasługi dla cara do stopnia kapitana, lustrując pod Narwą warty, „pewnego razu niedosłyszalnie podszedłszy do zagajnika jął nasłuchiwać: czy to skrzypiało drzewo, czy skuczył zwierz jaki? Okrzyknął niezbyt głośno. Mętnie widniał żołnierz siedzący na pniu - objął lufę strzelby, głową przywarł do żelaza. Aleksy - do niego:
- Kto na warcie?
Żołnierz poderwał się - ledwie dosłyszalnie:
- To ja...
- Kto na warcie? - wrzasnął Aleksy.
- Golikow Andriuszka.
- Tyś skomlał?
Żołnierz - patrząc mu w twarz dziwnie:
- Nie wiem...
- Nie wiem! Ech, świętoszki...
Oczywista, należało go zbić... Aleksemu przypomniał się płomień wzlatujący powyżej lasu nad zapadniętą cerkiewką, nad spalonymi żywcem, a na czerwieniejącym śniegu - tamten, załamujący ręce. Wtedy Aleksy kazał go wziąć razem z opętanym chłopem i starcem Nektariuszem. W drodze Neklariusz uciekł - diabli go wiedzą jak - w nocy, na postoju pod świerkami. Andriuszka Golikow leżał w saniach pod rogożą bez zmysłów, nie jadł, nie gadał. W Powieńcu, w Izbie Ziemskiej, gdy na śledztwie zagrożono mu biczem, nagle porwał się.
- Za co męczycie? Mnie już męczyli... Takich mąk jeszcze nie było - i zaczął wszystko opowiadać (podiaczy nie mógł nadążyć z maczaniem pióra), zerwawszy koszulę pokazał rany od uderzeń. Aleksy zmiarkował - człek nie prosty, piśmienny; kazał kudły ostrzyc, wymyć w łaźni, zapisać do wojska.
- Czy wojakowi przystoi skomleć? Możeś chory czy co?
Golików nie odpowiadał, stał wyprężony jak należy. Aleksy pogroził mu laską, odszedł. Golików - rozpaczliwie:
- Panie kapitanie...
W Aleksym coś drgnęło od tego głosu z ciemności, kiedyś sam był taki. Zatrzymał się. Surowo:
- No, cóż jeszcze?
- Panie kapitanie, strasznie jest po ciemku, boję się nocnej pustki... Żal gorszy od śmierci... Po co nas tu przygnali?
Aleksy zdziwił się niezmiernie - znów podszedł do Golikowa.
- Jak śmiesz rozważać, hultaju! Za takie gadanie - wiesz?
- Zabijcie mnie od razu, Aleksy Iwanowiczu... Sam dla siebie jestem gorszy od wroga... Takie życie - bydlę zdechłoby już dawno... Świat mnie nie przyjmuje. Wszystko wypróbowałem - i śmierć mnie nie chce... Obłęd. Weźcie strzelbę, zakłujcie bajonetem...
Aleksy, zacisnąwszy zęby, w odpowiedzi uderzył Andriuszkę w ucho - tamtemu kiwnęła się głowa, ale nawet nie jęknął.
- Podnieś kapelusz. Włóż. Ostatni raz mówię z tobą po dobroci, bezpopowcze. Uczyłeś się u starców!... Nauczyli cię rozumu!... Jesteś żołnierz. Kazano: ruszaj na wojnę - idź. Kazano umrzeć - umieraj. Dlaczego? Dlatego, że tak należy. Stój tu aż do świtu... Jak mi zaś znów będziesz skomlił, a ja usłyszę - zobaczysz...
Aleksy odszedł nie odwracając się. W namiocie legł na sianie. Do świtu było jeszcze daleko. Przejmowało do kości, choć bez deszczu i wiatru. Naciągnął na głowę derę. Westchnął. „Jużci, każdy z nich milczy, a przecież myślą... Och, ludzie...” (t. II-III, s. 186-187).
Zasygnalizowanie w tym fragmencie apokaliptycznego lęku u żołnierzy spod Narwy, wśród których dominowali starowiersko nastrojeni strzelcy i kozacy, zdaje się być ze wszech miar zasadne.
N.W. Asonow w celu wyjaśnienia narwańskiej klęski przywołuje pojęcie staroruskiego eschatologicznego patriotyzmu.
Gdy w 1700 roku car Piotr I wypowiedział wojnę Szwecji (początek Wielkiej Wojny Północnej), to wśród tradycyjno-zachowawczej części społeczeństwa zrodził się protest. Izolująca się od grzesznego Zachodu, czysta Ruś, Nowy Izrael potraktowała bowiem utratę podczas wojny ze Szwecją dostępu do Bałtyku w 1617 roku, nie jako tragedię, ale jako błogosławieństwo.
„Zamknięto „newskie oko”, za sprawą którego roznosiły się po kraju zgubne pokusy świata rzymsko-germańskiego. Teraz Piotr I pragnął na nowo wyrąbać to okno, żeby jak najkrótszą drogą szła z Europy niezbędna pomoc w zniszczeniu Trzeciego Rzymu i utwierdzeniu królestwa antychrysta.
Zaistniał zadziwiający paradoks historyczny. Karol XII, prowadząc pułki pod Narwę, stał się nieoczekiwanym sojusznikiem rosyjskich kręgów konserwatywnych, walczących z nowinkami, podczas gdy inne państwa zachodnie, do których sięgał poprzez Bałtyk car, w całości należały do jego potencjalnych sojuszników politycznych.
Można więc mówić o silnych, antypiotrowych nastrojach wśród większości strzelców i kozaków. To oni, stanowiąc większość rosyjskiej armii, i sympatyzując z tradycyjnym prawosławiem, nie mogli pójść w bój za takiego monarchę. Bić się za niego - znaczyło pomagać złej sprawie; bić się z nim – znaczyło występować przeciwko „biczowi Bożemu”, nasłanemu za grzechy. Została więc jedna droga – niesprzeciwianie się siłą złu, bezczynność w sytuacji krytycznej. Oto dlaczego pułki strzeleckie nie mogły sobie pozwolić na aktywność bojową. Oto dlaczego, pojąwszy prawdziwe przyczyny spodziewanej bezczynności głównej części armii” , Piotr porzucił ją, a tylko jego byłe pułki pocieszne, a obecnie gwardyjskie złożone z żołnierzy o innymi światopoglądzie, (lub uprzednio go zmieniwszy), biły się za cara, jego chwałę, podczas gdy inne bez walki uciekały na rosyjską stronę granicy”.
Rozeznanie to potwierdza Władysław Andrzej Serczyk (1935-2014) pisząc, iż „car przestał wierzyć w odniesienie sukcesu pod Narwą w bezpośrednim starciu z wojskami dowodzonymi przez Karola XII. Widział i umiał ocenić krytycznie stan swojej armii, jej wyszkolenie i zaopatrzenie. Później wielokrotnie wykazywał odwagę osobistą i pogardę śmierci; w tym jednak wypadku załamał się. Nie widząc konieczności potrzeby ryzykowania własnym życiem wolał opuścić plac ewentualnego boju jeszcze przed odniesieniem porażki”
„Borys Pietrowicz (Szeremietiew) rozejrzał się, aby rozkazać: „Do szabel! naprzód!... w imię Boże!” Ale rozkazać nie było komu: końskie kłęby parły na wzgórek... - Giniemy, giniemy, uciekać przez rzekę - krzyknęło tysiące głosów. Borysowi Pietrowiczowi pozostało tylko jedno - samemu zawrócić konia, żeby nie zostać stratowanym; zmrużył oczy, płakał szarpiąc cugle...
Wycie, dzikie wrzaski... Rozkołysana ława końskich zadartych łbów, kosmatych grzyw, grzbietów obsypanych śniegiem pędziła ku rzece. Brzeg był urwisty, konie obsuwały się na zadach, opierały, pędzący z tyłu wrzynali się pędem w przednich, przeskakiwali przez padających... W żółtej wodzie pod powłoką zamieci zamajaczyły końskie pyski, zachłystujące się twarze ludzi, z wirów wynurzały się ręce, kurczowo chwytały powietrze... Coraz nowe setki jeźdźców rzucały się w Narowę, płynęły, pasowały się z nurtami, tonęły...
Dobry koń Borysa Pietrowicza (Szeremietiewa) wydostał się na kępę pośrodku rzeki, stał robiąc bokami, znowu ostrożnie zsunął się do wody, popłynął, szczerząc zęby wyniósł na przeciwległy brzeg...” (t. II-III, s. 207-208).
„W następnym dniu generałowie rosyjscy doszli do porozumienia z królem szwedzkim, który zgodził się na wypuszczenie wojsk rosyjskich pod warunkiem przekazania mu całej artylerii. Sami Szwedzi wybudowali most, po którym Rosjanie przeprawili się na drugi brzeg rzeki” Narowy.
Zakończenie
Procesy natury religijnej, choć mają swoją immamentną wartość i dynamikę zazwyczaj idą o krok za wydarzeniami politycznymi, społeczno-kulturalnymi i gospodarczymi. Są swoistą reakcją na nie. Sama istota ich jest niezmienna, ale wyraz ich oraz usytuowanie w rzeczywistości społecznej są inne. Religia staje się też narzędziem w rękach uczestników tych procesów, czy to korzystających z nich (władza, establishment) czy to im podlegających (raskolnicy).
Piotr I, doceniając państwowotwórczą rolę Cerkwi prawosławnej, i z tego też powodu uczestnicząc w przynależnym rosyjskiemu władcy symboliczno-obrzędowym obszarze jej funkcjonowania, nie był gorliwy religijnie, jak chociażby jego dziad, współtwórca raskołu, Aleksiej Michajłowicz Romanow (1629-1676). Nie prześladował więc z przekonania raskolników, ale wywierając na nich nacisk ekonomiczny, próbował zaprząc ich - jak wszystkich zresztą - do państwowego rydwanu.
Paradoksalnie, to nie ten ucisk, z którym pracowici i skrzętni starowiercy jednak jakoś sobie radzili, traktując go jako dopust Boży, należną karę za grzechy, spowodował, że okrzyknęli go antychrystem, lecz jego reformy, rugujące bezwzględnie ruskie tradycje i obyczaje.
Piotr I stworzył model rosyjskiego nacjonalistycznego patrioty, który równocześnie jest niewierzącym a przynajmniej niepraktykującym prawosławnym. To połączenie rosyjskiego nacjonalizmu z obrzędowo-fasadowym prawosławiem, dojrzewając w liberalno-nacjonalistycznym tyglu do momentu wybuchu rewolucji październikowej w 1917 roku i hartując się w piekielnym ogniu komunizmu, osiągnęło dojrzałość na przełomie XX i XXI wieku. Odradzająca się Rosja kreuje dziś model obywatela-narodowca i fasadowego prawosławnego zarazem. Dominacja silnego państwa i wszechobecnego pieniądza przy atrapizacji Cerkwi reprodukuje kolejne popiotrowe pokolenia. W takiej sytuacji staroprawosławie, obok przywleczonych z Zachodu wyznań ewangelikalnych i gorliwych enklaw w łonie Rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi, stanowi obecnie oazę prawdziwej rosyjskiej religijności. Nie zmogły jej reformy Piotra I i kolejne wypadki dziejowe.