Od momentu uzyskania niepodległości przez Litwę w 1949 roku populacja Litwy skurczyła się o jedną czwartą. W 1990 roku mieszkało tam 3,7 mln ludzi, dziś natomiast tylko 2,8 mln. Według prognoz Eurostatu w 2030 roku będzie ich 2,4 mln, zaś w 2040 – już tylko 2 mln.
Główną winę za demograficzną implozję ponoszą dwa czynniki. Po pierwsze: mniejsza dzietność, która spowodowała, że od upadku komunizmu liczba urodzin na Litwie spadła o jedną trzecią.
Po drugie: emigracja, która proporcjonalnie do liczby ludności kraju pozostaje najwyższa w Europie. Na przykład w 2016 roku opuściło kraj 51 tys. osób. Aż 90,4 proc. młodych Litwinów deklaruje, że są gotowi wyjechać na stałe za granicę, gdyby w innym państwie znaleźli dobrze płatną pracę w swojej specjalności. Za tymi danymi kryje się niski poziom optymizmu społecznego i niewiara w pomyślną przyszłość kraju.
Polityka państwa sprzyja pogłębianiu się nierówności społecznych . Rozkwitowi Wilna towarzyszy zapaść prowincji. 20 proc. obywateli Litwy o najwyższych dochodach zarabia się 5 razy więcej niż 20 proc. osób o najniższych dochodach. Tak rażącej dysproporcji nie ma np. na sąsiedniej Łotwie, nie mówiąc już o Estonii, która we wszystkich wskaźnikach gospodarczych bije Litwę na głowę. W ubóstwie żyje 630 tys. Litwinów, czyli 22 proc. populacji. Osłabia tożsamość narodowa. Kłótnie i swary zniechęcają do państwa.
Litwa wyludnia się i staje się demograficzną pustynią. Jest aż kilkadziesiąt gmin, gdzie w 2017 roku nie urodziło się ani jedno dziecko. Są też takie, w których na 1 km kwadratowy przypada zaledwie 5 mieszkańców. Depopulacja to w dłuższej perspektywie zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i rozwoju gospodarczego państwa. Bez wzrostu demograficznego niemożliwe będzie nie tylko utrzymanie obecnego stanu społeczno-ekonomicznego, lecz także zachowanie systemów socjalnych i świadczeń emerytalnych na obecnym – i tak już niskim – poziomie. Bez stałego przyrostu naturalnego nie da się zbudować pomyślności ekonomicznej, ponieważ starzenie się społeczeństwa nie pozwala zaspokoić w pełni potrzeb odnowy i rozwoju technologicznego. Ratunkiem w tej sytuacji może być jedynie sprowadzanie imigrantów, ale w dużej liczbie mogą oni z czasem zmienić oblicze kulturowe kraju.