Krystyna Kukucka - Miasta i wsie (1)

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Kiedy jesienią 2005 pierwszy raz jechałam na Białoruś, o kraju nie wiedziałam praktycznie nic. Nie wstydzę się tego powiedzieć. Patrzyłam na wszystko dosłownie szeroko otwartymi oczami, bo nie zgadzało się z mitami upowszechnianymi z uporem przez polskie media. Od tej pory udało mi się chyba nieźle poznać ten wspaniały kraj niezwykle życzliwych, otwartych ludzi i zakochać w nim bez pamięci. Choć nie ma we mnie ani kropli białoruskiej krwi, za każdym razem jadę do Białorusi jak do swoich, jak do przyjaciół.

To, co dosłownie powala Polaka, to ogromna życzliwość, otwartość, tolerancja, skromność i bezinteresowność mieszkańców. Zapytana o drogę w Postawach niebogata emerytka zaprosiła mnie do domu i ugościła „czym chata bogata". Dla niej ważnym było, że jak ktoś z podróży, to na pewno głodny, a głodnego należy nakarmić i na nic zdały się wymówki. We współczesnej Polsce chyba nawet w dzień tak szczególny, jak wigilia, zastanawialibyśmy się, czy wpuścić do domu nieznajomego obcokrajowca, a co dopiero go zapraszać. Może się mylę, ale czy tak bardzo?...

Mieszkająca w Mińsku poetka, znając mnie kilka godzin, zostawiła całe swoje mieszkanie ze wszystkim co w nim było i wyjechała, zastrzegając że gdybym wracała do Polski przed jej powrotem, mam klucze wpuścić do skrzynki na listy (wiele nie brakło, a zapomniałabym to zrobić)...Zastanawiałam się później sama a także pytałam przyjaciół, czy gotowi byliby na coś takiego . Za każdym razem odpowiedź brzmiała: nie. A jednak...Przejawy ogromnej życzliwości spotykałam niemal na każdym kroku i długo je wymieniać, z wizytą o trzeciej w nocy w mieszkaniu redaktorki telewizji Mińsk włącznie.

Nie ma (może jeszcze) rozpowszechnionej w niektórych kręgach w Polsce tytułomanii ani samochwalstwa. Długo czasami trwa, zanim z człowieka dosłownie „wyciągnie się" wiadomość o jego osiągnięciach. Często dochodzi się do tego drogą pośrednią. Nie do pomyślenia byłaby sytuacja, jaka przytrafiła się kiedyś w Polsce mojej koleżance, której w sytuacji wcale tego nie wymagającej, w towarzystwie które przedstawiało się głownie imionami, nowo poznany kolega przedstawił się: „Doktor M..." Skwitowała go wprawdzie odpowiedzią „Nie wiedziałam że masz doktor na imię", ale fakt pozostał... Dorobek i niebanalny życiorys czołowego dramaturga Białorusi Georgija Marczuka poznałam tłumacząc jego utwory. Kiedy usiłowałam dowiedzieć się czegoś bezpośrednio - wykręcił się, że w książkach wszystko znajdę. A przecież jest niemal modelowym przykładem wszechstronnie uzdolnionego człowieka, który sukces zawdzięcza sobie, własnej pracy, wytrwałości, uporowi, a doszedł do niego uczciwą, prostą drogą. Inny literat, członek ścisłego kierownictwa Związku mógłby życiorysem obdzielić kilku ludzi i też mieli by ciekawe życie. O tym jednak wiem nie od niego, mimo że na różne tematy przegadaliśmy niemało czasu. Młody naukowiec, fizyk atomowy i informatyk, doktorant, rozmawia ciekawie o wszystkim, tylko nie o własnych osiągnięciach, a przecież choćby ze względu na wiek miałby czym się pochwalić. Tak można by bez końca. Nawet z natury gadatliwi dziennikarze na własny temat dziwnie milczą. I nie jest to fałszywa skromność. Tu po prostu, doceniając innych, każdy uważa że sam nie robi nic ponad to co może i powinien. Stąd chętnie, bez zawiści czy złośliwości, opowiadają o sukcesach i osiągnięciach innych, przemilczając własne. Przydałoby się nam nieraz coś z tego.

Mieszkania. Relatywnie znacznie tańsze niż w Polsce i choć to może wydawać się dziwne, na ogół większe i ustawniejsze (nawet w blokach z pozoru wyglądających identycznie jak w Polsce). W normalnych blokach, nie żadnych apartamentowcach, zarówno w Mińsku, jak i poza nim spotkałam mieszkania, jakie w Polsce o zawrót głowy mogłyby przyprawić niejednego Polaka ( a jego kieszeń o zawał) i nie mieszkali w nich żadni „wybrańcy narodu" tylko normalne rodziny. Nieznane, nawet w tzw. „Chruszczowkach"-blokach z lat sześćdziesiątych, jest pojęcie ślepej kuchni, panującej w naszym budownictwie

z tamtych lat. W ogóle nie rozumieją, jak kuchnia może nie mieć okna. My wiemy, że może. Zmechanizowanego sprzętu gospodarstwa domowego nie mniej niż u nas i porównywalnej jakości. Mieszkania urządzone inaczej, co nie oznacza gorzej. W dużych miastach królują bloki(często podobnie jak u nas niedbale wykonane) i budowane z białej cegły najwyżej czteropiętrowe domy. Tym, co zdecydowanie odróżnia białoruskie bloki od naszych to oszklone i obudowane balkony. W lecie stają się pokojem letnim, zimą stanowią dodatkową izolację przed zimnem i miejsce przechowywania zapasów. Czy to lepiej czy gorzej- nie wiem. Zawsze się coś zyskuje i coś traci. W mniejszych miejscowościach bloki bywają również, ale zdecydowanie przeważa niższa, często drewniana zabudowa, domy otoczone zielenią, ogrodami i ogródkami, przez co miasta stają się rozległe, przestronne. Wiejskie i małomiasteczkowe drewniane domki tylko z pozoru wyglądają na małe. Budowane z zasady na planie kwadratu są pojemne i nieźle wyposażone. Pisałam kiedyś na ten temat. Z zasady mają doprowadzoną bieżącą wodę, kanalizację, bardzo często gaz. Do wsi i małych miejscowości prowadzą drogi generalnie znacznie lepsze niż u nas. Jak osiągają to, że nawet zwykła gruntówka pozbawiona jest dziur i wyboi a przejechać nią można bez kłopotu nawet wiosną czy jesienią - nie wiem. Tylko ludzi w nich coraz mniej. Białoruska wieś w sposób zauważalny się wyludnia. Praktycznie w każdej spotkać można opuszczone, niezamieszkane domy. Sprawiają przygnębiające wrażenie, zwłaszcza że rozproszonej zabudowy wiejskiej, jaką znam z Kujaw niewiele - przeważa ulicówka lub okolnica i każda rudera staje się od razu widoczna. Wiele innych traktowane jest jako domy letniskowe, dacze w których przebywa się w ciągu lata, najwyżej kilka miesięcy. Wpada dla rozrywki lub na wypoczynek, mieszkając na stałe w mieście. Byłam w takim domu również. Wewnątrz luksusowo wyposażony. Nawet ogródek uprawiano. Pełno kwiatów i warzyw, na drzewach dojrzewały owoce, a jednak nikt nie mieszkał na stałe. W wielu innych mieszkają jedynie starsi ludzie. Młodzi odeszli do miast.

 

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.