Czy trzeba jechać do Białorusi aby poznać sławnych Polaków? Widocznie tak. Jak wiele razy mówiłam - w Białorusi cenią wszystkich, co zrobili coś dobrego, szczególnego dla stron rodzinnych i nieważne z jaką narodowością się utożsamiali.
W niewielkim mieście Iwanowo moi białoruscy przyjaciele pokazali mi zbudowany w samym centrum pomnik Nappoleona Ordy (szlachecka rodzina Ordów była szczególnie zasłużona dla rozwoju gospodarczego i kulturalnego Polesia). Przedstawia mężczyzne siedzącego na pniu ze szkicownikiem w ręku.
Mówili o nim z dumą i zachwytem jako o wybitnym człowieku pochodzącym z tych stron, wartym zachowania we wdzięcznej pomięci. Słuchałam, uśmiechałam się nie chcąc pokazać, że po raz pierwszy o nim słyszę, że w Polsce nie tylko nikt mu pomników nie stawia, ale chyba nawet żadna ulica nie została nazwana na jego cześć...
Wróciłam do Polski i zaczęłam szukać kim tak na prawdę zachwycali się Białorusini.
Urodzony w Worcewiczach Napoleon Orda to rzeczywiście obdarzony wieloma talentami niebanalny człowiek. Był malarzem, kompozytorem, przyjacielem Mickiewicza i Szopena a ponadto wzorowym gospodarzem i wrogiem nie tylko carskiego samowładztwa ale i wszelkiego ucisku, w tym poddaństwa chłopów. Ale nie sukcesy gospodarcze czy polityczne spowodowały, że zasługuje na pamięć. On starał się utrwalać czas.
Trudno jest nam niekiedy pojąć jak żyli ludzie w dawnych wiekach. Patrzymy na pozostałości zamków, pałaców, twierdz. W muzeach oglądamy portrety pięknie ubranych ziemian, królów. Piękne rzeczy, ozdoby, należały głównie do bogatych. Patrząc na nie łatwo pomyśleć, że tak żyli wszyscy. A prawda jest inna. Bogatych było mało. Większośc pałac widziała, ale z daleka. Mieszkali w lichych chałupach do których dzisiejszy człowiek nawet wejść by się bał, a jedli łyżkami nie ze złota czy srebra a z drewna... Nie odda tego żaden opis. Opis - nie, ale obraz - tak!
W XIX wieku nie korzystano powszechnie z aparatów fotograficznych. Aby utrwalić obraz - trzeba go było namalować. Napoleon Orda postanowił ocalić od zapomnienia i pokazać innym to, co uznał za godne uwagi i utrwalenia na terenach byłej Rzeczypospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Utrwalić to, co przemija, zatrzymać czas a jednocześnie pokazać innym to, czego ze względu na odległość sami zobaczyć nie mogli. Poświęcił 20 lat życia i pieszo, bądź chłopskim wozem przeszedł i przejechał tereny wszystkich trzech zaborów.
Na obrazach Ordy znajdziemy świątynie katolickie, prawosławne protestanckie, synagogi i domy modlitwy, pałace i zamki, ale też chłopskie chaty, izby, zagrody, żydowskie kramy i karczmy nie tylko z terenów Białorusi ale i Litwy, Ukrainy, Prus, Wielkopolski, Mazowsza, okolic Krakowa.
Ponad 1000 obrazów o ogromnej wartości historycznej, dokumentalnej!. Do czasów współczesnych zachowało się ponad 900. Podarowała je Muzeum Narodowemu w Krakowie związana z rodziną Orda Helena Skirmunt.
Napoleon Orda zmarł w Warszawie w 1883 r., ale pochowano go w grobie matki w Iwanowie. Ani grób, ani nawet sam cmentarz nie przetrwały do dziś. Szkoda.
Stojący w centrum Iwanowa pomnik nie jest jedynym. Na skrzyżowaniu dróg do Worcewicz ustawiono kamień pamiątkowy - płaskorzeżbę mężczyzny z lirą i paletą.
Miło jest spotkać takie ślady. Dobrze, że pamiętają o człowieku, który starał się ocalić od zapomnienia czas i ludzi, uchronić to, co ulotne choć sam popadł w Polsce niemal w zapomnienie... Złośliwy chichot losu?