Wiodący dziś prym w badaniach rosyjskiej gwary i polszczyzny staroobrzędowców, Instytut Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, nie dość, że organizuje bogato obsadzone międzynarodowe konferencje na ten temat, ale też może poszczycić się znakomitymi publikacjami. Jedną z nich jest monografia Doroty Paśko-Koneczniak Wpływ polszczyzny na zasób leksykalny rosyjskiej gwary staroobrzędowców na Suwalszczyźnie .
Jest to opis językowego stanu rosyjskiej gwary staroobrzędowców funkcjonującej w warunkach dwujęzyczności polsko-rosyjskiej w ośrodku suwalsko-augustowskim. Systematyzuje słownictwo starowierów ze szczególnym uwzględnieniem stopnia oddziaływania polszczyzny. Współczesny (1999-2009) materiał językowy (około 310 godzin nagrań, ankiety socjologiczne i zapisy bezpośrednich obserwacji zachowań językowych) porównywany został z materiałem zebranym przez Irydę Grek-Pabisową (1956-1960, 1966-1977), co dało możliwość ukazania kierunku i dynamiki zmian w języku. Zachodzą one pod wpływem polszczyzny głównie w sferze leksyki (słownictwa), ale też w zakresie fonologii i składni, co prowadzi do powstania swoistej polsko-rosyjskiej hybrydy językowej.
Wyprawy dialektologiczne pod kierunkiem prof. dr hab. Stefana Grzybowskiego, będącego obecnie głównym animatorem badań nad starowieriem w Polsce, a następnie gruntowna analiza zebranego materiału pozwoliły na stwierdzenie, że gwara polskich starowierów w ciągu ostatnich dziesięcioleci podlegała ogromnym przeobrażeniom. Mamy do czynienia z wyjątkową odmianą dwujęzyczności słowiańsko-słowiańskiej, gdzie po każdej
stronie wchodzi w kontakt nie jedna, a kilka odmian (warstw) stylistycznych - język ogólny, odmiana regionalna: gwara, język ogólny, odmiana cerkiewno-słowiańska. Poruszając się między pojęciem ścisłego bilingwizmu a dyglosją, został określony charakter dwujęzyczności staroobrzędowców - jest to tzw. bilingwizm o charakterze dyglosyjnym. Od kilku już bowiem lat wytworzył się w społeczności suwalskich staroobrzędowców taki uzus, że gwara obsługuje sferę życia prywatnego, rodzinno-sąsiedzkiego, a do kontaktów zewnętrznych używa się języka polskiego. Bilingwizm o charakterze dyglosyjnym dotyczy głównie przedstawicieli starszego pokolenia staroobrzędowców. (Przez dyglosję należy rozumieć różne style tego samego języka, np. język cerkiewno-słowiański i język rosyjski). Wśród przedstawicieli młodszego i średniego pokolenia to język polski, a nie rosyjska gwara pełni podstawową funkcję komunikatywną i bywa często używany w relacjach rodzinnych i sąsiedzkich. Przy ustalaniu, który z języków (rosyjska gwara czy język polski) pełni funkcję prymarną, a który sekundarną, wzięto pod uwagę zakres sfer obsługiwanych przez obydwa języki, a także początkowy stopień znajomości obydwu. Na ogół rodzice, zwracając się do dzieci, używają, i języka polskiego, i gwary, podczas gdy dziadkowie wybierają przede wszystkim gwarę, nawet w rozmowach z wnukami mieszkającymi na stałe w mieście. Zatem obydwa kody są przyswajane bezpośrednio, bez użycia języka-pośrednika.
Wypieranie gwary przez polszczyznę jest procesem stopniowym, nie u wszystkich przebiegającym w jednakowym tempie i w jednakowy sposób. Poziom znajomości rosyjskiej gwary wśród młodszego i średniego pokolenia jest bowiem znacznie niższy niż u przedstawicieli starszego pokolenia. Polskie wstawki, zapożyczenia, a także zmiany składniowe widoczne są nawet w najprostszych wypowiedziach.
W zgromadzonym materiale wynotowano około 1580 leksemów zapożyczonych z języka polskiego i około 110 kalek językowych, zaistnienie wielu hybryd i wstawek z języka polskiego, co świadczy o tym, że system rosyjskiej gwary po prostu słabnie, obumiera.
Prowadzi to do transformacji gwary rosyjskiej w swoistą polsko-rosyjską hybrydę językową.
D. Paśko-Koneczniak załączyła, w formie słownika, do swej monografii wykaz zapożyczeń z języka polskiego oraz wykaz informatorów (44 osoby ze starszego pokolenia, 25 ze średniego, 28 z młodego), który zawierając wiadomości o sytuacji społecznej i językowej może posłużyć jako źródło kolejnych analiz socjologicznych. Można to tego źródła dodać, nieco inaczej ujętą charakterystykę większości tych samych informatorów, pomieszczoną w monografii Michała Głuszkowskiego Socjologiczne i psychologiczne uwarunkowania dwujęzyczności staroobrzędowców suwalsko-augustowskich, s. 307-325).
W sumie monografia pióra D. Paśko-Koneczniak stanowi dzieło wysokiej próby, zarówno z uwagi na zakres i precyzję w zebraniu materiału badawczego oraz skrupulatność jego analizy, jak też klarowność kompozycji i sposobu przedstawienia.
Tak strojną monografię oszpeca jednak, mający na celu naszkicowanie dziejów tego fenomenu etno-religijnego jakim jest starowierie, podrozdział 1 pt. Historia społeczności staroobrzędowców. Przedstawia on nazbyt często powtarzany zlepek komunałów, z których część została już, jeśli nie sfalsyfikowana, to przynajmniej gruntowanie skorygowana. Różnice obrzędowe miedzy staro-a nowoprawosławiem sprowadzono do dwóch (s.23), podczas gdy traktat Puklerz wiary z końca XVIII wieku naliczył aż 131 zmian, zaś ja wyodrębniłem 39 i to nie tylko w sferze obrzędowej. Nie odrębna obrzędowość tu jest bowiem najistotniejsza, tylko utrata soborności przez Cerkiew nikoniańską i cech religii życia (bytowoje christianstwo) przez wiernych tejże Cerkwi. Zjawisko to zaanonsowane zostało przez autorkę w zdaniu: „Reformy te prości ludzie odebrali jako zagrożenie dla wiary" (s.24), jednak kontekst tego twierdzenia i ograniczenie protestu do prostych ludzi wskazuje na inne, powierzchowne raczej rozumienie całego zjawiska raskołu, którego nie sposób pojąć bez analizy całego kontekstu ideowo-historycznego Rosji XVII wieku. Zbytnim uproszczeniem jest sprowadzenie starowierstwa do „swego rodzaju eschatologicznej odmiany rosyjskiego prawosławia" (s.23), podczas gdy nurty eschatologiczne, a raczej apokaliptyczne, choć są, a raczej były, w wielce zróżnicowanym staroprawosławiu bardzo silne, to jednak nie one wyróżniają jego różne doktryny (sic!), tylko fundamentalistyczna soteriologia: Celem człowieka na ziemi jest tylko i wyłącznie wędrówka ku zbawieniu, według drogowskazów zawartych w Objawieniu i nauczaniu Ojców Kościoła. Stąd nieprzywiązywanie zbytniej wagi, mimo przysłowiowej wręcz pracowitości i gospodarności, do dóbr ziemskich, stąd skromne kształty i wystroje chramów. Stąd wreszcie cały repertuar rytuałów, symboli i zachowań otwierających na co dzień okno Transcendencji. „Religia jest dla staroobrzędowców najważniejszą wartością formującą normy obyczajowe i wyznaczającą wzory zachowań" (s.27).
Krępujące wyrobionego czytelnika uproszczenia wzięły się ze skromnego wachlarza opracowań, które posłużyły autorce do sporządzenia omawianego podrozdziału. Obficie cytowana I. Grek-Pabisowa wprowadziła do współczesnego obiegu naukowego fałszywą wiadomość, że starowierzy, którzy osiedlili się w Polsce należeli do sogłasija filipowców. Wiadomość ta została już dawno sflasyfikowana, a tu nagle D. Paśko-Koneczniak stosuje hybrydową (sic!) kategorię pomorców filipowców (s.24). Bez wątpienia w Polsce obecni są pomorcy, ale aż do początku XX wieku większość z nich reprezentowała fiedosieizm.
Rozstrzygnijmy raz na zawsze w tę sporną kwestię.
Kategorię filoponów, którą niektórzy badacze błędnie skojarzyli (i nadal korzystają) z filipowcami, wprowadził do piśmiennictwa unicki mnich Ignat Kulczynski w opracowaniu Specimen ecclesiae Rutheniae (1733).
Przytaczam in extenso:
Correxerat Nicon sacros libros probantibus talem correctionem episcopis Moscoviticis, sed acto ipso in exilium, magna pars Cleri tam secuelaris, quam regularis rejecit hor librae dictitans multis erreribus eos seatere, unde accedente plebe creiet irrigens schisma, cuius afsealae a quodam Philippo antesignano dicti fuere Philippoviani. Animae versum est incar igne et ferro, sed hisce nihil proficiscentibus, pulsi omnes ex ditionibus Moscovia.
Za sprawą unitów, szczególnie interesujących się starowiercami jako mniemanymi sojusznikami w zmaganiach z Cerkwią panującą, pojęcie to w formie philippoviani, filiponi, pilipony, filipy, pilipy, die Philipponen, a także w przestawce lipowanie, Der Lippowaner błąkało się po Galicji, Wołyniu, Podolu, Bukowinie, Besarabii, docierając nawet do Prus. Określało starowierów jako takich, bez podziału na sogłasija, i oczywiście bez mylącego oraz zawężającego odniesienia do filipowców. Takie niedbałe uogólnienie I. Kulczynskiego spowodowało, trwające po dziś dzień, zamieszanie w piśmiennictwie.
Skądinąd jednak ów uczony mnich mógł posłużyć się, funkcjonującą od ostatniego ćwierćwiecza XVII wieku wśród ludu, w tym starowierskiego, który nie był w stanie określić swego rodowodu (filipowcami nazywali siebie starowierzy z Wietki pod koniec XVII wieku), kategorią poniekąd mistyczną, gdyż wywodzącą się od…apostoła Filipa. W grę wchodził też Filip Pustoświat i ów mnich Filip, czyli Fotij Wasiljew (1674-1742), który dał początek prawdziwym filipowcom.
Nie jest prawdą, że po wywiezieniu do Prus Wschodnich, prawdopodobnie nawet w rezultacie cichego porozumienia z Niemcami (starowierzy za współpracę z sowietami podczas okupacji lat 1939-1941 byli nękani przez polską partyzantkę) mieszkańców wraz z całym dobytkiem z Gabowych Grądów i Boru, ich gospodarstwa spalono (s.37). Nie spalono, tylko rozebrali je na budulec i opał polscy wieśniacy, odkupując go od okupanta. Jako błąd drukarski potraktujmy już wiadomość o „licznych osiedlach staroobrzędowców w Inflantach Polskich na Wietce" (s.25).
Dziwi jednak u językoznawcy brak precyzji w tłumaczeniu rosyjskiego leksemu, sogłasije jako wspólnota (s.24), podczas gdy jest to ugoda (religijna), zgoda (doktrynalna).
Po lekturze tego niefortunnego podrozdziału nasuwa się wniosek, aby w specjalistycznych, a przecież wybitnych pracach naszych językoznawców (Toruń, Kraków, Warszawa), archeografów i literaturoznawców (Olsztyn, Bydgoszcz), historyków sztuki (Olsztyn, Szamotuły, Warszawa), socjologów (Suwałki, Warszawa), etnografów (Warszawa) nie zamieszczać już banalnych („Nie przyjęli reform patriarchy Nikona"…, s.11) streszczeń starowierów polskich, tylko potraktować ów przedmiot badań jako znany, przynajmniej w niszowym kręgu specjalistów. A ci którzy chcą pogłębić wiedzę na ten temat mogą przecież sięgnąć po liczne już przecież, dobre opracowania religioznawcze, teologiczne i historycznie, choćby wspomnieć Grigorija Władimirowicza Potaszenki Starowierie w Litwie (2006).
Dorota Pasko-Koneczniak, Wpływ polszczyzny na zasób leksykalny rosyjskiej gwary staroobrzędowców na Suwalszczyźnie, Toruń 2011, Wydawnictwo Naukowe UMK, ss.224