Peron śmierci…
Trzy dni koczuję na peronie
Więźniowie z cel Łukiszek wzięci.
Wciąż się zmieniają konwojenci.
Bo mróz. Choć grzeją się w wagonie,
Co parę godzin warty zmiana.
Więźniowie muszą na kolanach
Czekać na pociąg. Matki dzieci
Pozawijały w chustki, koce.
Straszne są dnie, straszniejsze noce.
Gwiazda Północna martwo świeci.
Pociągu nie ma. Już nie płaczą,
Zmarłych chowają tuż za stacją
W leju po bombie. Mróz tężeje
I suchym śniegiem dmie zawieja.
Pękają drzewa jak wystrzały,
A na peronie pozostały
Mogiły przysypane śniegiem.