Stefan Pastuszewski - W sferze staroprawosławia w Polsce i na świecie

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Osiągnięcia toruńskiej rusycystki, pojmowanej nie tylko jako językoznawstwo, ale panoramiczna wręcz wiedza o kulturze rosyjskiej, są nie do przecenienia. To efekt metodycznej pracy naukowców z profesorem Stefanem Grzybowskim na czele, prowadzonej często mimo niesprzyjającego klimatu politycznego i obsesji społecznych. Ten wybitny znawca fonologii rosyjskiej, ale też transformacji rosyjskiej gwary staroobrzędowców, swą pracowitością, rzetelnością i życzliwością dla innych badaczy, nie tylko stworzył warunki dynamicznego rozwoju rusycystyki na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika, ale też inspirował i wspomagał inne ośrodki, jak bydgoski, olsztyński, warszawski.

 

Szczególnie są zasługi dr hab. S. Grzybowskiego dla badań na staroprawosławiem. Oprócz badań własnych oraz opieki nad pracami magisterskimi i doktorskimi organizował doroczne konferencje poświecone językowi, kulturze i historii staroobrzędowstwa, głównie poza Rosją. Od 2008 roku reprezentuje polskich badaczy staroprawosławia w Komisji Badań Staroobrzędowców przy Międzynarodowym Komitecie Slawistów. W latach 2011-2015 kierował realizacją grantu Narodowego Centrum Nauki „Dokumentacja rosyjskiej gwary staroobrzędowców w północno-wschodniej Polsce – internetowa baza danych”.

Nic też dziwnego, że ponad stu badaczy biorących udział w projekcie „Rosja w dialogu kultur” dedykowało dwutomowy zbiór swoich artykułów profesorowi Stefanowi Grzybowskiemu w 70. rocznicę jego urodzin.

W tomie I najpokaźniejszy rozdział nosi tytuł Język, historia i kultura staroobrzędowców. Składa się nań 16 artykułów, z których 6 zaliczyć można do szeroko pojętej dziedziny językoznawstwa.

Rozdział otwiera rosyjskojęzyczny artykuł Stefana Grzybowskiego Perspektywy badania języka staroobrzędowców w Polsce (s. 25-37), który wbrew tytułowi syntetyzuje także dotychczasowe osiągnięcia innych kierunków. A są one niemałe, począwszy od prowadzonych w latach pięćdziesiątych-siedemdziesiątych XX wieku badań ośrodka warszawskiego z Irydą Grek-Pabisową i Ireną Maryniakową na czele.

Głównym efektem tych badań jest opis tej gwary jako integralnego systemu, w tym zasobu słownikowego i różnego typu odmian. Odkryto pochodzenie tej gwary (ośrodek pskowsko-nowogrodzki) oraz wskazano na jej związek z innymi rosyjskimi dialektami oraz innymi językami, w tym polskim. W 1980 roku ukazał się Słownik gwary starowierców mieszkających w Polsce.

Z końcem XX wieku, z inspiracji Instytutu Języka Rosyjskiego im. W.W. Winogrodowa Rosyjskiej Akademii Nauk w Moskwie, rusycyści toruńscy rozpoczęli badania aktualnej sytuacji staroobrzędowej gwary w sytuacji wyspowej, a więc oderwanej od językowej macierzy. Wyeksponowano zachodzące w niej procesy, łącznie z częściowym obumieraniem. Opisano polsko-rosyjski bilingwizm w ośrodku suwalsko-augustowskim oraz polsko-rosyjsko-niemiecki trilingwizm w ośrodku mazurskim. Nowością stało się wprowadzenie teorii sogolingwistycznych, wiążących zmiany w języku ze zmianami społeczno-kulturowymi. Zebrany ponad 300-godzinny materiał faktograficzny (fonetyczny) jest świetną bazą wyjściową słownika multimedialnego, łączącego fonetykę z grafem, który zawsze musi uporać się z relacją między rosyjską grażdanką a alfabetem łacińskim. Słownik taki byłby w stanie utrwalić wyjątkowość gwary polskich staroobrzędowców i odnotować okres występowania określonych form, co jest bardzo ważne z racji akceleracji procesów kulturowo-językowych.

Nurtem badawczym częściowo związanym ze staroprawosławną lingwistyką jest badanie piśmiennictwa cerkiewno-słowiańskiego i działalności wydawniczej. Analizy bibliologiczne rozpoczął Eugeniusz Iwaniec, a kontynuowały przedstawicielki ośrodka olsztyńskiego: Zoja Jaroszewicz-Pieriesławcew, Ałła Kamałowa, Joanna Orzechowska i Helena Pociechina.

Trzeba mieć świadomość, że zarówno ten obszar badawczy, jak i lingwistyczny powoli zaczyna się wyczerpywać wraz z „rozpuszczaniem się” staroprawosławnych grup w unifikującej się rzeczywistości społeczno-kulturowej Europy. Cztery, a raczej trzy, gdyż ta w Wodziłkach istnieje tylko symbolicznie (dla statystyki), parafie pomorskie w Polsce, nie mają w sobie wystarczających sił rozwojowych. Nie ma w nich jakiejkolwiek twórczości wydawniczej, a tzw. kultura ludowa sprowadza się do na poły cepeliowskiego zespołu śpiewaczego Riabina, którego działalność skrupulatnie notuje Krzysztof Snarski (s. 213-224). Intensywna, choć dość kontrowersyjna jest jego definicja terminu starowierski śpiew, jako utworów wokalnych treściowo i formalnie zakorzenionych w tradycji staroobrzędowców z okręgu augustowskiego. W istocie bowiem starowiercy nie rozwinęli pozaliturgicznej kultury muzycznej, przeznaczając śpiew tylko na chwałę Boga. Nie znaczy to wcale, że poza cerkwią lub molenną nie śpiewali. „Podczas dnia kobiety siadały na ławeczkach przed domami i wspólnie śpiewały. Mężczyźni podczas pracy cicho pod nosem” (s. 214). Ten muzyczny folklor splatał się z folklorem innych grup i nacji, więc lepszym byłby termin pozaliturgiczny śpiew środowisk staroobrzędowych.

Świadectwem przemian zachodzących w sferze polskiego staroobrzędowstwa jest antroponimia. Imię jest znakiem tożsamości osoby, reprezentuje ją przez całe życie, jest istotnym czynnikiem w komunikacji międzyludzkiej. Artykuł Magdaleny Ziółkowskiej-Mówki Motywy kierujące polskimi starowiercami przy wyborze imienia dziecka  (s. 101-114) ukazuje w przekroju czasowym zmianę tradycji nadawania imion. Kiedyś nie do pomyślenia było niekorzystanie ze swiatców, czyli spisów imion świętych. Chłopcom zazwyczaj nadawano imię przypadające na ósmy dzień po narodzinach (odniesienie do dnia, w którym nadano imię Jezusowi) a dziewczynkom - przypadające na dzień urodzin. Pod wpływem nacisków administracji niemieckiej na Mazurach przed II wojną światową i PRL-owskiej w regionie suwalsko-augustowskim po II wojnie światowej, stosowano dwa imiona: kanoniczne-zapisane w cerkiewnych księgach metrykalnych i świeckie- zapisane w księgach cywilnych. W celu niewyróżniania się z otoczenia, na co dzień używano imienia świeckiego. Obecnie „o wyborze imienia urzędowego nie decydują wierzenia, lecz względy praktyczne. Na chrzcie dziecko otrzymuje imię kanoniczne, w urzędzie jego polski ekwiwalent, jeśli nie brzmi obco i jest w Polsce popularny, zaś gdy imię z chrztu nie ma swojego polskiego odpowiednika lub nie podoba się on rodzicom, wtedy w metryce zapisuje się zupełnie inne imię polskie. Rodzice chcą ułatwić życie dzieciom, uchronić je (w oryginale: ich) przed problemami, którymi oni lub ich koledzy zmagali się w przeszłości. Nie chcą, by imię stygmatyzował duchowo, by się z niego śmiano, popełniano błędy przy jego zapisie lub wymowie” (s. 110-111).

W efekcie, dziś „imię metrykalne w niczym nie przypomina tego z chrztu”, a nawet dwuimienność przeradza się w polską jednoimienność, gdyż zazwyczaj nie wybiera się imion związanych z datą urodzin, ale takie, które mają proste polskie odpowiedniki, jak Jan, Mikołaj, Grzegorz.

Symptomem zmian zachodzących w środowisku polskich staroobrzędowców jest także utrata przez nich dotychczasowych księgozbiorów. Księgi otoczone były w staroprawosławiu szczególnym szacunkiem, podobnie jak ikony. Gdy wymarł klasztor pw. Zbawiciela i św. Trójcy w Wojnowie to obiekt ten wraz z wyposażeniem przejął w 2006 roku Leon Ludwikowski (1917-2002). Obecnie jego potomkowie prowadzą w nim gospodarstwo agroturystyczne, wyprzedając od czasu do czasu jego zasoby. W artykule Joanny Orzechowskiej Milionerzy i filantropi. O sponsorach klasztoru w Wojnowie z dedykacji książkowych (s. 65-73), opartym na analizie księgozbioru klasztornego, znajduje się znamienne zdanie: „W księgozbiorze klasztornym, liczącym w 2012 roku 73 książki…” (s. 65). Doprawdy, ale jeszcze kilka lat temu było ich więcej. Są rozprzedawane. Naukowcom z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego udało się sfotografować i udostępnić badaczom 76 wolumenów. Do tego dodali niektóre wolumeny z kolekcji prywatnych.

Wnikliwa i wieloaspektowa analiza dedykacji, odkrywająca nieznane dotąd fakty, choć drobne, z historii staroprawosławia na Mazurach, zawiera jednak pewne nieporozumienie. J. Orzechowska pisze o działaniach w latach trzydziestych XX wieku na rzecz zwołania Ogólnobałtyckiego Zjazdu Staroobrzędowców (s. 71), podczas gdy w istocie w dniach 13-15 września 1938 roku w Wilnie odbył się Zjazd Staroobrzędowców Estonii, Litwy, Łotwy i Polski. Przygotowania do kolejnego, o szerszym zasięgu, zjazdu przerwała wojna.

Bezbłędnym jest natomiast artykuł Zbigniewa Olczaka Księgi staroobrzędowców w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie (s. 51-64). Wyjaśniając szereg pojęć bibliograficznych i kulturowych w sposób bardzo precyzyjny opisuje 11 starodruków, w tym cztery sprzed rozłamu. Zaliczenie tych pozycji do kategorii ksiąg staroobrzędowców wynika z faktu, że „księgi wydane przed rozłamem mają szczególne znaczenie dla staroobrzędowców, cieszą się w ich przekonaniu najwyższym autorytetem i są wzorcem ortodoksji” (s. 51).

W recenzowanym zbiorze wiele nieznanych dotąd faktów z dziejów polskich starowierców, wydobytych głównie podczas pracy ze źródłami archiwalnymi, zawierają artykuły Stefana Pastuszewskiego Przedwojenni popowcy w Polsce bez legalizacji (s. 189-198) i Lecha J. Kościelaka Staroobrzędowcy rosyjscy a polska służba konsularna w Prusach Wschodnich (s. 197-212).

Pozostałe artykuły, z wyjątkiem Doroty Paśko-Koneczniak Wstępne uwagi na temat akcentuacji rzeczowników w rosyjskiej gwarze staroobrzędowców mieszkających w ośrodku suwalsko-augustowskim w Polsce (s. 89-100), dotyczą starowierców w Rosji i Inflant, a ich tematyka jest wyjątkowo różnorodna. Obejmują one różne okresy dziejów aż po współczesność (Daniła Rygowskij, Sogłasije białokrynickie w zachodniej Syberii: budowa współczesnej sieci miejsc kultu, s. 127-138). Fatalne jest przetłumaczenie tego tytułu na język polski, jako tworzenie nowoczesnej sieci miejsc świętych (s. 138). Poczitanije to, nie świętość ale kult, oddanie czci, zaś sowriemiennost' to nie nowoczesność, tylko współczesność.

 

Rosja w dialogu kultur, t. I, red. Katarzyna Dembska i Michał Głuszkowski, Toruń 2015, Wydawnictwo Naukowe UMK, ss. 606.

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.