(kilka uwag o charakterze ogólnym)
Problemy, aby mogły być analizowane i ewentualnie rozwiązywane, muszą najpierw zostać dostrzeżone i zdefiniowane. Forma ich sygnalizowania i prezentowania mówi wiele o nich samych, ale także o sposobie widzenia przez tych, którzy je przedstawiają, zwłaszcza wtedy, kiedy nadają im formę pytania. Pytania, jak wiadomo, mogą być otwarte i zamknięte. To, o zwycięstwie mas ma jakieś atrybuty otwartości i na pierwszy rzut oka niczego nie narzuca, pozornie nie ma ambicji sugerowania formy odpowiedzi. Przy bliższym przyjrzeniu się dochodzi się do wniosku, że wyznacza ramy, w jakich ta odpowiedź może lub powinna się mieścić. Na poziomie semantycznym sugeruje, że pomiędzy masami a tymi, którzy do mas nie są zaliczani, toczy się walka (zwycięstwo). Koncepcja walki klas oraz stymulujących rozwój przeciwieństw, złoty wiek swojej popularności ma już za sobą i obecnie jest w fazie passe. Pytanie sugeruje, że masy są w ofensywie i stanowią zagrożenie dla tych, którzy do nich nie należą, jak również dla istniejącego porządku i stanu rzeczy. Jest w nim wiele obaw oraz wątły cień nadziei wyrażonej przez znak zapytania, który ich nie niweluje, a tylko przesuwa w czasie. Wpisuje się ono w poglądy Vilfredo Paretto na temat historii („Historia jest cmentarzyskiem arystokracji”) oraz Salmona Rushdiego dotyczących nabywania i tracenia przywilejów („Prawa nigdy nie są przyznawane przez tych, którzy je mają, tylko zdobywane przez tych, którzy ich potrzebują”). Jak z tego wynika, masy mogą jawić się jako przerażający stwór, którego należy się bać.
Tak , masy zawsze mają liczebną przewagę i dysponują siłą, która dokonuje zmian, choć o ich kierunku nie zawsze decydują. Zgodnie z teorią elit, cytowanego wyżej V.Paretto, masy wyłaniają elity i wspierają je tak długo, jak im to odpowiada. Różnice interesów pomiędzy masami i elitami wywołują napięcia, które powodują, że po pewnym czasie dochodzi do głosu nowa elita, która lepiej potrafi wyrazić aktualne potrzeby i ambicje mas, co potwierdza słuszność stwierdzenia, że historia jest cmentarzyskiem arystokracji (elit). Mas można się bać, mieć zastrzeżenia do poziomu edukacji i gustów, uważać, że są czynnikiem zaniżającym poziom kultury i opóźniającym rozwój cywilizacyjny, ale nie można ich ignorować, bo ostatecznie to one decydują o zmianach, postępie i rozwoju, chociaż ich nie inspirują.
W przekonaniu tym może nas utwierdzić Kahlil Gibran: „Tak jak święty i sprawiedliwy nie może wznieść się powyżej tego, co jest w was najwyższe i boskie, tak też nikt nikczemny i słaby nie może upaść poniżej tego, co jest w was najniższe” oraz inne, o nie mniejszej sile przekonywania: „Kamień węgielny świątyni nie leży wyżej i nie jest ważniejszy od najmniejszego z kamieni jej fundamentów”.
Na sprawę różnic i sprzeczności pomiędzy masami i elitami patrzeć trzeba z punktu widzenia całości, mając na uwadze wspólny cel, którym jest wzmacnianie i rozwój człowieka, tzn. wszystkich ludzi. W aktualnej sytuacji kryzysu, który ma szanse być nazwany Wielkim Kryzysem i potrwać kilka co najmniej lat, należy się zastanowić nad tym, jakie przyniesie zmiany i jak będzie wyglądać świat po upadku elit finansowych i być może części menedżerskich. Wydaje się, że ponadnarodowe korporacje stały się gospodarczymi dinozaurami XXI wieku i ze względu na swoje monstrualne rozmiary i wynikające z nich problemy, będą musiały ulec transformacji, bo każdy przyrost ma swój kres i to co się poszerza, musi się kiedyś skurczyć.
Do proponowanego na wstępie pytania należałoby dodać następne, dotyczące tego, jakie mogą być oczekiwania i potrzeby mas w czasie pokryzysowym i jaka elita może sprostać wyzwaniom, które on przyniesie?