Archiwum

Zofia Wójcicka - Poetycka ekfraza

2 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Słowem ekfraza posługiwano się w starożytności swobodnie; mogło oznaczać w retoryce figurę myśli, część tekstu, ale też samodzielny gatunek literacki.
Ogólnie greckie ekphrasis – przełożone w łacinie na descriptio – dotyczyło opisywania przedmiotów i postaci. W kulturze nowożytnej, już od średniowiecza, termin służył malarstwu. Ekfrazami nazywano napisy wykonywane ręką malarzy w obrazach, później ich objaśnienia w katalogach wystaw. Wypowiadanie się na temat obrazów przez poetów ustanowiło poetycką ekfrazę, wiersz o malarstwie. Sztuka zapisanego słowa powiązała się ze sztuką plastyczną nie tylko pod wpływem wzrastającej wrażliwości estetycznej ludzi, ale i spostrzeżeń uczonych o integracyjnym charakterze twórczej działalności.
Na przełomie XVIII i XIX wieku, wskutek rozprawy G. E. Lessinga „Laokoon, czyli o granicach malarstwa i poezji" (1766) pojawiły się rozważania wokół analogii, zbieżności i różnic rozmaitych dziedzin sztuki. Teoria odnośników – odkrywszy correspondance des artes – inspirowała powstawanie ekfraz poetyckich i prozatorskich. Poeci, a także powieściopisarze epoki romantyzmu wyrażali swoje zdanie o fascynujących dziełach artystów malarzy, odkrywali ich istotę i ducha (zob. I. Woronow, Romantyczna idea korespondencji sztuk. Stendhal, Hoffman, Baudelaire, Norwid. Kraków 2008). Zjawisko powtórzyło się przy przejściu XIX. w XX wiek, potem w drugiej połowie XX. i trwa do dzisiaj. Obok ekfraz lirycznych odnotować trzeba liczne eseje na temat malarstwa, rzeźby figuralnej i niefiguralnej, także architektury (np. Z. Herberta czy G. Herlinga-Grudzińskiego). To efekt otwartych granic państwowych, wzmożonej turystyki muzealnej i krajoznawczej, oglądania albumów czy tylko wykonywanych już w XIX wieku, a obecnie powszechnych reprodukcji. Ekfraza poetycka i prozatorska wpisały się na trwałe w kulturę duchową nowoczesnego człowieka.
Równolegle z rozwojem wierszy o malarstwie biegły i biegną w nauce badania nad pograniczem literatury i sztuk plastycznych. Oprócz książek pojedynczego autorstwa ( wśród nich R. Cieślak, Oko poety. Poezja Różewicza wobec sztuk wizualnych, Gdańsk 1999 oraz A. Skrendo. Tadeusz Różewicz i granice literatury. Poetyka i etyka transgresji. Kraków 2002), prace mniejszych rozmiarów drukują wydawnictwa ciągłe, pojawiają się też tomy pokonferencyjne. Zauważmy, że po sesji naukowej w Uniwersytecie Wrocławskim (29 VI 2007) ukazał się zbiór artykułów z tytułem „Interakcje sztuk: literatura, malarstwo, ekfraza (Red. D. Heck. Wrocław 2008). Są w nim prace, których autorzy zatrzymują się przy jednym utworze (np. N. Mikołajczyk, Być wiernym światu – sztuka mimesis na przykładzie ekfrazy poetyckiej jednego wiersza Czesława Miłosza), przy jednym pisarzu (np. J. Bajda, Autoportret ze śmiercią Arnolda Böcklina w poetyckiej ekfrazie Zofii Gordziałkowskiej), zgłębiają zasady intersemiotycznych przekładów (np. J. Kudyba, Trzy żywioły ekfrazy – impresja, hermeneutyka, reportaż) lub cechy utworów ekfratycznych wybranego gatunku literackiego (np. D. Lisak-Gębala, Od zaniemówienia do wysłowienia. Ekfraza w eseistyce literackiej).
„Interakcje sztuk" otwiera „Przedmowa" Anety Grodeckiej, przedstawiająca stan badań nad ekfrazą. W tym samtm 2008 r. wyszła jej książka „Poeci patrzą…", która przenosi osiągnięcia nauki w sferę świadomej reakcji odbiorcy malarstwa, czytającego teksty literackie. Zachód przywykł do publikacji popularyzujących naukę, u nas zjawiają się nieczęsto.
W „Przedmowie" do tej książki, po krótkiej historii związków poetów polskich z dziełami malarskimi, Grodecka wyjaśnia, iż ułożyła swoją antologię według chronologii powstawania obrazów, niezależnie od technik, w jakich były wykonane (s. 10). Każdy tytuł 32. rozdziałów (nazywa je zestawieniami) odsyła do motywu lub szczególnej cechy kolorowych, różnej wielkości reprodukcji, które (mimo iż słabej jakości) stanowią materiał ornamentacyjny i zarazem badawczy.
Zaczyna się od przypomnienia „Wizerunku byka", malowidła w jaskini Lascaux na południu Francji, po czym wchodzimy w historię, obejmując uwagą freski domów w Pompei, odkryte spod lawy Wezuwiusza w XVIII wieku. Kolejne rozdziały poświęcone zostały omówieniu jednego z dzieł takich malarzy jak: Giotto, L. da Vinci, Q. Massys, Giorgione, M. Grünewald, Michał Anioł, P. Brueghel Starszy, Tycjan, El Greco, H. Rembrandt, P. Rubens, J. Vermeer, J. Millet, H. Rodakowski, A. Grottger, G. Moreau, P. Cézanne, V. van Gogh, E. Degas, H. de Toulouse-Lautrec, F. von Stuck, J. Malczewski, P. Bonnard, H. Matisse, Nikifor, T. Makowski, M. Chagall, G. Rouault, A. Wróblewski, J. Lebenstein.
Przy wyborze malarzy Grodecka nie kierowała się ewolucją form plastycznych, o czym już mówiłam, ale obecnością obrazów w popularnej świadomości odbiorców. Czynnikiem porządkującym związki poetycko-malarskie stał się chronologiczny układ reprodukcji od rysunków naskalnych do kompozycji fantastyczno-symbolicznych J. Lebensteina (1930-1999), a nie epoka, w której żyli poeci. Mimo iż tytuł całości „Poeci patrzą…" wyraźnie wyodrębnia piszących. Zawartość treściową rozdziałów otwierać można podobnym kluczem; znajduje się w nich informacja o genezie, temacie, walorach artystycznych, nawet recepcji obrazu, potem prezentacja wierszy drukowanych po tej wypowiedzi. Przeważają rozdziały zakończone jedną ekfrazą, inne kończą się dwiema lub trzema. Czas ich napisania obejmuje wiek XIX i XX. Dla przykładu: w rozdziale „Pokaz anatomiczny z sensem" o „Lekcji anatomii doktora Nicolaesa Tulpa" Rembrandta (s. 89) Grodecka omawia siedemnastowieczne realia, po czym  interpretuje dwa wiersze: S. Grochowiaka „Lekcję anatomii (Rembrandta)" i K. A. Jeżewskiego „Rembrandta", mimo iż bezpośrednio nie przylegają do obrazu.
Portretowa grupa ośmiu chirurgów nad zwłokami z Tulpą na czele (obraz powstał na zamówienie amsterdamskiego związku lekarzy) odesłała uwagę Grochowiaka poza czas utrwalony, w stronę zgodnych z opisami historyków medycyny przygotowań do sekcji, Jeżewski natomiast nawiązuje do światłocieni w technice malarskiej Rembrandta, wydobywa sensy ukryte za symbolicznym znaczeniem światła i ciemności. W przypisach do wierszy Grodecka poszerza możliwości interpretacyjne, przywołując inspiracje „Lekcji" w teatralnej praktyce T. Kantora, M. Białoszewskiego, B. Schaeffera, J. M. Rymkiewicza (s. 95-6). Rozdział poświęcony Rembrandtowi został skomponowany wzorcowo; zachowane są w nim proporcje między tekstem o obrazie i ekfrazach. Podobne rozwiązanie dotyczy L. da Vinci (s. 38), Rubensa (s. 97), J. Vermeera (s. 107) czy H. Rodakowskiego (s. 122), w innych przypadkach tekst „malarski" przeważa objętością nad „ekfratycznym". Swoistą rekompensatą za skrócone analizy literackie wydają się „Noty o poetach" zamykające książkę i umieszczanie w nawiasach ich nazwisk, gdy autorka antologii charakteryzuje w „Przedmowie" trzy typy odbioru malarstwa: emocjonalny, zdystansowany i eksponujący indywidualność patrzącego.
Poeci typu pierwszego – z dużą rozpiętością wzruszeń – reagują wręcz spontanicznie. Wynika to z ich osobowości, z wiedzy o sztuce (T. Różewicz, A. Olędzka-Frybesowa) lub z wrażliwości zmysłów. Odbiór na płaszczyźnie sensualnej rejestruje wtedy wrażenia wzrokowe, nawet słuchowe, płynące z obrazu (J. Ficowski, J. Kaczmarski, J. Kulmowa, A. Pogonowska, W. Czerniawski). Odbiorcy z chłodnym stosunkiem do malowideł szukają w nich ukrytych sensów (Jan Paweł II), analogii z własną psyche (S. Grochowiak, T. Różewicz), a także cech współczesności (S. Grochowiak, T. Różewicz, J. Kaczmarski, R. Brandstaetter). Trzeci typ relacji prezentują ci, którzy zachowują się wobec obrazów prowokacyjnie, widzą to, co chcą widzieć, traktują je jako sygnał do mówienia o poglądach (Z. Herbert, C. K. Norwid) lub pretekst do rozważań egzystencjalnych (J. Iwaszkiewicz, K. Karasek).
Szkoda, że Grodecka nie wykorzystała tych bardzo ciekawych spostrzeżeń, omawiając ekfrazy w swoich zestawieniach. Potrzeba sięgania po dodatkowe prace naukowe przy poznawaniu nurtu ekfratycznego w poezji (bez stanowienia – moim zdaniem – osobnego gatunku liryki) sprawiła, że zaczęłam recenzję od wskazywania tytułów książek, podpowiadających ciekawe metody interpretacyjne. „Poeci patrzą…" będą długo wśród nich podręcznikiem podstawowym. „Zapraszając do lektury antologii, mam na względzie szerokie grono czytelników, polonistów, historyków sztuki, uczniów, wszystkich, którzy cenią poezję, którzy lubią patrzeć…" – napisała A. Grodecka (s. 13). Problem w tym, czy niski – w stosunku do publicznych oczekiwań i użyteczności – nakład książki pozwoli spełnić to przesłanie.


Aneta Grodecka: Poeci patrzą… Obrazy, wiersze, komentarze. Warszawa: Wydawnictwo Piotra Marciszuka Stentor, 2008. -249 s.

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.