Druga połowa XIX wieku zapisała się w historii literatury polskiej przede wszystkim jako epoka intensywnego rozwoju prozy.
Zjawisko to miało swoje podłoże w zachodzących zmianach ideologicznych i światopoglądowych. Literaturę zaczęto traktować jako jedno z narzędzi służące przekazaniu konkretnej idei lub programu, co wynikało ze stawiania na pierwszym miejscu zasady utylitaryzmu . Tendencyjność spowodowała zdominowanie strony artystycznej utworu przez moralizatorskie monologi oraz prezentacje zalecanych wzorców postępowania lub osobowych. Równolegle z tym zjawiskiem do literatury weszły nowe tematy, które wiązały się ze zmianami w życiu codziennym , a także z przemianami społecznymi i stopniowym kształtowaniem nowych warstw społecznych.
Wśród ulubionych literackich form tego okresu znajdowały się powieść i nowela. Małe gatunki prozatorskie, również przez pewien czas podporządkowane zasadzie tendencyjności, bywały często drukowane w czasopismach. Stanowiły popularną formę debiutu młodych literatów, a zarazem literackie przygotowanie przed trudniejszą, większą formą powieściową . Noweliści wykorzystywali szeroki zakres tematów, związanych z rozmaitymi aspektami życia, często skupiając się na zdarzeniach drobnych i uważanych za mało istotne z perspektywy powieści. W zależności od wybranego zagadnienia wprowadzali akcenty wzruszające bądź humorystyczne, aby skutecznie oddziaływać na emocje czytelników. Z kolei niewielkie rozmiary zmuszały niejako do większej dbałości o stronę artystyczną utworów niż w przypadku pisania powieści .
Do grona najlepszych nowelistek drugiej połowy XIX wieku należała Józefa Sawicka, pisząca pod pseudonimem Ostoja . Urodzona w 1859 roku w rodzinie ziemiańskiej, studiowała literaturę polską w Krakowie, której później też nauczała na warszawskich pensjach dla dziewcząt . Jej literackie życie związane było przede wszystkim z „Prawdą" i „Krajem", należała także do komitetu redakcyjnego „Świtu" . Debiutowała w latach osiemdziesiątych XIX wieku, a jej pierwsze nowele weszły w skład zbioru Szkice i obrazki, wydanego w 1886 roku .
Równie istotną jak literacka była jej działalność w ruchu konspiracyjnym, gdzie pracowała między innymi przy organizowaniu tajnych wydawnictw . Sprawom narodowym i obywatelskim podporządkowała własne życie. Brała także udział w nauczaniu dzieci ze środowisk robotniczych . Wśród sobie współczesnych cieszyła się opinią prawej Polki, pisarki i obywatelki .
Działalność literacka Sawickiej przejawiała się przede wszystkim w nowelistyce. Wydała pięć zbiorów, które spotkały się zazwyczaj z wyjątkowo życzliwym przyjęciem krytyki. Jako jeden z pierwszych talent młodej pisarki docenił Piotr Chmielowski, co wyraził we wstępie do Nowel wydanych w 1890 roku. Dostrzegając wszystkie walory stylu i twórczości debiutującej nowelistki, wyrażał przekonanie, że z czasem jej talent rozwinie się, dając coraz lepsze, pogłębione psychologicznie i staranniej obrobione utwory . Z tym twierdzeniem zgadzali się na ogół też inni znani krytycy .
W porównaniu z powodzią marnych i słabiutkich utworów powieściowych, rzucanych obecnie całą masą na rynek literacki przez pióra kobiece, Ostoja stoi prosto i niewzruszenie, silnie i wysoko. Ponad tą falą marnoty i lichot, niegodnych nazwy utworów artystycznych, nowele, tudzież powieści Ostoi (...) górują sumiennym obrobieniem, głębszą myślą, wzorową budową, językiem czystym .
Tematy, które pisarka poruszała w swojej twórczości, związane były przede wszystkim z codziennością, z wydarzeniami mającymi miejsce w życiu zwykłych ludzi, pochodzących z rozmaitych warstw społecznych. Z równym zainteresowaniem przyglądała się ciężkiej, nieraz ponad siły pracy zarobkowej proletariatu miejskiego, przeżywającym kryzysy i okresy powodzenia rodzinom szlacheckim, a także bogatym rodzinom mieszczańskim czy arystokratycznym. Nowelistka nie miała jednak ambicji przedstawiania szczegółowo danego zagadnienia czy wybranej sfery społecznej. Jej uwaga skupiała się na jednym spostrzeżeniu, trafnej obserwacji, którą prezentowała w sposób zwięzły i jasny, z silnym zaakcentowaniem aspektów psychologicznych. W przeciwieństwie do ogólnie przyjętej w pozytywizmie opinii dotyczącej wielomówstwa i rozwlekłości pisarstwa kobiecego , nowele Sawickiej zdawały się stanowić zaledwie niewielki szkic do późniejszego utworu . Oszczędne w słowa i środki stylistyczne, w niektórych miejscach przypominały dziennikarskie sprawozdania. Ascetyczność stylu podkreślano w recenzjach, znajdując w nim cechę charakterystyczną nowel pisarki. Dostrzegano w tym jej odrębność od innych autorek, tworzących utwory zbyt patetyczne, popadających w skłonność do deklamacji, nadmiernie skupionych na przekazaniu głównej myśli, a przez to często zaniedbujących walory artystyczne swego dzieła .
Bystrość i trafność obserwacji w zakresie pewnych, silnie w sobie skoncentrowanych charakterów, umiejętność wysoce dramatycznego przedstawienia stanów i walk duchowych, nadzwyczajna zwięzłość w kreśleniu szczegółów znamiennych wyróżniają nowele p. Ostoi od mnóstwa tych wodnistych, rozwlekłych, lub powierzchownych i banalnych zarysów, którymi czasopiśmiennictwo obecne bywa przepełniane .
Wśród tematów, jakie przewijały się w nowelach Sawickiej, znaczące miejsce przypadło tematyce dotyczącej kobiet. Nie należała wprawdzie do grona pisarek, które w przeważającej części swych utworów propagowały hasła emancypacji, jednak w jej twórczości pojawiały się nowele, których bohaterki, próbując osiągnąć niezależny byt materialny czy zrealizować własne marzenia, musiały zmierzyć się z konserwatywną częścią społeczeństwa. Nie zawsze w tych zmaganiach odnosiły sukces, gdyż złośliwe języki niejednokrotnie starały się obmowami i plotkami zaszkodzić dobrej opinii, akcentując często nieprawdziwą dwuznaczność zachowania połączoną z występowaniem przeciwko odwiecznej tradycji. Razem z niesprawiedliwymi pomówieniami szedł swoisty ostracyzm społeczny, który konsekwentnie eliminował młodą pannę z życia społeczności, jak i stawiając w fałszywym świetle, niweczył szanse na zamążpójście.
Kwestia miejsca emancypantek oraz dziewcząt wychodzących poza tradycyjny model wychowania i rodziny w konserwatywnym społeczeństwie znajdowała odbicie w utworach różnych pisarek, zajmujących się przede wszystkim tematyką związaną z życiem bogatych i średnich warstw społecznych, gdzie zagadnienie emancypacji było najsilniej komentowane i dyskutowane. Tam też najbardziej uwidaczniały się dążności do zachowania istniejącego stanu rzeczy i pozostawienia tradycyjnego patriarchalnego porządku . W twórczości Sawickiej do nowel, w których pojawia się problem odrzucenia młodej kobiety z powodu podjętych przez nią studiów, należy Emancypowana. Przedstawiona w niej została historia Tereni Janowskiej, biednej i nieładnej dziewczyny z małego miasteczka. Jej dzieje opowiadał męski narrator, skupiając się na najistotniejszych zdarzeniach z życia panny, popierając się własnymi wspomnieniami i konfrontując z niezasłużenie pogardliwą opinię społeczności.
O Tereni od pewnego czasu krążyły plotki, przekazywane cichym głosem w bogatych kółkach towarzyskich miejscowej społeczności. Były powtarzane tak często, że ich wpływowi w pewnym momencie uległ także narrator, a zarazem przybywający po dłuższej nieobecności dawny przyjaciel bohaterki. Obojętny na sprawy emancypacji, z góry przyjmuje obmowy i złośliwe szepty za komentarze do jakiejś tajemniczej sprawy miłosnej, w którą uwikłała się dziewczyna, a chociaż daje od razu swe wspaniałomyślne rozgrzeszenie , czuje żal do ludzi, że na widok Tereni odwracają się do niej plecami lub przeciwnie, spoglądają na nią wymownie i wymieniają komentarze po francusku . Chcąc przełamać atmosferę zimnej niechęci i nieżyczliwości, która szczególnie musiała boleć podczas pogrzebu jej ojca, rozmawia z nią i dowiaduje się, że prawdziwym powodem wyrzucenia poza społeczeństwo nie była miłosna afera, ale podjęcie przez Terenię studiów medycznych:
— Dokąd pani jedzie — spytałem.
— Do Petersburga. Mam jeszcze rok nauki przed sobą.
— Co pani studiuje?
— Medycynę — odrzekła z dziwnym jakimś uśmiechem. - To daje chleb najpewniejszy, a mnie przede wszystkim chodziło o chleb dla ust, co z przyczyny mojej nieraz może głodem marły!...
— Po ukończeniu pani myśli zamieszkać w N.?
Potrzęsła głową przecząco.
— Tu punkt dobry, ożywiony, na takie miejsce dużo amatorów się znajdzie, ja sobie wybiorę biedną jaką odosobnioną okolicę... mnie tak mało potrzeba teraz. Żebym tylko zaufanie wzbudzić potrafiła! Na nas patrzą jeszcze jak na dziwolągów... wiem o tym .
Spotkanie z Terenią wywarło ogromny wpływ na narratora, który przyznawał się otwarcie do konserwatywnych poglądów w dziedzinie emancypacji i postrzegania kobiet jedynie przez pryzmat ich urody oraz posagu. Krótka rozmowa ze studentką medycyny, która na zdobyciu wykształcenia opiera swoją przyszłość materialną, zgodnie zresztą z marzeniami swojego ojca, zmieniła jego spojrzenie na panujący porządek społeczny. Sam spostrzegł zachodzącą przemianę wewnętrzną oraz otwarcie na nowe, dotąd niezrozumiałe, a nawet uważane przez siebie za nieistotne, idee. Mówi o nich krótko i rzeczowo, streszczając swe wcześniejsze poglądy i zestawiając z praktycznym postrzeganiem emancypacji przez Terenię. Jasność w formułowaniu myśli i ich treściwe przedstawienie, odbiegające od stereotypowego pojęcia na temat pisarstwa kobiecego, pozwoliły Sawickiej przekazać w słowach narratora trafny przykład ilustrujący konserwatywne i sceptyczne podejście do nowego zjawiska społecznego, a pozbawiając go kwiecistości i patosu, uczyniła bardziej wyrazistym i silniej oddziałującym na czytelnika:
Nawet w zapalonych czasach młodości, gdy burzyłem świat stary, a na miejscu jego wznosiłem kunsztowną budowę, otwartą ze wszech stron na wiatry tolerancji, oświaty, swobody i równości, nawet przy tej budowie naznaczałem kobiecie rolę bardzo skromną: brzydkim pozwalałem nosić wodę i glinę miesić, ładne skazywałem na pielęgnowanie kwiatów w cieplarniach. W późniejszych czasach, gdy już świat zostawiłem na dawnym miejscu, pozwalając mu starzeć się do końca, w pismach spotykałem wzmianki o reformach w zajęciach kobiecych; całe ustępy zostawiałem nieczytane w głębokim przekonaniu, że za lat sto przeczytam je w samą porę, jeżeli dożyję. Terenia rzuciła cieple, łagodno a zarazem ożywcze światło na tę nieczułą dotąd stronę mojego umysłu .
Zjawisko wykluczenia poza społeczeństwo czy jedną grupę społeczną pojawiało się często jako główny motyw nowel Ostoi. Dotyczyło w jednakowym stopniu przedstawicieli biedoty, jak arystokracji, a wynikało z rozmaitych, mniej lub bardziej poważnych przyczyn. W noweli Złota rybka poczucie bycia niepotrzebną towarzyszy pannie Ninie, której niepewny stan finansowy nie pozwala myśleć o zamążpójściu, a ponowny związek jej ciotki z mężczyzną, któremu gorące uczucie nie przeszkadza równolegle szukać innych romansów zmusza do zamieszkania w starym, w dużym stopniu zaniedbanym domostwie, otrzymanym z łaski od rodziny. Świadoma swojej samotnej przyszłości i braku perspektyw na jakiekolwiek zmiany, doświadczyła melancholii, nudy i rezygnacji wynikających z obojętności względem jej osoby. Mimo prób wypełniania konwencjonalnych obowiązków, do których należały na przykład wizyty u bliższej i dalszej, w przypadku Niny bogatej rodziny, nie udało się jej wejść do małomiejskiej społeczności. Niezapraszana, zapomniana przez ludzi, z którymi wiązały ją więzy krwi, popadła w marazm i zniechęcenie, czując postarzający, nieustannie pchający ku śmierci upływ czasu oraz zamknięcie w stanie monotonnego trwania, bez perspektyw lub środków finansowych pozwalających na zmianę sytuacji. W poczuciu odrzucenia umacniała ją także niechętna, nieraz nieuprzejma postawa służby, wiążąca się głównie z brakiem pieniędzy oraz poczucia życiowego realizmu u nowej pani. Nina potrafi przewidzieć, jak ułoży się jej życie, o czym mówi do siebie z gorzką ironią:
W towarzystwie będą ją nazywać Cette pauvre Nina, a młode panie, chcąc okupić jakąś myśl grzeszną, bezimiennie przyślą jej parę rubli! Z początku będą ją zapraszać w godzinach między obiadem i herbatą, na samotną gawędkę, żeby nie potrzebować ubogiej kuzynki przedstawiać nikomu; dobre, litościwe, z eleganckim współczuciem ofiarują kilka par przybrudzonych rękawiczek, zeszłoroczną okrywkę, suknię lub kapelusz; wstąpią nawet do niej czasami na chwilkę, akurat w ten dzień, kiedy kucharka spalonym masłem zapowietrzy całe mieszkanie, albo bosa, podkasana, zacznie szorować podłogę! Mężczyźni młodzi przestaną jej się kłaniać od razu; starsi będą udawać, że jej nie widzą. Staruszkowie zaszliby do niej na partię bezika, ale będą się lękać tej herbatki taniej, bezwonnej, podawanej w szkaradnych szklankach na fajansowych spodeczkach, którą trzeba przełknąć przez grzeczność !
Nina, która nie potrafiła pogodzić się z warunkami, w jakich przyszło jej egzystować, wspomina jednego człowieka, niegdyś szczerze w niej zakochanego, z którym mogła kiedyś założyć rodzinę. Doktor Czyżyk czuł się niezręcznie wśród ludzi z zupełnie innego powodu. W przeciwieństwie do Niny, od lat był postacią znaną, cieszącą się popularnością z powodu rzeczywistych osiągnięć na polu naukowym. Ponieważ w dobrym tonie leżało pochwalenie się znajomością z wybitnym doktorem, otrzymywał mnóstwo zaproszeń na rozmaite spotkania towarzyskie, zarówno prywatne, jak filantropijne. Jednak dla ludzi, z którymi się stykał, pozostawał wyłącznie mądrym, interesującym rozmówcą, a przez to ozdobą salonu i jego przyjacielem . Znacznie gorzej układało się jego życie uczuciowe, ponieważ kobiety nie traktowały go jako kandydata na męża z powodu wyjątkowo nieatrakcyjnego wyglądu. Czyżyk, chociaż pozbawiony próżności, mający spory dystans do siebie i obowiązujących konwenansów, nie lubił spoglądać w lustro, gdyż widział w nim odbicie swej brzydkiej, wręcz groteskowej twarzy, która zamknęła mu drogę do małżeńskiego szczęścia, a tym samym, jego zdaniem, skierowała na drogę kariery naukowej . Niechętnie przyjmował narzucaną mu rolę kobiecego sumienia , wysłuchując prywatnych zwierzeń, które kształtowały bezpieczną formę przyjacielskich, może nawet mentorskich relacji pomiędzy nim i kobietami, a wykluczały możliwość flirtu czy poważniejszych zalotów. Zdolności intelektualne i sława naukowa nie stanowiły atutu na istniejącym w przedstawianym miasteczku targu małżeńskim, gdzie nadal w cenie były pokaźny majątek oraz przystojna aparycja, o czym Czyżyk mówił z nutą ironii:
W mieście popularniejszym od niego jest chyba tylko lichwiarz – milioner, kupiec, co sześć razy bankrutował i zawsze piękniejszy sklep otwierał, i kulawy roznosiciel gazet, którego mieszkańcy pamiętają od lat trzydziestu. Popularność nakłada na niego coraz nowe podatki w postaci składek, biletów loteryjnych, wsparć, protekcji i zapomóg; to mu przyczynia trochę wrogów i wielu niezadowolonych, którzy go zarówno mało obchodzą. Nieraz, słuchając we własnym gabinecie epitetów, mniej lub więcej uprzejmych, czyści paznokcie, spoziera w lustro spod czoła.
- Trzebaż było urodzić się taką małpą! – szepce w duchu, wzruszając ramionami. – Bądźże tu Don Juanem z tą buzią; mimo woli musisz zostać filozofem .
Sytuacja samotności, wynikająca niejednokrotnie z przyczyn niezależnych od bohaterów utworów Sawickiej, pojawiała się niezwykle często. Zdarzało się, że jedna decyzja wpływała na całe późniejsze życie. Ostoja, zgodnie ze swoimi zainteresowaniami psychologizmem, specjalizowała się w pokazywaniu momentów przełomowych, kluczowych dla dalszych losów postaci. Unikając stawiania bezpośrednich tez pochodzących z utworów tendencyjnych, kreśliła najistotniejsze aspekty danej sytuacji, subtelnie zaznaczając swoje zdanie, ale pozwalając też czytelnikowi na własną ocenę. W Złotej rybce na uwagę zasługuje subtelnie i przekonująco zaprezentowana psychologia Niny i doktora, postawionych wobec samotnej przyszłości oraz zawiedzionych nadziei. Ostateczne rozstanie, jakie ma miejsce w jego gabinecie, stanowi zwieńczenie wewnętrznych zmagań obojga. Nina, przerażona perspektywą wieloletniej samotności, a także czująca się upokorzoną koniecznością proszenia o pieniądze na rozpoczęcie działalności społecznej, która mogłaby zająć jej czas, a przez to rozproszyć monotonię kolejnych dni, decyduje się na powrót do ciotki, a tym samym na wystawienie się na niemoralne propozycje ze strony jej nowego wuja. Czyżyk doświadcza kolejnego życiowego zawodu, gdyż mimo świadomości odrzucenia jego uczuć przeczuwa, że jeśli jeszcze kiedyś spotka ukochaną kobietę, nie będzie umiał pozostać wobec niej obojętnym . Pozostaje jednak miejsce na zastanowienie, jakie zakończenie mogła mieć ta historia, gdyby nie lata wzajemnych nieporozumień, u podłoża których leżało wychowanie Niny, jej wyniosły chłód oraz rodowa duma, chwiejność nastrojów, a z drugiej strony niefortunne, czasem interpretowane przez adresatkę jako szydercze, uwagi doktora:
Czuła, że jej nie wierzy, że zrozumiał zmyśloną chorobę, drwi z niej, a zarazem gubi się w domysłach, co ją tu sprowadzić mogło. W istocie była wariatką, szaloną, z głupim jakimś urojeniem przyszła do człowieka, który tyle już razy szydził z niej, wykazując najdrobniejsze wady i śmieszności.(…)
Stanął, dłonie na stole oparł i patrzał osłupiałym wzrokiem. Był strasznie głupim podczas całej wizyty. Zaskoczyła go tak niespodzianie. Widział, przeczuwał, że przyszła w interesie jakimś; on, zamiast rozmówić się po ludzki, zachęcić, wybadać, palnął głupstw parę, jak pijany szewc, a teraz, w dodatku, nie wie, po co tu przyszedł…
Interesującą z perspektywy społecznego wykluczenia jest również historia przedstawiona w Niewiernej, noweli pokazującej jedno zdarzenie z nieudanego małżeństwa pana Fortunata i jego żony, zakończonego głośnym rozwodem. W trwającym rok związku nie układało się najlepiej od samego początku. Kobieta szybko przekonała się, że Fortunat należy do ludzi kochających nade wszystko zbytek oraz pieniądze, zdobyte kosztem wyzysku, romansów z bogatymi kobietami, oszustw i korupcji. Co więcej, z czasem mąż nalega, aby w imię dostatniego życia i szybkiego zrobienia wielkiej fortuny, żona dopomogła mu w prowadzeniu interesów, które ze względu na ich dwuznaczność obyczajową i moralną napawają ją wstrętem, podobnie jak pieniądze zdobyte na podłości i krzywdzie innych. Burzliwa dyskusja, w której kobieta odmawia udziału w przyjęciu, wydanym specjalnie na jej cześć, aby mogła swoją urodą przyciągać mężczyzn, a flirtując bądź nawet romansując z nimi, niejako zachęcać do wchodzenia w finansowe układy z Fortunatem, dające pretekst do odwiedzin i spotkań. Gniew połączony ze wspomnieniami roku upokorzeń eskaluje wobec kolejnych szyderstw ze strony Fortunata, aż wreszcie żona w zdecydowany, stanowczy sposób żąda rozwodu wynikającego z jej przekonań opartych na szacunku, miłości i honorze. Zawiedziony w swych finansowych rachubach mężczyzna chłodno ocenia sytuację, a widząc, że żona nigdy nie zostanie wspólniczką w interesach, obojętnie zgadza się na rozstanie .
Dopiero po odejściu męża kobieta zastanawia się, już spokojniej, nad konsekwencjami swojej decyzji. Zdaje sobie sprawę, że rozwód oznacza dla niej gwałtowną zmianę sytuacji społecznej. W pruderyjnej społeczności miejskiej status rozwódki stanowił swego rodzaju napiętnowanie, budził atmosferę skandalu i pomówień, przy czym zgodnie z przyjętym zróżnicowanym wartościowaniem moralności męskiej i kobiecej, rzucał trwały cień na jej dobre imię. W krążących plotkach, często pozbawionych poparcia w faktach, przewijały się podejrzenia o niewierność, rozwiązłość lub prowadzony przez kobietę romans. Tolerancja salonowa oraz opinia publiczna, wybaczające bez trudu mężczyznom podobne zachowanie, nawet próbujące je tłumaczyć argumentami z pogranicza medycyny, tradycji i prawa , były bezlitosne w przypadku oceniania zachowania kobiet, wytykając nawet najbardziej błahe wykroczenia poza przyjęte surowe normy obyczajowe i obowiązujący konwenans . Rozwodząca się z mężem kobieta była z góry okrzyknięta niewierną, często nawet przez najbliższą rodzinę. Odzyskana wolność i niezależność stawały się wówczas złudzeniem, gdyż w parze z nimi szło wykluczenie poza społeczność oraz zamykająca wiele drzwi pejoratywna opinia.
Dla podkreślenia ironii tego zjawiska Ostoja w Niewiernej pokazuje nie tylko trudności przyszłego życia rozwódki, ale też powodzenie oraz współczucie, jakim w salonach chętnie obdarzano Fortunata, uważanego za pokrzywdzonego, a przecież dotąd doskonałego męża. Postępowanie kobiety, która potrafiła zażądać rozwodu, w tej sytuacji tym bardziej musiało zostać tłumaczone skrywanym romansem i skandalem, a w żadnym razie sprzeciwem wobec haniebnych postępków Fortunata, niezgodnych z przekonaniami jego żony:
W dni kilka, gdy wieść o rozwodzie państwa X. rozbiegła się po mieście, niezmierne zdumienie ogarnęło całe towarzystwo. Rozumny elegancki, ogólnie uwielbiany p. X . stał się bohaterem salonów... jak za najświetniejszych kawalerskich czasów!
— Ale z kimże, z kim zemknęła ta wariatka, dopytywano się na wszystkie strony; - szalona, miała takiego ślicznego męża!...
Najchętniejsze do odpowiedzi usta milczały... brakło komentarzy do życia młodej kobiety, gubiono się w domysłach.
Jeden tylko salonowy trefniś, wiecznie gotowy do odgadywania zagadek, i teraz popróbował szczęścia.
— Z ideałem! — zawołał tryumfująco .
Skandal obyczajowy pojawił się również w Z krainy duchów, noweli mającej formę wspomnień Anny, siostry miłosierdzia, w młodości również posądzanej o nieobyczajne zachowanie; wspomnień opowiadanych ciepło, przeplatanych ciętym dowcipem i wzruszającymi, płynącymi z serca wyznaniami. Jako młoda panna, guwernantka, odrzuciła niekochanego, zalecającego się do niej bogatego, starego doktora Knotta. Czyn ten wywołał wielką sensację, gdyż dla Anny takie małżeństwo stanowiło okazję do zdobycia dużego majątku, a po śmierci męża możliwość kolejnego, świetnego zamążpójścia. Porady zacnych matron , wszystkie w imię cnoty i obowiązku , nie przekonały Anny, a jej niezłomny opór przed przyjęciem oświadczyn Knotta zaczęto wiązać z jakimś potajemnym uczuciem, flirtem lub inną skandaliczną historią. Świadoma istniejących plotek, jakkolwiek nigdy jej bezpośrednio niczego nie zarzucono, dziewczyna przeżywała trudne chwile w swym życiu, wątpiąc w swoją wartość, w marzenia, a także bojąc się powstającej wokół niej pustki. Jednak z perspektywy czasu Anna spogląda na tamte lata z rozrzewnieniem i sentymentem. Dostrzega tam już nie doraźne troski, ale intensywność przeżyć, doznań, myśli, o których teraz wie, że stanowią kwintesencję prawdziwego życia:
Zawczasu już łzy wyschły, myśli rwały się i nawiązywały z gorączkową szybkością! O Boże! dziś jeszcze, gdy myślę o tym — czuję, że żyłam !
Anna wspomina z sentymentem także najszczęśliwsze chwile w swoim życiu, czas, kiedy przyjaźniła się, a później kochała z wzajemnością owdowiałego ojca swojej uczennicy Zosi. Miłość ta miała od początku znamię tragiczne, związane z nieuleczalną, coraz szybciej postępującą chorobą Marka. Ciągle powracający motyw upływu czasu, odliczanie dni pozostałych do śmierci oraz walka o przedłużenie ludzkiego istnienia zostały zestawione ze scenami pełnymi wzruszającego ciepła i troski, przejawiających się w najdrobniejszych czułych, opiekuńczych gestach. Anna wprowadza do smutnego dworu atmosferę miłości, w której Marek odnajduje szczęście, nowy cel i pragnienie życia, a chociaż zdaje sobie sprawę ze swego stanu, chce móc przeżyć jeszcze rok lub kilka miesięcy. Drobna wymiana kwiatów, chwile rozmowy, czasami odpoczynek wspólny w ogrodzie; te niewielkie zdarzenia będące dowodami bezinteresownego uczucia, wniosły radość do życia Marka, wyrwały z biernego oczekiwania na nieuchronną śmierć i nadały barw jego przepełnionej smutkiem przemijania egzystencji, aż wreszcie rozwiały zwątpienie i wzbudziły w jego sercu wzajemność:
— Od dawna pogodziłem się ze śmiercią, - mówił dalej, - przez tyle lat choroby, życie dokuczyło trochę, czasu i środków na leki nie było!.. Ot na tym fotelu siedząc z piórem w ręku czekałem, kiedy palec skostnieje, zmęczona głowa opadnie na zawsze! Dziś za szczyptę życia oddałbym... ech, cóż ja oddać mogę biedak bezsilny !
Wyjazd za granicę z Markiem oznaczał dla Anny kilka tygodni nieprzerwanego szczęścia. Ich wzajemna miłość rozkwitła na tle pięknej przyrody; Anna swoją troską i opieką ze wszystkich sił starała się opromienić ostatnie dni życia Marka. Jej przeczucie, że z tego wyjazdu wróci sama, spełniło się, jednak wiedziała, że mężczyzna umarł świadomy jej uczuć, odwzajemniający je w całej pełni, spokojny i szczęśliwy. Ta wiedza stanowiła pociechę w trudnych chwilach, które miały miejsce po powrocie, gdy dowiedziała się, jaki skandal wywołała swoją nieobecnością. Długi wyjazd z mężczyzną, który nie był jej mężem, oznaczał dalekie, jawne wykroczenie poza przyjętą mieszczańską moralność, a co za tym idzie, degradował w oczach społeczeństwa jako kobietę nieobyczajną, z którą nie należy utrzymywać kontaktów towarzyskich, a trzeba przestrzegać dzieci, aby przez spotkania z nią nie zeszły na złą drogę . Takie powitanie spotkało Annę nawet ze strony teściowej Marka, mającej wysokie mniemanie o sobie pani Dobkiewiczowej:
Na ulicy z daleka ujrzałam Dobkiewiczową z wnuczką; dziewczynka pobiegła na moje spotkanie. Już miałam ręce wyciągnąć, aby uścisnąć biedaczkę, gdy stara targnęła ją za rękę, obie cofnęły się o kilka kroków, stałam przed nimi zdumiona!
— Bezwstydna! - Syknęła Dobkiewiczowa, - do dziecka, do aniołka śmie rękę wyciągać!
Odeszła spiesznie, uprowadzając Zośkę.
Wówczas to zrozumiałam swoje położenie!
Olśniona uczuciem, potem niedolą, zapomniałam o ludziach, zapomniałam, że oprócz trybunału własnego sumienia, jest jeszcze trybunał towarzyski, który mnie od godności ludzkiej nieodwołalnie odsądził !
Trybunał towarzyski, złożony z obcych osób oraz własnej rodziny, bezwzględnie ocenił postępowanie Anny, a wyrok ten spowodował odsunięcie się od niej ludzi oraz trudności ze znalezieniem pracy, nie tylko w samym mieście, ale też w całej okolicy. Pozbawiona zajęcia, zatrudnienia oraz perspektyw na małżeństwo, postanowiła poświęcić swe życie innym ludziom potrzebującym pomocy: sierotom, dzieciom i chorym, a ta praca dostarczyła jej wiele satysfakcji i radości. Jako siostra miłosierdzia przez lata przynosiła ludziom ulgę w cierpieniu, za co spotykała się z ich strony ze szczerą wdzięcznością. Dobroć i poświęcenie siostry Anny, cenione przez jej podopiecznych, nie stanowiły jednak odpowiedniej pokuty w oczach dawnych znajomych, którzy całe życie postrzegali przez pryzmat jednego, dawnego wydarzenia . Anna nie żałowała zerwania kontaktów z nimi, a spełniona w wykonywaniu dobrowolnie przyjętych na siebie obowiązków, ironicznie komentowała ich surową i niezmienną ocenę faktu, który z perspektywy upływu wielu lat powinien już dawno stracić znaczenie:
Kto wie, może i w niebie fakt ten rzuci cień brudny na białą kartę całego mego żywota!
Nie wiem jak będzie w niebie, na ziemi jednak pamiętano o występku do końca.
Pesymistyczny wydźwięk wielu utworów Sawickiej nie jest jedynym, jaki można odnaleźć, jakkolwiek zdecydowanie dominuje w jej twórczości, przeplatany subtelną ironią oraz ciętym dowcipem . Bohaterowie wspominają również minione czasy, za którymi tęsknią, mają marzenia i pragnienia, nieraz niemożliwe do zrealizowania. Walenty z Wyrobnika wspomina z nostalgią wyjazdy z matką do pasieki, jedynej własności na ziemi, do jakiej miałby prawo, gdyby mimo upływu lat przetrwała. Gdy w wyniku ciężkiego wypadku traci przytomność, w jego umyśle pojawiają się obrazy z dzieciństwa i być może są to ostatnie rzeczy, jakie widzi przed śmiercią. Wspomnienie umierającej, ukochanej matki towarzyszy Jaśkowi, bohaterowi Ulicznika, chłopcu pozbawionemu środków do życia oraz opieki, a przez to powoli, wbrew sobie, schodzącemu na drogę przestępstwa, lecz ciągle targanego wyrzutami sumienia. Pisarka zazwyczaj starała się zachować ścisły związek między wydarzeniami z przeszłości i obecną sytuacją postaci. Chociaż nie pokazywała całości losów, jedynie moment istotny z punktu widzenia postaci, za każdym razem traktowanej bardzo indywidualnie , starała się zaznaczyć wpływ podejmowanych decyzji na całe życie. Krytycy podkreślali również, że można dostrzec związek podejmowanych tematów oraz doboru postaci ze społeczeństwem, co uznawano za istotną wartość utworów, jednak pozbawiony skłonności do moralizowania oraz narzucania autorskich przekonań . Doceniali również zmysł obserwatorski Ostoi, który pozwalał z natłoku codziennych wydarzeń wydobyć te najbardziej poruszające, pokazujące smutki ludzi lub poszukiwanie przez nich szczęścia. . Jako zarzut czasami wysuwano fakt, że pisarka sięga głównie po formę noweli i doradzano, aby spróbowała sił w większych formach literackich, w których jednak nie czuła się równie swobodnie . Do powieściopisarstwa zachęcali między innymi Franciszek Rawita Gawroński czy Piotr Chmielowski, jednak ten ostatni zarazem słusznie przypominał, że nowele Sawickiej swoim wyrazem, myślą, analizą psychologii jednostek na tle zachodzących zjawisk społecznych oraz artystycznym wykonaniem odpowiadającym jej wrodzonej wrażliwości , mają nieprzemijającą wartość równą lub nawet większą od niejednej obfitej powieści:
Autorka, która niejednokrotnie po mistrzowsku tworzy sceny pojedyncze, zdobyć się potrafi na szerszą kompozycję, dobrze ułożoną, w częściach składowych jasną, w całości przejrzystą… A tymczasem dla tych, którzy wartość pisarzy oceniają według grubości tomów, nie zawadzi przestroga, że drobny obrazek artystyczny, świetnie namalowany, może mieć większe znaczenie niż olbrzymie płótna .
- Katarzyna Eremus
- "Akant" 2011, nr 2
Katarzyna Eremus - Radości i smutki życia codziennego
0
0