w wielkim mieście żaluzje są jak plastry na rany zamknięte
nauczono je uchylać się od ciosów, wypuszczam wodzę
papierosowego dymu
z ust do ust rozchodzi się, zatacza coraz szersze kręgi, walka o ogień
wrze na chodnikach, w takim ob - razie byłbym folklorem, żelbetonem
obok zalanego murarza, który zastygł jak maratończyk, w połowie roboty
przed startem dłuższa noga wgryza się w szczelinę chodnika próbuje
znaleźć różnice