Dwie pierwsze książki Stanisława Benskiego – zbiory opowiadań o tematyce wojennej: Zwiadowcy oraz Tyle ognia wokoło – nie zapowiadały, że pisarz z Nowolipia zostanie przez badaczy jego twórczości nazwany w przyszłości „kronikarzem osmalonych" , a także jednym z niewielu pisarzy podejmujących „problem żydowski w naszych powojennych dziejach" . Kolejne trzy książki Benskiego – powieść Jeden dzień , zbiór opowiadań Ta najważniejsza cząsteczka oraz jego druga część, którą stanowi tom Cesarski walc , na długie lata wpisały autora Ocalonych w nurt literatury dotyczącej problematyki Zagłady. Zwieńczeniem twórczości Benskiego poświęconej „pokaleczonym" były dwie powieści tworzące cykl – opublikowana Ocaleni oraz nieopublikowana Dolina Moabu. Swoją tematyką oddalają się one jednak od domu pomocy przy Wójtowskiej 13 – ostatniej żydowskiej enklawie, w której znaleźli schronienie polscy Żydzi ocaleni z Zagłady.
Bohaterami Jednego dnia, Tej najważniejszej cząsteczki oraz Cesarskiego walca są pensjonariusze domu pomocy dla ocalałych z Szoa, „dzieci gettowych". Jan Błoński tak pisze o literackiej przestrzeni ze zbioru Cesarski walc:
Cesarski walc umieścił Benski w żydowskim domu opieki. Pomysł jak z Becketta. Raz jeszcze wspomina się tam i powtarza wszystko, łącznie z psem „w mieście Mołotow, które teraz nazywa się Perm". Powtarza w starczych narzekaniach, kłótniach i nadziejach, bo wielka jest wola życia w człowieku, a już zwłaszcza w Żydzie... Śmieszne to i straszne, bo staruszkowie nie ustają w żalach i zamiarach, kłócą się o pierzynę i o jedzenie, co parę zaś stron tracą równowagę albo chwytają się za serce... I tak – w śmiechu i łzach – umiera jeszcze siedem wieków polskiego żydowstwa .
Wśród mieszkańców zakładu z omawianego cyklu opowiadań jest garbaty Chaskiel, niewidomy Abram, Chaim, który w historii choroby ma wpisane: „Chory autentyczny. Milczący. Bez kontaktu. Schizofrenia" (TN 5). W tym samym zakładzie mieszka kulawa Rywka, która straciła prawą nogę, i ślepa Marianna z opuchniętymi nogami, z palcami u rąk powykręcanymi gośćcem przewlekłym i z przepukliną, po ciężkiej operacji. W szpitalu dla nieuleczalnie chorych z Jednego dnia przebywa sparaliżowany Pawełek i nieruchomy Kowal, których pielęgniarki i salowe muszą karmić. Bohater pierwszej części powieści – wrażliwy i delikatny chłopiec, w drugiej jest pacjentem tego samego szpitala co Pawełek i Kowal, jego współlokatorzy z pokoju, i jeździ na wózku. W innym pokoju mieszkają „artyści": Kalit, Wacławek, sparaliżowany Giełdoć i epileptyk Bekas. Pacjentem szpitala jest również Szymon – były więzień obozu. „Mam numer obozowy, mam rozpieprzone zdrowie, mam prawą nogę przykrótką" (JD 111) – zwierza się mężczyzna innym pensjonariuszom.
Ocaleni z wojennego pogromu Żydzi mówią o sobie, że mają wadę. Boruch w opowiadaniu Kilka szklaneczek koniaku stwierdza: „Jesteśmy mocno pokaleczeni" (TN 59). Bardziej jednak od fizycznych ułomności pacjentom doskwiera psychika zraniona „stałym stanem zagrożenia", odgłosem skwierczącego w ogniu ciała czy zapachem ludzkiego popiołu. Każdy z pacjentów zakładu stracił kogoś bliskiego w czasie wojny, każdy z nich przegrał swoje życie . Ciąży na nich także wiedza o losie ich najbliższych lub znajomych, losie okrutnym i niesprawiedliwym. „Bili ją kolbami karabinów, a potem powiesili na głównej ulicy miasteczka, na drzewie tuż koło domu naszego rabina" (TN 127) – to wspomnienie śmierci sąsiadki zawsze będzie obciążało pamięć Michała Fiszela, bohatera opowiadania Cztery fotografie ze zbioru Ta najważniejsza cząsteczka.
Bohaterowie Tej najważniejszej cząsteczki i Cesarskiego walca jako osoby, które przeżyły Holokaust, cierpią na syndrom ocalałego (survivor syndrome) . Mieszkaniec domu pomocy z noweli Pierwszy i ostatni klient w rozmowie z lekarzem mówi o „zespole obozu koncentracyjnego" i „chorobie pogettowej" . Wyznaje: „Często myślę, że łatwiej było przeżyć obóz niż wspomnienia o nim" (TN 77). Remedium są dla niego rozmowy, jednak nie ma osób chętnych do zwierzeń, a tym bardziej do uważnego słuchania ludzi ocalałych z Holokaustu. Główny bohater Jednego dnia zwierza się jednemu z pensjonariuszy: „Ja też chcę nieraz mówić, ale nie wiem komu i czy ktoś w ogóle zrozumie" (JD 77).
Dom pomocy, w którym ocalonym polskim Żydom przyszło spędzić resztę życia, jest miejscem ciepłym i przytulnym. Jak mówi jeden z bohaterów otwierającego zbiór Cesarski walc opowiadania Sulamit, nie jest to dom starców, „lecz dom dla ludzi bardzo chorych" (CW 7). Personel stara się stworzyć pensjonariuszom domową atmosferę, lekarze troszczą się o zdrowie swoich pacjentów, a pielęgniarki są uprzejme i taktowne. Rytm życia wyznaczają mieszkańcom domu opieki godziny posiłków i ciszy nocnej, dni tygodnia nie mają znaczenia, gdyż każdy z nich jest podobny do poprzedniego. Główny bohater Jednego dnia tak opisuje swoje życie w domu opieki:
Nie wiem, co przyniesie piątek, nie wiem, co będzie jutro. Mogę tylko przypuszczać, że wstanę jak zawsze o szóstej, przesunę się z łóżka na wózek, wysiusiam się do kaczki, pojadę do umywalki, odkręcę kran, umyję twarz i zęby, ogolę się. Zjem śniadanie, które wniesie salowa Miecia, połknę pastylkę i wyjadę na korytarz z pełną kaczką moczu, którą trzymać będę mocno w prawej dłoni. Wyleję jej zawartość do muszli klozetowej w ubikacji, potem podjadę do kranu i umyję ręce. Na korytarzu spotkam Szymona, Remińskiego i Górczyka. Pogadamy sobie o różnych sprawach. Szymon opowie, jak spał i co mu się śniło, a Górczyk, co go w nocy bolało. Później wrócę do pokoju, odwiedzi mnie lekarz, rozmowa, narzekanie, wymówki, że nie dbam o siebie i tak dalej, i tak dalej... Potem spanie, czytanie gazet, słuchanie radia, tam rozmowa, tu rozmowa, z pielęgniarką, z salową, z kuchenkową, z Aliną, z Kalitem, trochę śmiechu, trochę smutku, radio, gazeta, wieczór, noc, a potem ranek (JD 116).
Tadeusz Żwira w jedynym szkicu naukowym poświęconym twórczości Benskiego pisze o jego bohaterach: „Dla wielu z nich czas stanął w miejscu, a niemożność zapomnienia przeszłości paraliżuje jakąkolwiek chęć działania" . Nie można tego powiedzieć o bohaterach Jednego dnia. Pensjonariusze domu pomocy podobnie jak wszyscy ludzie mają swoje marzenia i plany, nie przygasła w nich chęć życia. W zakończeniu powieści znoszą toast za lepsze dni i planują autokarową wycieczkę po ulicach Warszawy.
Mieszkańcy zakładu to wojenni ocaleńcy. Pisarz mówiąc o nich, nie pomija historii ich ocalenia. Rywka (wyskoczyła z pociągu jadącego do Treblinki) i Eliasz przeżyli, bo znaleźli się ludzie, którzy ich ukryli. Dziewczynie z noweli Człowiek, który jadł papier udało się przetrwać, ponieważ znalazł się odważny człowiek, który wywiózł ją z getta warszawskiego w blaszanej beczce. Człowiekiem ratującym ludzi w czasie okupacji jest bohater opowiadania Pierwszy i ostatni klient. Mężczyzna twierdzi, że był to jego obowiązek. W powieści Jeden dzień ocalenie pojmowane jest jako szczęście. Główny bohater mówi do jednego z pensjonariuszy:
Miałem wujka, który wciąż szukał pracy, a kiedy wreszcie ją znalazł, wybuchła wojna i esesman powiesił go na drzewie w małym miasteczku nad Narwią, a ty żyjesz i jesz sobie śniadanko, i obiadek i kolacyjkę, a Leon przez ostatnie swoje dni wałęsał się po polach i lasach głodny i oberwany (JD 79-80).
Przetrwać udało się również Żydom z „dobrym wyglądem". „Nasza rodzina uratowała się tylko dlatego, że mój ojciec miał rude włosy i wszyscy wdali się w tatusia" (CW 105) – mówi bohater opowiadania Telefon z Londynu Moniek Mandelgold. Ten sam mężczyzna dodaje: „Niemcy nie potrafili pojąć, że Żyd może mieć rudy łeb, rudą brodę i niebieskie oczy" (CW 105). W walce o własne życie nie mniej od „dobrego wyglądu" i „dobrych papierów" liczyło się nastawienie każdego człowieka. Bohaterka Telefonu z Londynu twierdzi, że Mandelgoldowie przeżyli wojnę „Przez roztargnienie. Po prostu nie zauważyli jej" (CW 107). Ludzie, którzy mimo okrucieństwa i chaosu lat 1939-1945 nie poddawali się i starali się żyć tak, jakby nie było wojny, mieli największe szanse na przetrwanie.
W tekstach Benskiego pojawiają się Żydzi, którzy przeżyli wojnę „na aryjskich papierach". Bohaterka Żmiji, Fela, Żydówka, ma dwa życiorysy – prawdziwy i urzędowy. Kobieta mówi o sobie, że jest podwójna. „Są dwie Fele, jedna na zewnątrz, a druga wewnątrz" (TN 104) – wyznaje. Wcieliła się w rolę Polki, panny Feli, córki Romana Janiaka i Janiny Nowak, bo, jak mówi, „stałam się śmiertelnym wrogiem narodowego socjalizmu i armii niemieckiej, i policji, i żandarmerii, i rządu, i parlamentu, i kultury niemieckiej" (TN 105). Kobieta, podobnie jak wielu bohaterów opowiadań z tomu Ta najważniejsza cząsteczka, podczas wojny ukrywała się po aryjskiej stronie Warszawy na „lewych dokumentach".
W tekstach z tomu Ta najważniejsza cząsteczka pojawia się temat umierania. Śmierć obecna jest niemal w każdym utworze Benskiego, jednak w historiach pacjentów domu opieki, obok śmierci na polu walki albo z rąk hitlerowskich oprawców mamy do czynienia z powolnym umieraniem starych ludzi, które było rzadkością w czasach II wojny światowej. Wspomniany już Żwira mówi o „podwójnej śmierci" mieszkańców domu opieki: „Tej dawnej z lat wojennej zagłady i tej obecnej, starczej" . Autor Ocalonych porusza także problem starzenia się ludzkiego, w szczególności kobiecego, ciała. „Moje ciało jest ohydne, moja twarz jest odrażająca, jestem brzydka, a przecież byłam ładna. Tak mówili..." (TN 60) – wyznaje pani Helenka, bohaterka opowiadania Sto czterdziesty trzeci dzień.
Pensjonariusze opowiadają sobie nawzajem wojenne dzieje swoje i swoich najbliższych . Słusznie twierdzi Monika Adamczyk-Garbowska, pisząc, że opowiadania Benskiego mówią o Zagładzie zwykle w sposób pośredni, ponieważ „pamięć o niej towarzyszy nieustannie powojennym losom garstki ocalonych, z których rekrutuje się większość bohaterów pisarza" . Zwierzenia przynoszą im ulgę . Rozmowy z pacjentami są inne od tych z psychologiem czy lekarzem, bardziej głębokie i szczere. Jeden z bohaterów Brylantów i szkiełek porównuje te historie do ciężarków, które wiszą w piersiach i mózgu. Inni zwierzenia nazywają spowiedzią, oczyszczeniem, wymiataniem, ale nie śmieci, tylko „drogich kamieni", „brylantów życia". Opowiadają również dlatego, żeby nie zapomnieć, wiedzą, że „przeszło, minęło, ale przekazać to ludziom trzeba..." (TN 36). Wspomnienia są dla tych ludzi swoistego rodzaju psychoterapią. Potrzeba wspólnych rozmów potwierdza słowa pana Rautmana, że „człowiek zawsze szuka drugiego człowieka i jeżeli znajdzie tego, którego w tej chwili potrzebuje, to jest naprawdę szczęśliwy" (TN 38). Wspomniany już Błoński twierdzi, że bohaterowie Benskiego „muszą (...) stale mówić, aby upewnić się we własnej tożsamości. Zasadza się ona już tylko na słowie. Stąd te nieustanne wspomnienia, spory, korespondencje, odwiedziny..." .
Dom pomocy społecznej z opowiadań Benskiego daje jego pensjonariuszom namiastkę prawdziwego życia. Rita Hofberg z opowiadania Spinoza i tulipany mówi o zakładzie: „Tu nasz dom..." (CW 34). Bohaterowie tekstów pisarza z Nowolipia są wykluczeni poza społeczeństwo z dwóch powodów, po pierwsze przez to, że są Żydami i po drugie, przez to, że są fizycznie i psychicznie okaleczeni przez wojnę. W ostatniej żydowskiej enklawie, gdzie przyszło im spędzić resztę życia, znajdują sobie przyjaciół, narzeczonych, nowe rodziny – „powojenne, pookupacyjne, chore i biedne rodziny" (CW 23-24). Między Arnoldem i Belą Rajn z Ciepłego marcowego słońca zawiązuje się uczucie. W przedostatnim opowiadaniu ze zbioru Ta najważniejsza cząsteczka pojawia się porównanie żydowskiego mężczyzny i żydowskiej kobiety do biblijnych rodziców ludzkości. „Adam i Ewa ocaleli z tej masakry (...) i spłodzą Kaina i Abla" (TN 116) – wyznaje innych bohater tego samego tekstu. Motyw biblijny pojawia się również w powieści Jeden dzień. Jej bohater, „młody wrażliwy chłopiec", który przeżywa pierwszą w życiu miłość, pojmuje „zbliżającą się katastrofę" w kategoriach swojego przeznaczenia. Podobnie jak los biblijnych postaci Abrahama i Sary czy Sodomy i Lota był kwestią fatum, tak samo jego dola będzie sprawą przeznaczenia. „(...) losy moje i Justyny zależeć będą nie od tych trzech, co mnie bili i skopali, ale od przeznaczenia, podobnie jak za sprawą przeznaczenia Sara, starucha białowłosa, sklerozą zdegenerowana, powiła syna" (JD 8) – tłumaczy sobie bohater Jednego dnia.
Nie każdy jednak z pacjentów domu pomocy potrafi powrócić do normalnego życia. Niektórym stoi na drodze „nadmiar pamięci" . Julian, wdowiec, w tomie Cesarski walc na pytanie, czy się jeszcze ożeni, odpowiada: „Nie, nie mogę. Za dużo pamiętam..." (CW 25). Niektórzy z bohaterów prozy Benskiego pragnęliby uciec od wojennych wspomnień. Rywka ze zbioru Ta najważniejsza cząsteczka w rozmowie z Eliaszem mówi:
Wiesz, Eli... Chciałabym, aby to wszystko, co było, nie było... Żebyś powiedział, że to, co Rywka przeżyła, jest kłamstwem, jest fantazją, bajką wymyśloną przez niedobrego czarodzieja, przez Babę Jagę, czarownicę latającą na miotle. Powiedz, Eli... Powiedz, że zmyślam. Bardzo proszę, Eli (TN 18).
We wspomnieniach bohaterów Tej najważniejszej cząsteczki dobre chwile przeplatają się ze złymi, jak w opowieści Borucha z tekstu Kilka szklaneczek koniaku. Boruch powraca pamięcią do sobotniego wieczoru w żydowskim domu przerwanego wejściem żandarmów i żołnierzy niemieckich, których mężczyzna nazywa „zwykłymi bandytami". Obrazy w prozie Benskiego zmieniają się jak w kalejdoskopie. Widzimy żydowską rodzinę przy dużym stole nakrytym białym obrusem i zastawionym tradycyjnymi potrawami (czulent, kugel, rosół z makaronem i wątróbka z jajkiem), a za chwilę przed naszymi oczami staje ten sam widok tyle że w płomieniach ognia.
Najczęściej podejmowanym tematem konwersacji wśród mieszkańców domu przy Wójtowskiej 13 jest świat sprzed wybuchu II wojny światowej, a w szczególności ostatnie lato wolności. Pan Antoni wspomina sierpień 1939 roku, kiedy na atak serca zmarł jego ojciec. Bohaterowie Tej najważniejszej cząsteczki chętnie sięgają pamięcią do przedgettowych ulic, domów, podwórzy i mieszkań. Leon w Trzech gałązkach białego bzu i dwóch tulipanach tak opisuje przedwojenne żydowskie domy:
Powiem wam, dzieci, skąd pochodzicie. Urodziłyście się w mieszkaniach bez łazienek, ale czystych, w mieszkaniach, gdzie święta obchodzono uroczyście, gdzie poważano starców, gdzie ojcowie znali modlitwy na pamięć, ale rzadko kiedy się modlili, gdzie matki były nabożne (TN 113).
Przedwojenny świat był inny, daleki od rzeczywistości po maju roku 1945. „Niesamowity bałagan światowy" (TN 107) zmienił go jednak nie do poznania. Fela ze Żmiji w rozmowie z Belą wyznaje: „Uczciwe kobiety nie paliły i nie szminkowały się, i nie ondulowały włosów, i nie robiły wielu innych rzeczy, które teraz robi się codziennie na ulicy, w domu i w kolejce po banany" (TN 101). Punktem zapalnym do snucia wspomnień bywają drobne rzeczy. W tytułowym opowiadaniu drugiej części cyklu przedwojenna żydowska pierzyna staje się punktem wyjścia do rozmowy o ukrywaniu Żydów przez Polaków . Podział świata na przed i po Zagładzie widać szczególnie wyraźnie w powieści Jeden dzień. Jej bohater często zmienia czas, cofa go z teraźniejszego na przeszły. To pozwala widywać mu codziennie jego pierwszą miłość – piękną i młodą dziewczynę o imieniu Justyna. Żwira twierdzi, że „większość bohaterów opowiadań i powieści tego pisarza żyje nieustannie jakby w dwóch czasach ciągle się przenikających i wyznaczających na równi ich tragiczne losy, jak i współczesną psychiczną samotność" . Podczas codziennych rozmów pensjonariusze zakładu poruszają nie tylko temat swojego dawnego życia. Bohaterowie jego prozy rozprawiają również o kwestiach elementarnych – Bogu, miłości, przeznaczeniu.
Powroty myślami do przedwojennych lat pomagały przetrwać. Dobre wspomnienia były tym, o czym mówił główny bohater Jednego dnia w rozmowie z przyjaciółką z dzieciństwa: „(...) chciałem, abyś i ty znalazła w sobie coś trwałego, coś, co będzie twoim jak gdyby talizmanem w chwilach smutku, zwątpień i niepowodzeń" (JD 106). Pani Helenka ze Sto czterdziestego trzeciego dnia, która ukrywała się na strychu, rozmyślała o Studniówce. Kobieta tak mówi o swoim wojennym schronie:
W ciemnym, śmierdzącym pomieszczeniu, gdzie poza ławką, na której leżał siennik okryty prześcieradłem i kołdrą, gdzie stało naczynie zwane przez gospodarza urynałem, gdzie zapach kociego łajna mieszał się z ostrym zapachem dymu uchodzącego z niezbyt szczelnego komina, w tym śmierdzącym pomieszczeniu uświadomiłam sobie nagle, że można przecież jeszcze z czegoś cieszyć się, że można tęsknić za widokiem drugiego człowieka, że można marzyć i że marzenia te mogą być przyjemne... (TN 64).
Benski pokazuje psychiczne mechanizmy obronne, które wykształcił w sobie „człowiek wojenny", aby przetrwać najcięższe dni swojego życia. Ludziom ukrywającym się w ziemiance pod wychodkiem (Nusenbaumowie z Pierwszego i ostatniego klienta) czy w ciasnej komórce pozwoliły przetrwać wspomnienia domu, dzieciństwa, najbliższej rodziny. Tytułowa najważniejsza cząsteczka to obrazki z dzieciństwa, „niewielki kawałeczek życiorysu" (TN 88), o którym wyszli cało z piekła Szoa Żydzi, zawsze powinni pamiętać.
W innym opowiadaniu ze zbioru zatytułowanego Pierwszy i ostatni klient pisarz mówi o doświadczeniach byłego więźnia obozu koncentracyjnego – o głodzie, który przejmuje władzę nad człowiekiem, o smaku chleba wyciągniętego z błota. Benski nie boi się mówić o okrucieństwie, jakie było udziałem polskich Żydów w okresie 1939-1945, zawsze jednak czyni to z bezpiecznej perspektywy. Jego bohaterowie mówią o tragicznych wydarzeniach po latach, wśród ludzi bliskich i zaufanych, w miejscu spokojnym i bezpiecznym . U Benskiego Zagłada zawsze jest na drugim planie, na pierwszym zaś ludzie, którzy jej uniknęli.
W tekstach z obu tomów pojawiają się odwołania do żydowskiej tradycji , jak w tytule pierwszego opowiadania z tomu Ta najważniejsza cząsteczka, które brzmi Prawnuczek cadyka . W tekście Wielki Obchód pisarz powraca do piątkowego święta Szabat. W tym samym opowiadaniu pojawia się aluzja do dzieła słynnego malarza, Żyda Marca Chagalla. Reprodukcja jego obrazu wisiała w pokoju Juliana i przypominała mu dzień jego zaślubin z Rachelą, która zmarła z głodu w getcie lwowskim. W Brylantach i szkiełkach jeden z bohaterów wspomina Bar Mycwe, czyli trzynaste urodziny żydowskiego chłopca. W opowiadaniu Człowiek, który jadł papier Benski ustami jednego z bohaterów rozprawia na temat koszerności: „Koszer to czystość (...) Nie można mieszać potraw mięsnych z mlecznymi. Mleczne do mlecznych, mięsne do mięsnych" (CW 131). W przedostatnim opowiadaniu z tomu Ta najważniejsza cząsteczka dwoje bohaterów, Halinka i Jakub, rozmawiają o swoim żydowskim ślubie. Mężczyzna tak mówi o tej uroczystości:
A ślub nasz (...) będzie wspaniały. Rabin Eliasz spisze na kredowym papierze akt ślubu, a potem na znak naszej zgody dotkniesz palcami białej chusteczki naszego rabina i ja zrobię to samo. Włożę białą szatę, a ty zgodnie ze zwyczajem obejdziesz mnie siedem razy. Baldachim podtrzymywać będą czterej dorodni młodzi ludzie, bo ślub będzie pod wspaniałym kapiącym złotem, srebrem i brylantami a kryształowy kielich roztrzaskam o podłogę na tysiąc kawałeczków i zewsząd wzniosą się okrzyki: „Mazeł tow! Mazeł tow! Niech nam żyje młoda para!" (TN 119).
Bohaterami Jednego dnia, Tej najważniejszej cząsteczki i Cesarskiego walca są przede wszystkim polscy Żydzi, ale obok nich pojawiają się też Żydzi amerykańscy. Benski przedstawia ich jako ludzi pewnych siebie, którzy myślą, że za dolary kupią wszystkich i każdego. Reb Chaim z Prawnuczka cadyka staje się dla gości zza oceanu doskonałym obiektem fotograficznym. Przyrównując scenę robienia Chaimowi zdjęcia przez amerykańskich Żydów do rozstrzeliwania przez hitlerowców, pisarz zdaje się przypisywać im część winy za śmierć polskich potomków Izraela. W opowiadaniu Widok z okna na Central Park z ust głównego bohatera wprost pada oskarżenie. „Nie wiem, czy wy nie mogliście nas uratować. Nie wiem Frank, czy ty wszystko zrobiłeś w tej sprawie" (CW 116) – mówi mężczyzna. Dobry człowiek Salomon Sznerer to opowieść o amerykańskiej Żydówce Chanie Nusen. Kobieta przyjechała do Polski, aby zobaczyć się z ojcem i zabrać go za ocean. Jej ojciec, reb Chaim, powiada o Chanie: „Ona jest obca" (CW 45). Człowiekiem, który przeżył wojnę w Nowym Jorku, jest Gabriel Lewin z tytułowego opowiadania pierwszej części cyklu. Mężczyzna mówi o sobie:
Jestem nietypowy (...) Nie widziałem hitlerowców, nie oglądałem żandarmów, esesmanów i gestapowców, nie wiem, jak wyglądali żołnierze niemieccy, nie słyszałem huku bomb, wybuchów min i innych pocisków. O wszystkim dowiedziałem się po powrocie (...) Nikt w rodzinie nie zginął, nikogo nie zagazowali, nikogo nie zastrzelili w lesie albo zagłodzili w getcie. Jestem wyjątkowo wyjątkowym warszawskim Żydem i (...) wstydzę się tego (TN 82).
Trudno jest mu żyć z tak piękną biografią, ludzie patrzą na niego jak na wariata. Dlatego wraz z żoną Różą, przybyłą do Warszawy po wojnie z Uzbekistanu, układają sobie nowe życiorysy. Nie brakuje już w nich „odważnych przeżyć" – ukrywania się po aryjskiej stronie Warszawy, przebywania w getcie, ucieczek przed hitlerowcami.
W tekście Prawnuczek cadyka pisarz stara się odpowiedzieć na pytanie: co znaczy być Żydem? „Ja jestem uczciwy, ale niewierzący" (TN 8) – mówi jeden z bohaterów, Fajwel, na co drugi odpowiada: „To Ty nie jesteś Żydem" (TN 8). Prawdziwym Żydem jest człowiek, który przeżył getto albo obóz , i taki człowiek nie może wierzyć. Amerykańscy starozakonni nic nie pojmują i nie można z nimi o tym rozmawiać. Brak zrozumienia wykazuje również drugie pokolenie, które nie oglądało wojny. Lubka z opowiadania Sulamit, córka pobożnego Żyda, jest aktywistką, przemawia na zebraniach i nie wierzy w Boga. Jej ojciec wyznaje reb Chaimowi:
Lubka (...) twierdzi, że Boga wymyślili kapitaliści, imperialiści, rabini i inni duchowni różnych wyznań. Czytuje Marksa i wyśmiewa się z moich poglądów. Lubka przeszła na komunizm, ubiera się inaczej, myśli inaczej i postępuje nie tak, jak powinna postępować córka Mandelbaumów (CW 13).
Benski uważa, że „to, co się w owych czasach działo, nikt nigdy nie zrozumie..." (TN 25). Ani młode pokolenie, ani ludzie, którzy nie doświadczyli tego osobiście. Dlatego, zdaniem pisarza, nie mają oni prawa oceniać ocalonych z Zagłady, tych, którzy na różne sposoby uniknęli śmierci. „Wojenny człowiek" musiał kierować się przez lata hitlerowskiej okupacji swoją osobistą moralnością. Ocalonych trawią wątpliwości i wyrzuty sumienia, że przeżyli. Julian mówi o mecenasie: „Pan mecenas cierpi! On nie wie, kim jest, a ja wiem! To dobry człowiek, a myśli, że się zeszmacił i nic mu już nie pomoże. On tak będzie myślał do końca swego życia" (TN 27).
Żydzi, którzy obserwują świat zza okien domu pomocy, widzą radość życia w drobnych przyjemnościach i sprawach dnia codziennego – cukierkach malinowych, batonie czekoladowym z nadzieniem o smaku kawowym czy bułeczkach śmietankowych posypanych makiem. Pensjonariusze lubią te smaki i zapachy, które pozwalają im wrócić do czasów sprzed wybuchu II wojny światowej. „Co ja z wami mam! Co ja z wami mam! Wciąż wspominacie o tym, co było" (TN 24) – skarży się Julian, mężczyzna zaopatrujący pensjonariuszy. Błoński nazywa bohaterów Benskiego „ludźmi wspomnienia" . Ten sam człowiek mówi do jednego z pacjentów, mecenasa Bodola: „Nie wolno przejmować się. Tu panu już nic nie brakuje. Ma pan czyste łóżko, ciepło, dach nad głową, lekarstwa, jedzenie, no i moją codzienną wodę sodową" (TN 25). Julian z pokoju numer 12 zaleca mecenasowi czytanie gazet, książek i słuchanie radia. Wojna odebrała ludziom prawo do małych szczęść, dlatego marzyli, że po nastaniu pokoju będą się wygrzewać w słońcu i chrupać świeże kajzerki z masłem. „Kto pił błoto, temu smakuje czysta woda z kranu" (CW 114) – stwierdza Nachum Glik z Widoku z okna na Central Park. Abram, bohater opowiadania Daktyle, rodzynki, mandarynki z tomu Cesarski walc, zwierza się pensjonariuszom domu pomocy:
Ale ja o tym marzyłem w getcie, ja wciąż marzyłem o sałatce jarzynowej z majonezem i o ciastku tortowym z kremem czekoladowym. Kładłem się spać, zamykałem oczy i zaraz na stół wjeżdżała salaterka z sałatką jarzynową. To było marzenie... (CW 82).
O swoich bohaterach pisarz z Nowolipia mówi z dystansem i niekiedy humorem. Ma do nich wielki szacunek. „Innych karmią pielęgniarki lub salowe. Unoszą im głowy i wtykają łyżki do ust. Wygląda to śmiesznie" (JD 66) – opisuje główny bohater Jednego dnia sytuację mieszkańców domu przy Wójtowskiej 13. U Benskiego humor jest przejawem życzliwego stosunku do pensjonariuszy domu pomocy społecznej i aprobaty dla ich świata. Humor wydaje się też być jedynym sposobem na zachowanie normalności w takim miejscu jak szpital dla nieuleczalnie chorych. „Ja mu usta wycieram, a on mnie szczypie w tyłek" (JD 69) – wyznaje z przymrużeniem oka salowa Celina.
W Tej najważniejszej cząsteczce, podobnie jak w całej twórczości Benskiego, pojawia się rodzinne miasto pisarza – Warszawa. Ci z bohaterów Tej najważniejszej cząsteczki, którzy urodzili się w stolicy przed rokiem 1939, uznają tylko „Starą Warszawę". Stolicy poświęcone są Dwie ulice i kozie różki, w którym dwaj bohaterowie rozmawiają o przedwojennej stolicy z ciasnymi żydowskimi sklepikami i ulicami zapełnionymi pejsatymi Żydami, ze starymi kamienicami i babami sprzedającymi bajgle, która należy do przeszłości i istnieje jedynie we wspomnieniach warszawiaków starej daty. Polscy Żydzi ocaleni z Zagłady nie widzą nowej Warszawy, nie chcą jej widzieć. W myślach wciąż spacerują po starych Nalewkach i Nowolipiu, przedwojennej ulicy Gęsiej i Smoczej. Opisy przedwojennej Warszawy zajmują ważne miejsce w Jednym dniu. Benski mówi o swoich rodzinnych stronach z czułością. Bohater pierwszej powieści twórcy Ocalonych wyznaje:
Lubię uderzenia kopyt końskich po jezdni mojej ulicy, lubię okrzyki furmanów i dorożkarzy, lubię głośne zachwalanie towaru przez przekupki stojące lub siedzące przy swoich koszach, w pobliżu szerokich bram kamienic. Lubię szare kocury wygrzewające się na białych lub ceglanych murkach i lubię koronkowe, wyszywane firanki w parterowych oknach domów na mojej ulicy (JD 21).
Powyższy cytat, będący zaledwie niewielką częścią fragmentu poświęconego jednej z ulic żydowskiej dzielnicy Warszawy, przywodzi na myśl ustępy z książki Piotra Szewca Zmierzchy i poranki. Pisarz z Nowolipia podobnie jak autor Zagłady ma wzrok i słuch absolutny i ogromną wrażliwość na otaczający go świat, który przedstawia poprzez pryzmat dźwięków, zapachów i ujęć złapanych w kadr swojego spojrzenia.
Benski od momentu opublikowania pierwszej powieści stał się pisarzem jednego tematu – „osmalonych" i ich powojennych dziejów. O Żydach ocalonych z Zagłady autor Jednego dnia pisał również w swoim najbardziej znanym utworze – powieści Ocaleni i ostatnim wydanym zbiorze opowiadań Strażnik świąt , który ukazał się rok przed śmiercią pisarza . Jednak obraz ostatniej żydowskiej enklawy, jaką był Państwowy Dom Pomocy Społecznej przy Wójtowskiej 13, Benski odmalował jedynie na kartach Jednego dnia, Tej najważniejszej cząsteczki oraz Cesarskiego walca, gdzie, zdaniem Żwiry, wcielił się w rolę „obserwatora relacjonującego beznamiętnie ich [mieszkańców domu pomocy – przypis A.D.] autobiograficzne opowieści, ich stany psychiczne, zachowania. Postawił sobie Benski bowiem za cel ratowanie od zapomnienia tego wszystkiego, co charakteryzuje ich odrębność, co w jakimś stopniu powoduje, iż do dziś żyją w swoistego rodzaju odosobnieniu" . Po temat ocalonych żyjących w zamkniętej przestrzeni domu pomocy sięgali ostatnio Zyta Rudzka w powieści Ślicznotka Doktora Josefa i Piotr Paziński w nagrodzonym Paszportem Polityki Pensjonacie . Może warto przy tej okazji przywołać postać pisarza z Nowolipia i jego prozę, Benski był bowiem pierwszym, który sięgnął po ten temat, a także jedynym, który mówił o mieszkańcach domu pomocy z perspektywy jego kierownika, a z opisania świata swoich podopiecznych uczynił zadanie na życie.
- Anna Dobiegała
- "Akant" 2011, nr 4
Ostatnia żydowska enklawa
0
0