II
Poręcz jest wytarta od rąk pobrudzonych cyjanem.
Skrzypią buty.
Śledzę przez wizjer poskręcane sylwetki.
Codziennie wędruję za nimi do drzwi chlapniętymi farbą
Światło plami klamkę.
Dalej jest tylko wyobrażenie.
Tak ostre że czuję jak drętwieje warga
a słony pot szczypie.
Nie ruszę się. Ani kroku.