Matki niechaj żyją wiecznie! - lecz umierają,
Zostawiają po sobie wyrwę, zaprzestanie.
Jak wrócić do stawów dzieciństwa obfitych
W grube ryby, do łąk zielonych i kwietnych,
Gdzie się wianuszki wplata, marzy o weselu pośród
Powojów, wspina się po tedy dobrej kolczastej gruszy,
Czy zmaga się pod rzeki Białki wartkie prądy.
Jak powrócić do Legionowa? już w pamięci
Skwer zasłany żółtem liściem, domy brązowe
Z grawerunkami, małe dwory, kamienice,
Blok mozaikowy mieszkań, słup rozdzielczy prądu
Historycznie podziwiany, dzieci już rosną
Poza plecami.
Odeszłam w ciepłą krainę:
Latarnia wznosi się czerwienią, z cytrusów
Wdycham woń jaźminu, ostrza liści palm
Wydają zefirowe pół-głosy
A Dąb Żywota nieskończenie wlecze
Przez ogród swe konary, przy nim olbrzymi
Filodendron tropików pnie się w cieniu
Piekącego słońca. Na żyznej drodze do wód
Oceanu, wśród zgrai hamoku pamiątek,
Tworzyły się wczesne pogawędki Południa.
Matko, czemu mnie nie dajesz spokoju, we śnie
Ukazujesz się jak duch, ledwie rozpoznaję
Twoje ostre rysy, smutną masz twarz, jesteś wyższa,
Chcę się przytulić, lecz jak echo ulatujesz
Jakbyś tylko mieszkała w dawnych swych ogrodach,
Które utwierdziły się same w mej pamięci,
Zawieszonej jak grono w przestrzeni żywota.
Powróć, mądra jak zwykle statecznym głosem.