A dla mnie cztery
Najbielsze limuzyny
Na jednym Ty
Na drugim ja
W dwóch pozostalych wiatr
Kiedy polozysz tam reke
Poczujesz
Kiedy przylozysz tam palec
Uslyszysz
Obydwie lubimy
Przybierac ten ksztalt
Wyrzucac zareczynowy pierscionek
Gdybys nie rozrastala sie
W córki
W poduszki
Coraz bardziej miekkie
I brzydsze
Nie moglabym milczec
Ani nawet wlozyc w nie szpilki
Stare pantofle tez
Sluza do tych celów
By deptac podloge
Tuz nad sercem
Posród wierszyków
I innych przystawek
Nasze ciala
Ciasno przylegajace
Wysylane sobie
Jak znaczki pocztowe
Jak zwykle zaprzeczasz
Jakoby krajobraz za oknem
I zakrecone wlosy
Mialy z tym cos wspólnego
Powiedz dlaczego
Przeciez wiesz
Ze obudzimy sie
W tej samej wannie