Gadu Gadu — taki tytuł nosi tomik autorstwa młodej Anny Dwojnych, wydany nakładem wydawnictwa Mamiko z Nowej Rudy w 2011 roku. Tak samo najważniejsza staje się relacja między bohaterami wspominanych tutaj wierszy płockiej poetki. Utwory Dwojnych karmią się rzeczami i czynami,które opisują, a także pozwalają się wyżywić im samym naturalnym pokarmem. Stają się tutaj nagrodami pieniężnymi, lodami, bananami, włosami, akrylami rozdrapującymi banknoty, obłokami coco chanel, czyniąc przy tym wielkie zamieszanie.
Ślady max factora na rzęsach, fałszywych apostołów, staruszek mieszkających na ławkach; własnych, złych intencjach; intuicji - która jest praprzyczyną bólu, jaki musi znosić podmiot liryczny wiersza, należą do świata rzeczy i idei. Możemy przyjrzeć się podobnym zmaganiom tutaj: gdy zgasła gwiazda/przez minutę było ciemno//następne wieki/upłynęły/na błyskotliwej jeździe tramwajów/śmiechu postępowych dzieci/ i czytaniu/bieżących gazet//(„21:37”).
W wierszu pt. „Behemot obgryza mój zeszyt z historii a salezjanie nie interweniują” zajmującym jedną stronę, poetka pragnie przekazać, najbardziej wartościowe wydarzenia ze swojego życia. Chce przekonać czytelnika, że nie tylko historia, ale także teraźniejszość są dla ludzi bardzo ważne.
Refleksja nad życiem studenckim, samobójcami, kochankami podmiotu lirycznego, nad internetowymi stronami, czyli pełną anonimowością prowadzi do wniosku, że: nisza rynkowa wyraża zapotrzebowanie/na wirtualne spowiedzi czy sprzedaż na allegro/niechcianego dziecka/siebie// („www.instant.com”, s. 16).
Niniejszym, podkreślam fakt, iż poetka stara się przekazać czytelnikowi to, co najbardziej jej osobiste i bliskie. Nie ma nic do ukrycia. Czuje potrzebę opisania swoich wątpliwości. Anna Dwojnych przekracza więc pewną granicę, którą każdy z nas wahałby się przekroczyć. Okazuje się, że to, co osobiste, najbardziej wartościowe może zacząć przynależeć do innych, obcych sobie ludzi. Właśnie o tym informuje nas poetka: raz na jakiś czas/można nieźle zarobić//na zdjęciach/anegdotach/zniczach//i śmierci// („ Biznes”, s. 17).
We wszystkich tych utworach znajdujemy się bardzo blisko podmiotu lirycznego. Przypatrujemy mu się z bliska, gdy rozmawia z kimś bliskim o komunikatorze gadu — gadu, który jest tutaj pośrednikiem wymiany myśli między dwojgiem ludzi, jest programem, który czuwa nad słowami, logiką zdania, emotikonkami.
Komunikator gadu — gadu, w dwudziestym pierwszym wieku, staje się częścią naszego życia, czasem niektórzy z nas nie potrafią się bez niego obyć. Komunikator jest jak choroba, przywiązanie, hobby. To czasem nasze drugie ja, wewnętrzne ego. Często komunikator pozwala nam się oswoić z kimś, kto jest po drugiej stronie monitora. Pozwala na świadome reakcje organizmu. Wiemy przecież, że w rzeczywistości wirtualnej można stworzyć naszą drugą osobowość; być tym, kim się nie jest w rzeczywistości, nie pisać prawdy o sobie. Komunikator, jak się okazuje, może łączyć, ale też dzielić ludzi. Poetka pisze: widzisz Kruku/kiedy w wymianie najważniejszych słów/pośredniczy komunikator gadu — gadu/nie śpi się z kobietami dla przyjemności/ale dlatego żeby opowiadać o tym kolegom/ („ Edgar Allan Poe ogląda reklamę Calgonu”, s. 18).
Ale przede wszystkim poprzez komunikator zostaje skrócony dystans między rozmówcami. Anna Dwojnych wybiera tę formę porozumiewania się, gdyż jest ona im najbliższa, najbardziej prosta w obsłudze i wymianie zdań. Staje się programem pełnym intymnych zwierzeń, jak tutaj: zobaczysz że pewnego dnia/nas nie będzie/ja będę przecinkiem/między tobą z wczoraj a tobą z jutra/ty zgubisz się pomiędzy wersami//zobaczysz/zepchną nas na margines/prozy// („ Proza życia”, s. 19).
Wiersze Anny Dwojnych stają się tutaj przejściem między sztuką współczesną a smsami. Są mostem łączącym różne światy: rzeczywiste i te komputerowe. Można by powiedzieć irracjonalne. Poetka dociera do najciemniejszych zakamarków ludzkiej duszy, o czym świadczy motto z Witkacego, otulające cały tom wierszy, będące wyznacznikiem jej poetyckiej drogi. Ta głębia, o której mowa w mottcie uruchamia wyobraźnię twórczyni gadu — gadu. Odzwierciedla jej stan duchowy w danej sytuacji życiowej.
Świadomie naprowadza na swoje inspiracje. Witkacy, Egdar Allan Poe, Giovanni Boccaccio, Donne, warianty romantyczne z Daniele Steele, twórcą Don Kichota, Sylwia Platch, Safona, to tylko niektórzy z wymienionych w tomiku źródeł natchnienia poetyckiego: ostatnio bawię się/w Sylwię Plath albo Safonę/jeśli wiesz co chcę powiedzieć/ mogę napisać Ariela//teraz/gwiazdy nauczyły się szeptać// („ ***”, s.37).
W jej wierszach znajdujemy słowa — klucze i słowa — wytrychy, które pozwalają nam otworzyć się na poezję współczesną. Takim słowem jest np. słowo — chuj. W tekście zatytuowanym „ Mamie” Anna Dwojnych nie kryje fascynacji sztuką współczesną i dziwi się swojej mamie, która: nie lubi artystów/i nie rozumie idei zastosowania słowa chuj/w poezji współczesnej/wolałaby uniknąć/ braku wyższego wykształcenia u potencjalnego zięcia/ale//która inna matka potrafiłaby o 1.00 w nocy/pojechać na dworzec po nowego chłopaka córki/przynieść mu koc do jej pokoju/i następnego dnia/o nic nie pytać// („Mamie”, s. 40).
Zdumiewają ją takie słowa — klucze, słowa — wytrychy jak: dworzec, pokój, noc, pistacje, fioletowe sukienki, pociągi, drzewka herbaciane, palmiarnie, bezwstydne kaktusy, lato, wiatr, chaos deterministyczny. Obok nich pojawia się fenomen przemijania kolejno następujących po sobie miesięcy: listopad (albo czekanie na listonosza, wrzesień zdmuchujący dzieci, zerwanie księżyca w lipcu. Potem kolejny nieziemski „odjazd”: Carlo Rossi, Gainsbourg, Bukowski. Takie fenomeny są ślepymi rybkami, cin cinem, wahaniem temperatur. Są zawsze czymś, co narusza pewną rzeczywistość, pewien pejzaż, pewną strukturę. Są czymś, po czym, zostają w duszy polarne niepokoje, dreszcze i perły na szyi.
Anna Dwojnych jest poetką twardego stąpania po ziemi, poetką rodzącą się od nowa, zawsze o różnych porach dnia i roku w sprzyjających, meteorologicznych i postromantycznych warunkach. Ma tylko jedno,ale realne pragnienie: niech nic co zwierzęce/nie będzie nam obce// („Widziałam film przyrodniczy”, s. 31). I miejmy nadzieję na jego rychłe spełnienie.
Anna Dwojnych, gadu — gadu, Mamiko, Nowa Ruda 2011
- Daria Dziedzic
- "Akant" 2013, nr 12
Daria Dziedzic - Gadu gadu
0
0