Bóg dał mi skrzydła ale nie nauczył mnie latać
nie zrozumie mnie ten który nigdy nie miał skrzydeł
kiedy niechętnie spoglądam w lustro
i widzę te półmartwe
a właściwie nieożywione części ciała
przeklinam całą ludzkość
która swą normalnością
wytyczonymi granicami myślami
nieelastycznie wmurowanymi w historię
betonowym półświatem zabija moją wolność
czy mam żal do Boga który w swej niełasce
podarował mi brzemię niezrozumienia (?) Nie(!)
bolą mnie najwyższe wartości
głośno ciskające słowami i śmiechem
kiedy opuszczają mnie ostatnie nadzieje
wiara w spełnienie
zatapiam skrzydła w wosku
pozbywam się siebie
może pokochasz mój cień
przecież lubisz cienie …