Nie piszą już poezji współcześni poeci.
Ich wiersze to łamańce bez sensu i treści.
Rzadko kiedy w ich zdaniach rym jakiś szeleści,
dlatego ta poezja nie dźwięczy, nie świeci.
Gdzież się więc zapodziały poetyckie ściegi,
te lata, gdy poezja rozgrzewała żarem?
Oni dzisiaj pisują już innym wymiarem
i miast tworzyć poezję, stosują wybiegi.
Twierdzą, że rym się przeżył. Nie modernistycznie
pisać tak, jak niedawno pisali poeci.
Nie wypada współczesnym takich rymów klecić!
Zabrzmiałoby to dzisiaj śmiesznie, pompatycznie.
Więc zalewają prozą łamy periodyków,
które chcą ich drukować na prawach poetów,
traktując czytelników jak analfabetów,
dających się upupić tej bandzie cyników.
Co zostanie z poezji, gdy już nas nie stanie?
Czy coś zaakceptują przyszłe pokolenia,
lub zdecydują umysły zdolne zniewolenia?
Czy jakiś wiersz dzisiejszy zapewni przetrwanie?
Dwa tysiące wybiło na dziejów zegarze.
Trwa jeszcze dziwna podróż poetycka.
Dźwięczy rymem już rzadko pisownia lechicka.
Czym się skończy ta podróż? Tylko czas pokarze.