Szemrzący wiatr przegania zszarzałe liście
z dala od światła latarni
skroplone chmury opadły już mgliście
cieniem na szyldy kawiarni.
Przepalone płuca chłoną wilgoć betonu-
zbierają marne powietrze
ze zbyt wielką ilością ozonu -
rozluźniają się kleszcze
obowiązku wstrzymania łez
więc uciekam nim dosięgnie mnie smród
tej wielkomiejskiej palarni
wchodząc na schody wypijam ostatni haust
jesiennej, przegniłej nostalgii.