Zygmunt Jan Prusiński
NA KRAWĘDZI WIERSZA W NEAPOLU
Wstałem dzisiaj jakby bez snu - nie śniłaś mi się ani na moment,
przychodzę jakby stamtąd, dotykałem wulkanicznych skał
stąd uprawa winogron i oliwek,
można powiedzieć na złotych glebach.
Chwalili cię poeci jako smakosze win i Wergiliusz i Horacy –
i pisarze Columella i Pliniusz Starszy, kiedyś postaram się tam wstąpić.
Ode mnie do Neapolu nie jest daleko, pojadę tam książkę ukończyć...
moja samotność jest szczytem sławy,
dlatego w Pompejach spacer jest przyjemnością –
podobno tylko w samotności - bo można się skupić nad dziełem
natury i zapisać ostatnie strony - wspomnieć o patrycjuszach,
którzy odpoczywali i o zakochanych, których pokrył wulkaniczny pył.
Wracając wstąpię na wzgórza Avelino, zaśpiewam tutejszą pieśń wędrowca,
o miłości niespełnionej z obu stron słońca.
- Zygmunt Jan Prusiński
- "Akant" 2017, nr 3
Zygmunt Jan Prusiński - Na krawędzi wiersza w Neapolu
0
0