Nie sądziłem, że zatęsknię do czasów, w których krytyk był nazwany pasożytem żywiącym się wytworami dekonstrukcyjnej kuchni: zabawą i nie-powagą. Oczywiście , wiedziałem, że parasitos był także strażnikiem ziarna, zaś żywiciel (host) - nosicielem świętości oraz odkupienia (Hostia). Ta świadomość budowała jakieś maleńkie fundamenty odpowiedzialności krytycznej, ale przecież nie mogła projektować przewidywalnych czy „odpowiedzialnych" norm dla literatury, bowiem dekonstrukcja te normy z zasady burzyła.
I to literacka krytyka nie zaś sama literatura wyszła okaleczona, stłamszona i pobita z dekonstrukcyjnego chaosu. Piszący te słowa liże jeszcze rany „po samodzielnych bojach" i nie bardzo wie, jak parę sensownych zdań napisać o intrygującej, mądrej ale i przewrotnej nieco poezji Bożeny Kaczorowskiej.
Polska poezja współczesna - tak ją widzę - jest państwem idiolektów. Dawno już „pękł kolektywny walor", ale wcześniej nie było tak wyraźnie widać poetyckiej Polski dzielnicowej, obwarowanej racjami indywidualnego doświadczenia, stylu i wypowiedzi. Paradoksalnie towarzyszy temu jakaś nadzieja, że nasza „osobność" zostanie doceniona, dostrzeżona, wpisana w etykietkę krytycznoliteracką najczęściej ad hoc tworzoną. Nie chciałbym iść tą drogą, poezję p. Bożeny Kaczorowskiej przyjmuję jako artefakt osobniczy, ale „przyjazny" - dający się odczytać, a nawet suflujący większość interpretacyjnych możliwości.
Moje pierwsze oglądy były dość banalne: chciałem się zorientować, czy w poezji tej znajdę wyraźniejsze odwołania do literackiej tradycji. Pierwsze odwołanie jest jawne i negatywne; to wiersz „Z cytatem z Norwida". Mimo nieco sztubackiej zabawy w pif - paf (piwa i pawie) zostaje przecież całkiem poważny, odczuwalny „ból zadany u źródeł", wizja poezji odległej, ale przecież godnej szacunku. Podejrzewam, że kilku wierszom patronuje duch A. Świrszczyńskiej - znakomitej ale „niedoczytanej" poetki. Niedoczytanej mimo laudacji Czesława Miłosza. Widziałbym ten patronat w ujawnionych elementach „genderowej" mądrej, zwycięskiej kobiecości. Przykładem niech będzie ostry i zarazem ironiczny wiersz Estrus, który jest obrazem zwierzęcej płodności (cieczka) przesączającej się do natury (kwiaty) , negowanej zarazem przez hipokryzję i „wstydliwość" ludzką (zakrywanie tego torbą z Tesco.) Przecież nie tylko tak widoczne, chciałoby się nawet napisać „drastyczne" obrazy seksualności czy erotyki stanowią dominantę tej poezji. Nie jest to bowiem poetyka jawności, ale ukrycia, nie jest sentencją, ale wyrafinowaną zagadką. Strukturę owej zagadkowości buduje się poprzez zastosowanie retorycznych congeries (łańcuchów). W klasycznej retoryce były to jednak operacje konstruujące sferę wypowiedzi (leksis), w tej poetyce opisuje się przede wszystkim na poziomie inwencyjnej (budowania „tematu", pomysłu). Niech za przykład posłuży krótka interpretacja wiersza Powiązania z kordonkiem:
Powiązania z kordonkiem
Dotykaj główki szpilki w taki sposób aby perłowa masa uwolniła z siebie
wszystko to co najcenniejsze
Zanim wbije się w organzę
zostawi na niej kroplę krwi a słońce
wyssie z niej całą czerwień
Nazywaj mnie Nitka!
Wejdę w oko igielne Przecisnę się sama
I jakoś to będzie! On jest przecież
taki rozsądny Uwodzi mnie
przed zerwaniem
Cóż może być bardziej stosownego niż „powiązanie" i „kordonek". To przecież zasupłana metonimiczna bliskość. Coś (ktoś), zostało powiązane. Ktoś szyje ślubną suknię. Organzyna (organza) jest materiałem często przy tej okazji używanym. Perłowa główka szpilki jest blisko (metonimicznie) cierpienia i kaleczenia ( tak się wytwarzają perły). Proces szycia wywołuje obok kordonka (który wiąże) także Nitkę. Tak się każe nazywać bohaterka liryczna. Ale Nitka jest brzmieniowo „powiązana" z Nikt. A to przecież chytre przezwanie Ulissesa uwięzionego w pieczarze Polifema. Dlatego też nasza bohaterka „wchodzi w oko igielne" . Ucieka przed jednookim olbrzymem. Wszakże on „uwodzi mnie przed zerwaniem". Kordonek jest mocny: "wodzi" i „uwodzi". I być może (taką mamy nadzieję), dalsze szycie ślubnej sukni nie jest pozbawione sensu. Wieloznaczność jest uporządkowana, na kobiecy sposób mądra. Mitologizacje zaś są ksobne, odwołujące się do przeżyć codziennych (sprawianie ryby), albo z pozoru tylko niebezpiecznych (akupunktura). Niekiedy zdarzy się mniej wyszukana i dwuznaczna gra językowa: „zaliczanie numerków" pocztowego kuriera, ale przecież nie ma tu wyraźniejszych potknięć stylistycznych czy inwencyjnych. I oczywiście ta „ksobność" nie oznacza egotycznego zamknięcia się w sprawach prywatnych, bolesnych niekiedy (Samotność w cudzym łóżku), bowiem gdzieś jest pamięć „o sypiących się piętrach" (Do twarzy ci w ultrafiolecie) i pamięć całego nieogarnionego świata.
Cytacja z Marcela Prousta patronująca całemu tomikowi (Prawdziwy akt odkrycia nie polega na odnajdywaniu nowych lądów, lecz na patrzeniu na stare w nowy sposób) mimo paradoksalność wyraża aprobatę dla mądrego sceptycyzmu. Dlatego Autorka spokojnie może przyjmować postawy Pomimo za i przeciw (Jest to tytuł pierwszego cyklu). Demitologizuje przeto znane inne powiedzenie (za a nawet przeciw) Właściwie ta pojemna postawa w równej mierze wyrasta z mądrości życiowej (common sense) jak i z przewrotnych interpretacji klasycznych pojęć ontologicznych. Tomik Bożeny Kaczorowskiej został opatrzony znamiennym tytułem Akty niedonoszone. Poetka zamienia się w detektywa tropiącego rozdarcie między potencją oraz aktem ,entelechia a dynamis , zamiarem a spełnieniem. Nie mogę sobie darować cytacji z Eliota: Pomiędzy ideę i rzeczywistość Pomiędzy zamiar i dokonanie Pada Cień.
Ów „cień": niespełnienie, zatracenie pełnej Sygnatury ( pojęcie św. Bonawentury) pod tym kobiecym piórem realizuje się w obrazach „turnieju chłopców na piaszczystej plaży', małych dramatów natury , niedopatrzeń, niedostrzeżonego okrucieństwa, znikomości aktu. Nie będę już się bawił w analizę. Przytoczę cały wiersz. On sam jest najlepszym argumentem dla osądu, że to piękna i mądra poezja.
Akty niedonoszone
Co nam zostanie z kamyka szlifowanego w serce?
Może szum rzeki albo wspomnienie sierpniowego
słońca zatopionego w bursztynie skóry
Tędy biegła droga a tam leży noga świerszcza
porzucona w ferworze walki
Patyku wielofunkcyjny Proco jaszczurko
wijąca się w zaciśniętej dłoni chłopca
I ty piaszczysta polano
Jesteście tylko aktami donoszonymi
niewinnych zabaw dziecięcych
Śladem rozkruszonym
w tajemnicy czasu