Rozpinam mosty
między brzegami
związuję pamięć
plątaniną słów
przedmioty niczym
przydrożne słupki
odmierzają daty
istotne zdarzenia
jest ich niewiele
w gładkim świecie
bez smaku zapachu
nierównych poboczy
czerwony budzik
tyka w mej głowie
choć zwiędłe wskazówki
zastygły wieczorem
biorę garść
słów powszednich
resztę chowam
na drogę