W Nowych Święcianach sta! kościół drewniany.
Ubogi, skromny – tak jak jego wierni.
Strzegła go sercem Matka Miłosierdzia –
aby nie pękła prętem spięta ściana.
W każdą niedzielę tłumnie było tutaj.
Z Gernia, Szyliszek i innych zaścianków
na mszę zjeżdżały rodzinne furmanki.
Piesi szli boso, by nie zniszczyć butów.
Ognik mej wiary tu także zapłonął.
Stare to dzieje. Dziś już murowane
Wysoko kościół unosi ramiona.
Witraże w oknach. Hucznie brzmią organy.
Jednak choć w kwiatach, obrazach, filarach –
bliższy był sercu nasz kościółek stary.