w pulsującym ekranie wieczoru
rozmieniony na kłamstwo i krzyk
przeglądał się mój Bóg
nie poznałam go
zajęta przepychaniem marzeń
przez ucho igielne dnia
choć na obraz i podobieństwo moje
wyciągał ręce w oczekiwaniu cudu
za kurtyną nocy
akt wiary
trwał w milczeniu
* * *
w tym miejscu Tato
gdzie mówiłeś mi
o odwadze bycia sobą
rośnie ten sam dąb
każdej jesieni
przywożę tu synów
patrzę
jak wypychają kieszenie
moimi wspomnieniami
ufam
że zrozumieją
przesłanie