- Robert Czop
- "Akant" 2009, nr 12
Robert Czop - Różne oblicza tej samej poezji
0
0
O wielu poetkach czy poetach, podobnie jak w przypadku Marka Czuku, mógłbym powiedzieć, że znamy się od kilku lat, a na moim biurku bardzo powoli dojrzewają prace o ich książkach, które, z podziwu godną cierpliwością, czekają na swoją kolejkę.
W wielu wypadkach jednak trudno się nie pokusić o dłuższą wypowiedź i myślę, że czasem warto poczekać nieco dłużej, by objąć większą część dorobku określonej osoby i spojrzeć na nią dojrzalszym i szerszym spojrzeniem. Podobnie stało się z książkami poety z Łodzi, dzięki czemu powstała ta skromna synteza trzech publikacji: „Przechodzimy do historii 44 wiersze z lat 1998-1999"
( Wydawnictwo Biblioteka, Łódź 2001r.), „Ars poetica", ( Biblioteka Frondy, Warszawa 2006r. ) i „Inny wybór wierszy" ( Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2007 r.).
Od zwątpienia po wiarę w Boga Trudno powiedzieć ile wierszy powstało o Janie Pawle II. Być może ktoś to kiedyś zliczy. Składano w nich życzenia, obdarowując radością i ciepłym słowem. Ale także wiele w nich było troski i niepokoju, a nawet rozpaczy, kiedy choroby lub zamachy zagrażały jego życiu. Tak wiele podziwu i uwielbienia przyjęły na siebie tony zapisanych kartek, sprawiając, że pojawiają się przed nami różne postacie tej samej osoby, a za każdym razem inny krajobraz i inna rzeczywistość tak wielu pielgrzymek do wiernych z różnych stron świata. Nic więc dziwnego, że i spod pióra Marka Czuku wypłynęły słowa poświęcone Papieżowi. Już sam tytuł „Błysk w mroku" jest bardzo wymowny, podkreślający wprawdzie krótkość naszego żywota, która nie oszczędza nikogo, ale także wielkość niezwykłej gwiazdy Białego Pasterza, która od tylu lat rozświetlała mroki naszego okrutnego nieraz świata. Wiersz mówi o poświęceniu się Ojca Świętego dla każdej sprawy przynoszącej dobro mieszkańcom naszego globu, o wiecznych prawdach, które niezachwianie głosił. Pojawia się podziw dla postawy Karola Wojtyły i jego oddaniu się ludziom. Mimo wszelkich przeciwności i burz, jakie go spotykały w tym doczesnym życiu on trwał, dając nam przykład niezłomności w wierze, że: wszystkie sprawy tego świata / w miłość się obrócą. Chwilami nawet wydaje się być nieśmiertelny:
Jest z nami
i trwać będzie przy nas
na przekór śmierci.
Potrzeba nam w życiu pokory, aby zbliżyć się do Boga, bo im wyższe mamy mniemanie o sobie, tym bardziej odsuwamy się od Niego. Oto prawda stara jak świat, wyrażona w tak prosty sposób w tekście za pomocą zrozumiałego dla nas paradoksu, którym lubi się posługiwać twórca z Łodzi, kiedy podejmuje w swoich utworach tematykę religijną:
Im nas mniej,
tym nas więcej
Im nas mniej,
tym więcej Boga
Jesteśmy tylko ludźmi, ulegającymi wielkim zachwytom lub popadającymi w czarną rozpacz. W uniesieniu, zanurzamy się w niepowtarzalnych stanach religijnych, przynoszących nam radość i szczęście, a równocześnie nie potrafimy obronić się przed nadchodzącą rozpaczą z powodu wątpliwości, które zatruwają nasz umysł i duszę. Początek „Sonetu II" : „A jeśli Boga nie ma, cóż nam zostaje ?" ujawnia nie tylko zwątpienie, ale jakąś przekorną nadzieję, gdyż bez możliwości pełnego kontaktu z Bogiem, wszystko jest niepewne i niejasne oraz podlega tylko przekonaniu, że wiara nas uleczy. Podmiot liryczny jakby wątpi, ale w tych wątpliwościach chwyta się jak tonący brzytwy właśnie tej swojej przewrotności, która akurat w tym momencie jest jak najbardziej pozytywną reakcją ratującego się przed ostatecznym zwątpieniem.
Według mojego skromnego zdania mamy tu do czynienia z odwróceniem sytuacji, która występuje w sławnym utworze Jana Kochanowskiego „Czego chcesz od nas Panie za twe hojne dary?". Polega ona na tym, iż tutaj człowiek nie chwali potęgi Boga, opierając się na swoich obserwacjach, ale stara się przekonać samego siebie, że właśnie te niezwykłości otaczającego nas świata dowodzą prawdy o istnieniu Stwórcy. Stworzenie takiej sytuacji potęguje tragizm walczącego ze swoją ułomnością człowieka. Walki tym bardziej dramatycznej , że nikt, oprócz samego Boga, nie zdoła go w tym wyręczyć.
Opanowani przez wątpliwości, często zapominamy o tym, że nie jesteśmy sami w zmaganiu się ze swoimi niepokojami i dlatego poeta pozostawia nam w innym wierszu cenną wskazówkę:
Uśmiercając Boga
wydajesz wyrok
na siebie
Więc jeśli odwrócimy sytuację, to być może „Z czasem ciało wypełni się treścią", a wówczas nic, co pochodzi od Boga, nie będzie nam obce.
Poezja autora, wyżej wymienionych tomików, to również mówienie o rzeczach prostych i konkretnych, z którymi spotykamy się każdego dnia. Wrażliwość poety- filozofa dostrzega pewne prawdy, których przydatności my nie zauważamy. Jednak samo oczytanie niewiele nam da, jeśli sami, zbaczając wciąż z drogi, którą już dawno wytyczył nasz Zbawiciel, nie doświadczymy tego, co pozwoli nam zrozumieć, jakie prawa rządzą wszechświatem oraz tego, iż mądrość tego świata bardzo często rozmija się z mądrością Boga:
Tego, co ważne, nie ma w gazetach
ani na listach bestsellerów.
Milczą o tym autorytety
.................................................
To czasem klęknie w nas,
ukryje się w piwnicy
albo między wierszami
W literaturze i malarstwie diabeł przybierał różne postacie, aby przy ich pomocy zgubić człowieka i zdobyć jego duszę. Wyobraźnia ludzka tworzyła przez wieki wiele przeróżnych diabelskich postaci, przypisując im różne zbrodnie lub psikusy. Również w „Rozmowie z diabłem" mieszkaniec piekła stosuje jeden ze swoich forteli. Przypomina to motyw kuszenia Chrystusa na pustyni. W wypadku tego utworu udało się ocalić człowieka od wiecznego potępienia, a sprawca zła: Na odchodnym podarował / stare kapcie. / W drodze do domu / wyrzuciłem je do śmietnika.
Czy śmierć poezji?
W dziejach naszej kultury już nieraz pojawiali się mistrzowie słowa, którzy, nie mogąc dopasować się do określonego prądu w literaturze, pozostawali w zawieszeniu. Najlepszym przykładem takiej osobowości jest Aleksander Fredro, który, mimo wielu starań, by tak przekształcić swoją twórczość, żeby zintegrowała się z mijającą i nadchodzącą epoką, nigdy nie został zaakceptowany ani przez romantyków, ani też przez klasyków. Najciekawsze jest to, że właśnie te dzieła, które zostały potępione przez zwalczające się wówczas obozy, dały mu największą sławę i bawią nas do dziś.
Także podmiot liryczny z tomiku Marka Czuku „Ars poetica" wydaje się przeżywać podobne rozterki: samotny (...) inny niż inni (...) wybitny ignorant ( „Neutralny" ); Nie mieszczę się w roku 1999 / ( skrojono go nie na moją miarę ). / Demokracja liberalna to urocza bajka, / a postmodernizm też już zjada / własny ogon (...) Zresztą chyba jestem / za bardzo ugrzeczniony
( „Wiersz" ).
Już od kilku lat obserwuję przemiany, jakie zachodzą w polskiej literaturze i w wielu spostrzeżeniach jestem zgodny z każdym literatem , który dostrzega, iż wszystkie te niezwykłe odkrycia i eksperymenty powoli idą w zapomnienie wraz ze swoimi wielkim propagatorami. Najlepszym tego przykładem jest Leon Chwistek czy Tytus Czyżewski nie mówiąc już o Stanisławie Młodożeńcu, czy o Jalu Kurku . Lista jest bardzo długa. Podobnie dzieje się i teraz:
Powie ktoś – żyliśmy w czasach,
gdy Marcin Świetlicki
wielkim poetą był
Kolejną rzeczą, która niepokoi autora omawianej przez nas publikacji, jest ciągłe powielanie tych samych pomysłów lub sztukowanie wypowiedzi i myśli innych, aby stworzyć wycinankę o bliżej nieokreślonym kształcie i wartości:
Wszystko już przecież było
obijamy się o ściany
i przepisujemy co smaczniejsze myśli,
a nowatorskie pomysły to jedynie
samobójcze skoki
na powierzchnię poematu
Osoba mówiąca w tych wersach jest jakby zagubiona. A nie mogąc odnaleźć konkretnej idei, nie potrafi pociągnąć nas i siebie tą niezwykłą mocą młodych, która z tak wielkim entuzjazmem promieniuje z ody Adama Mickiewicza. Odnosimy więc wrażenie, iż bohater to jeden z tych nielicznych ocalonych, po jakimś ideologicznym czy programowym kataklizmie. Pozostaje mu więc tylko poszukanie mistrza i nauczyciela, co wszystko uporządkuje. Poeta dostrzega fakt, że dzisiaj literatura nie ocala narodów ani ludzi, dlatego znajduje się w znacznie trudniejszej sytuacji niż Józef Wybicki czy Julian Ursyn Niemcewicz, których utwory mobilizowały do walki i pokrzepiały zranione serca rodaków. Ale także ciężarem staje mu się cały dorobek literacki poprzedników: Mam rękę na temblaku tradycji ( tomik „Inny wybór wierszy" ).
Czy warto brać za pióro i wciąż podejmować te same tematy, zamęczając codziennie swoją ukochaną ? : Żonę / zamęczam już od godziny. Czemu / mnie nadal kocha i nie wyrzuci / precz za poezję, która lichemu / celowi służy ? ( „Sonet V" ). Czy stwierdzenie, iż dlatego tworzę, bo: Mam słabość do poezji ( „Wiersz" ), jest wystarczającym argumentem, żeby nadal rozwijać swój poetycki talent ? Przypuszczam, że na te i na wiele jeszcze innych pytań nie znajdziemy odpowiedzi, jednak co do jednego nie możemy mieć wątpliwości, iż jest potrzebna nam tego rodzaju twórczość, choćby dlatego, że ktoś ją po prostu lubi. Między innymi właśnie z tego powodu Piotr Wiktor Lorkowski wybrał określone utwory do „Innego wyboru wierszy", choć w swoim posłowiu podaje jeszcze inne przyczyny swojej decyzji.
W tekstach Czuku odnajdziemy także codzienność ze swoimi urokami, modami i dziwactwami, które pojawiają się i znikają. Z tego też powodu staje się mi bliski wiersz „Chłopaki, gdzie odnajduję swoje fascynacje związane z muzyką Deep Purple, Led Zeppelin czy King Crimson. Jest to wiersz o pokoleniu i dla pokolenia, gdyż nie jestem pewien, czy ci, co tego nie przeżyli, potrafią wyczuć ten niepowtarzalny klimat tamtych czasów. Właśnie widzę dzieciaki biegnące na pocztę lub do listonosza, aby odebrać od niego przesyłkę pełną nalepek i prospektów, które otrzymywaliśmy od różnych, zachodnich firm. Wydaje mi się, że właśnie siłą poezji, mimo że czasem język poetycki potrafi zniechęcić do czytania, jest właśnie relacja o naszych codziennych kłopotach oraz o małych i wielkich wzruszeniach i o wszystkim tym, co sprawia, iż nadal słowa Terencjusza, niezależnie od żyjącego pokolenia, wydają się być wciąż nieśmiertelne. Dlatego to, co nie jest nam obce, ponieważ wiąże się z tym wszystkim co ludzkie, nadal jest bardzo bliskie i w tym widzę siłę literatury i jej nieśmiertelność.