MAREK MIGALSKI w książce Nieludzki ustrój. Jak nauki biologiczne wyjaśniają kryzys demokracji liberalnej oraz wskazują sposoby jej obrony stawia prowokacyjną intelektualnie tezę, iż obraz natury ludzkiej w świetle odkryć, które nastąpiły w neuronaukach w ciągu ostatnich kilku dekad, stoi w jawnej kontradykcji z liberalną demokracją.
Wbrew potocznym uproszczeniom: nie jesteśmy indywidualistami, ale istotami stadnymi, nastawionymi na konflikt, a nie na pokojową kooperację; ulegającymi emocjom i zniekształceniom poznawczym, a nie racjonalnymi obywatelami, spełniającymi wygórowane normy liberalnej demokracji. W zamyśle autora ta politologiczna praca ma być aplikacją nauk biologicznych do refleksji o kryzysie liberalnej demokracji, a on sam występuje tu w podwójnej roli: badacza opisującego jej kryzys i zwolennika demokracji liberalnej, proponującego antidotum na jej niedostatki i bolączki.
Migalski rozpoczyna swoje rozważania od konstatacji truizmu, iż nie każdy liberalizm jest demokratyczny i nie każda demokracja liberalna, przypominając powszechnie znane fakty: Ojcowie Założyciele amerykańskiej demokracji byli właścicielami niewolników, demokracja ateńska wykluczała ze swojego grona kobiety i niewolników, rasizm wobec czarnych panował w ustawodawstwie amerykańskim aż do lat 60. XX w., w Szwajcarii kobiety uzyskały prawa wyborcze dopiero w 1971 r. (w jednym z kantonów dopiero w 1990 r.). Liberalna demokracja to stosunkowo nowe zjawisko w dziejach świata, która wykrystalizowała swoją ostateczną postać w drugiej połowie XX w. Dla Migalskiego demokracja liberalna to: Taki ustrój polityczny, który oprócz przestrzegania zasady rządów większości, wyłanianych w wolnych wyborach, jest ufundowany na silnych i niezależnych mediach, trójpodziale władzy, niezawisłym systemie sądowniczym oraz niezbywalnych i przestrzeganych prawach opozycji do swobodnej działalności zarówno w parlamencie, jak poza nim; w którym poziom obywateli pozwala im na sensowny osąd władzy, a system ekonomiczny oparty jest na wolności prowadzenia działalności gospodarczej, zapewniającej zdecydowanej większości obywateli godną i wolną od nędzy egzystencję; gdzie obowiązuje zasada inkluzji i tolerancji wobec mniejszości religijnych, seksualnych, politycznych, rasowych, i innych, gdzie między państwem a dominującym w społeczeństwie kościołem jest zachowana zasada neutralności, zaś świeckość instytucji jest przestrzegana i szanowana (ss. 32-33). Jeżeli biologia tak zasadniczo relatywizuje oparte na nierealistycznych przesłankach dogmaty liberalizmu, w tym takie, jak: racjonalność oceny i wyboru obywateli, pragnienie indywidualizmu, naturalna potrzeba tolerancji, to wbrew naiwnemu optymizmowi historiozoficznemu F. Fukuyamy z Końca historii, demokracja liberalna powoli odchodzi w przeszłość1.
W dalszej części pracy M. Migalski rozwinął szczegółową argumentację dla uzasadnienia wyjściowej tezy. Po pierwsze, wszechobecnym w życiu społecznym emocjom odpowiadają niewielkie enklawy myślenia racjonalnego, stąd w polityce przewaga marketingu nad programem, społeczne poparcie dla populistów odwołujących się do emocji i obiecujących wyborcom gratyfikację ich potrzeb tu i teraz, co zawsze było bonusem premiowanym przez ewolucję biologiczną. Dominacja emocji w polityce ma dalekosiężne następstwa: ważna staje się biologia, a jej niektóre ustalenia antropologiczne są cynicznie wykorzystywane przez podmioty polityczne; następują zmiany w kulturze, w których emocjonalny przekaz wypiera intelekt; nie tylko partie polityczne, ale też koncerny medialne, środowiska biznesowe, korzystają ze swej ekskluzywnej, manipulatorskiej wiedzy ze szkodą dla reszty społeczeństwa.
Wbrew zwolennikom nowej fali demokratyzacji (A. Toffler): Turcja Erdogana, arabska wiosna, przemiany polityczne na Bliskim Wschodzie (Syria, Irak), Chiny, Dobra zmiana w Polsce, demokracja nieliberalna Orbana na Węgrzech, demokracja suwerenna w Rosji Putina, czy prezydentura Donalda Trumpa w USA, to kolejne etapy zwycięskiego pochodu populistów, które musieli przełknąć liberalni demokraci. Dzieje się tak dlatego, że jesteśmy grupolubni (termin amerykańskiego psychologa społecznego Jonathana Haidta), chcemy być częścią większych grup, a powszechność wszelkich autorytaryzmów, komunitaryzmów, nacjonalizmów, religii, grup kibicowskich, regionalizmów, czy grup politycznych wewnątrz narodów, to nie przejściowa aberracja historii, ale niezbywalny rdzeń natury ludzkiej. Człowiek to animal socialis, to wspólnotowość, a nie indywidualizm, jak chciała kontrkultura, bliższa jest ludziom. Symetrycznym rewersem solidarności z naszą grupą jest niechęć, a czasami nienawiść wobec konkurencyjnych grup. To przeważnie wrogość, a nie tolerancja definiuje nasze postawy wobec innych. Na tym właśnie mechanizmie, który rozpoczyna się od poświęcenia jednostki dla interesu grupowego, a może kończyć się na wojnach religijnych i domowych, czystkach etnicznych, bazuje współczesna polityka.
W ostatnim rozdziale Migalski pokazuje, jak Internet (a zwłaszcza media społecznościowe) zmienił oblicze dzisiejszej polityki. Wedle potocznych mniemań, racjonalny wybór w polityce, ufundowany na wiarygodnej informacji, gwarantuje opinia publiczna zorganizowana przez środki masowego przekazu. Tradycyjny model mediów w formie prasy, telewizji, preferujący jednokierunkowy przekaz od nadawców do odbiorców, przeszedł transformację w model pluralistyczno-decentralistyczny, w którym odbiorca sam wybiera źródła informacji. Tworzy to nowy obraz sytuacji medialnej, w którym wpływy dużych tradycyjnych mediów, bynajmniej nie neutralnych politycznie, mających swoje interesy ekonomiczne, są równoważone przez tożsamościowe, interaktywne, często niszowe portale internetowe. W rezultacie obywatele są zalewani masą informacji, których wiarygodności nie są w stanie zweryfikować, zamykają się własnych bańkach informacyjnych, a społeczeństwo dzieli się według zasad neotrybalizmu na grupki polityczne.
Tak odczytując aktualne trendy polityczne, Migalski wieszczy, że demokracja liberalna jest sprzeczna z naturą ludzką – taką, jak ją widzi współczesna biologia, czeka nas jej reorientacja w kierunku ustroju, w którym tymczasowe większości parlamentarne, powołując się na wolę suwerena, będą likwidować pewien zakres praw obywatelskich, towarzyszyć temu będzie: zanik trójpodziału władzy, szczątkowa debata, ograniczona do mediów tożsamościowych, inwigilacja i populizm. Jeżeli demokracja liberalna ma przeciw sobie biologię, to dlaczego tak długo trwała? Autor Nieludzkiego ustroju wskazuje na następujące czynniki: trauma II wojny światowej, zimna wojna, prosperity ekonomiczna w ramach welfare state, blokada medialna (pozamainstreamowych sił politycznych), spisek elit (konsensus co do kształtu ustroju politycznego).
Wprawdzie Migalski pesymistycznie prognozuje przyszłość demokracji liberalnej, to głoszona przezeń naturalistyczna koncepcja człowieka nie jest aż tak restryktywna, bo pozwala uznać otwartość procesu historycznego, w tym znaczenie naszych motywacji i działań: Nie wierzę w determinizm historii (s. 149). Jeżeli postawiono diagnozę choroby, to należy wskazać terapię i dobrać do niej środki zaradcze. Oto one: zwiększenie dzietności wśród demokratów (korelacja między wykształceniem i postawami demokratycznymi lub autorytarnymi a dzietnością), wykorzystanie kodów kultury masowej (memy, dowcipy, melodie, przepisy kulinarne itp.), redukcja nierówności ekonomicznych, a nade wszystko zainicjowanie działań odnoszących się do emocji i grupolubności. W tej ostatniej kwestii należy pozbawić populistów monopolu na patriotyzm i sprawy narodowe: Nacjonalizm trzeba zliberalizować, patriotyzm zdemokratyzować. I odwrotnie – liberalizm musi być unarodowiony, a demokracja upatriotyczniona (s. 167). Równie ważne jest budowanie struktur społeczeństwa obywatelskiego z przekazem skierowanym do młodzieży i media publiczne stojące na straży debaty opartej na rzetelnej informacji, ograniczające zasięg fake newsów.
Na koniec małe podsumowanie. Książka jest na pewno ciekawym głosem w debacie o zmaganiach demokracji liberalnej z autorytarnym populizmem. Co do meritum, ludzkie działanie to złożona wypadkowa emocji, motywacji, przekonań (w tym wartościowań), ponadindywidualnych reguł instytucjonalnych, praktyk obyczajowych, tradycji, stąd teza o emocjonalnym charakterze ludzkich wyborów jest bardzo nieokreślona i należy ją każdorazowo uściślić. Może bowiem oznaczać zupełną irracjonalność zachowań albo tylko chwilowe zauroczenie. Po wtóre, pomimo programowej predylekcji dla osiągnięć współczesnej biologii, większość wysuniętych argumentów pochodzi z psychologii ewolucyjnej. Po trzecie, trwające od kilkuset lat badania przez naukę i filozofię związków psychofizycznych dalekie są od zakończenia, a tym bardziej od fundamentalnych i ostatecznych ustaleń. Ostrożność w aplikacji neuronauk do politologii jest wskazana, bo ich przedmiot to w dużej mierze fakty instytucjonalne4 i siłą rzeczy zakres ich zastosowania jest mocno ograniczony. Krótko mówiąc, o ile analiza Migalskiego przekonuje, to metodologia i zaplecze teoretyczne budzi wątpliwości.
Marek Migalski, Nieludzki ustrój. Jak nauki biologiczne wyjaśniają kryzys demokracji liberalnej oraz wskazują sposoby jej obrony, Fundacja Liberté !, Łódź 2020, ss. 190
Przypisy:
1 Publikację można potraktować jako głos w dyskusji toczonej w literaturze politologicznej i socjologicznej, czy narastająca w Europie i Stanach Zjednoczonych fala populizmu jest trwałym trendem historycznym, czy tylko przejściowym zawirowaniem na powierzchni globalnego procesu historycznego. Dyskusja ta dotyczy też nauki polskiej: Zmierzch demokracji liberalnej?, red.: K.A. Wojtaszczyk, P. Stawarz, J. Wiśniewska-Grzelak, Oficyna Wydawnicza ASPRA, Warszawa 2018; A. Applebaum, Zmierzch demokracji. Zwodniczy powab autorytaryzmu, przeł. P. Turczyński, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2020; P. Sadura, S. Sierakowski, Społeczeństwo populistów, Krytyka Polityczna, Warszawa 2023.
2 Z uwagi na stabilność przekonań tego typu Migalski proponuje inny termin: bunkry informacyjne.
3 Por. M. Maffesoli, Czas plemion. Schyłek indywidualizmu w społeczeństwach ponowoczesnych, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008.
4 Por. J.R. Searle, The Construction of Social Reality, The Free Press, Nowy Jork 1995; idem, Making the Social World. The Structure Human Civilization, Oxford University Press, Oxford-Nowy Jork 2010; L. Koczanowicz, Niech się stanie świat (społeczny)!, w: „Teksty Drugie”, 3/2012, ss. 3-21.