MIECZYSŁAW WOJTASIK jest poetą, krytykiem literackim, promotorem młodej literatury.
Wydał 12 tomików wierszy. Jest laureatem wielu poetyckich konkursów. Jego wiersze można znaleźć w miesięcznikach, kwartalnikach, w almanachach. Od 2012 roku jest wiceprezesem Bydgosko-Toruńskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Tomik wierszy Na końcu też będzie słowo to jego najnowsza książka. To specyficzna robota, bo już pierwszym wierszem poeta boksuje się z dzisiejszością. W Być albo nie być jest orędownikiem narodowych symboli i wartości. Niechętnie zerka w stronę współczesności, nie szczędząc jej ironicznych komentarzy. Dostaje się tutaj młodemu pokoleniu i ich edukacyjnym mentorom. Są dla niego rzecznikami przedszkolnej masturbacji. Nadzieję upatruje poeta w ludziach zakorzenionych w odwiecznej polskiej glebie, którzy kultywują idee przodków. Sentyment do lat minionych jest tym tekstom nieobcy. Wspomniany wiersz przytaczam w całości:
typowa szkolna brać
łatwo mnożą piwa i prochy
choć nie w głowie im działania
na liczbach naturalnych
a globus topią w mętnych popłuczynach
byle do przodu
jak uczy - kto?
uczestnik burd ulicznych
rzecznik przedszkolnej masturbacji?
popytajmy ludzi
zakorzenionych w odwiecznej polskiej glebie
jak prowadzić przez życie
własne dzieci
żeby Polska
była Polską.
Z tym patriotyczno-narodowym sznytem można dyskutować. Ale trzeba przyznać autorowi, że jest wnikliwym obserwatorem czasów obecnych. Choćby w wierszu Nijak, gdzie wytyka bylejakość politycznych karier, miałkość dzisiejszych elit, wreszcie podejrzane roszady na szczytach władzy. Wszystko jest takie płynne - czytamy w kolejnym wierszu. Natomiast w Psim życiu diagnoza poety jest druzgocąca - człowiek jest kundlem pośród głodnych wilków. Ta dramatyczna wizja nie mogła pozostać bez konkluzji. I nie została. Jest nią tekst Jakie to ludzkie. Mamy tutaj próbę zdefiniowania przyczyn owego bezładu i wyzwolonej pychy, nawiązanie do biblijnych przypowieści, w których człowiek pada ofiarą własnej niefrasobliwości. Poeta zdaje się być zwolennikiem jakichś nagłych, radykalnych przemian. Zwrotu, który cofnąłby wskazówki zegara historii. Choć pewnie dobrze wie, że podobne cuda się nie zdarzają. Oto ten wiersz:
deszcz człowieczeństwa padał równo
i delikatnie przesuwał wskazówki czasu
w jasność i dosyt nadziei
ale zerwano owoc
z drzewa poznania dobra i zła
wola węża targnęła powietrzem rozkołysała glob
popłynęły rzeki bezładu i wyzwolonej pychy
jakie to ludzkie wykrzykują nawet niemi
zeszliśmy z drzewa mądrości
słońce coraz uważniej
mierzy nasze kroki
W tej ponurej aurze są jednak błyskotki i przejaśnienia. To krajobrazy, pory roku, rośliny i zwierzęta. Poeta wyczulony jest na ich różnorodność i malowniczość. Odmalowuje łąki, pola, konie puszczone na wiatr/ Impresja/. W tych wierszach prowincja staje się azylem dla uciekinierów z miejskich, betonowych labiryntów. Kult prostego, przaśnego życia jest odpowiedzią na współczesne trendy. W tych ostatnich widzi poeta szczególne zagrożenie. Pisze o nich w wierszu Drzewa przemijają szumiąc. Tutaj natura, w swojej najbardziej pierwotnej formie, spychana jest na margines, stając się ofiarą współczesnych automatów. Ustępuje pola cywilizacji, jej agresywnej, technologicznej ofensywie. W tym momencie wypada przywołać wiersz Zasadnicze pytania. Jest on bowiem refleksją, przestrogą, ale przede wszystkim wielkim znakiem zapytania. Oto on:
człowiek jest pierwszą stronicą
najgrubszej księgi stworzenia
najokazalszym samorodkiem
złotych mileniów?
czy raczej nienasyconym pożeraczem
utuczonych cielców
pieniądzem zbywanym ze skarbca przesytu
rozrzucanym po suto zastawionych stołach
i łożach w komnatach poufnych schadzek?
kim będzie w pytaniu o jutro
kiedy lata świetlne
rozminą się
z niedoścignionym słowem?
Upływ czasu jest kolejnym, oczywistym tematem tego zbioru. Poczucie tymczasowości dręczy bowiem każdego artystę. Autor nie jest wyjątkiem. Wyróżnia go jednak głęboka religijność, będąca fundamentem jego życiowej filozofii. Mamy zatem w tych wierszach Matkę Boską, Anioła Stróża, Trójcę Świętą. Mamy odniesienia do religijnych obrządków, odwiecznych symboli wiary. Dla poety śmierć jest tylko kolejnym etapem, dyskretnym przejściem w inny wymiar. Przepustką do wieczności. Dlatego powstały takie wiersze jak Spoiwo czy Żadna niezwykłość. Ale zanim owa przepustka do wieczności zostanie wystawiona, zanim do autora odezwie się sygnaturka/ Spoiwo/, jego osobistym azylem jest poezja. Wspomina o niej w tym zbiorze nieczęsto, ale znacząco. Reanimacja wyróżnia się lekkością stylu, ironią, dowcipną puentą. Podobnie jest z Niepokojem, który przytoczę:
panna jak róża
róża jak panna
od biodra po biodro
żywioł
a ta panna to nie róża
a ta róża to nie panna
zwykły homunkulus
bez portek
jawi się taki
co w próżni umieszcza niepokój
albo w niepokoju próżnię
z czego poezja
chowa się po kątach
jak mysz pod miotłą
a tłumy grafomanów
stroją się w laur
i pysznią
przez długie lata
Tomik Na końcu też będzie słowo jest merytorycznie spójny. Jednak z powodu specyficznej warstwy językowej może nie zdobyć szerokiego grona odbiorców. Niektóre wiersze są hermetyczne, przesłania innych można się tylko domyślać. Mówiąc wprost - niektóre z tekstów po prostu bym wyrzucił. Choćby takie Poczęcie. Na szczęście jest w tym zbiorku odpowiednia ilość ciekawej poezji, która uzasadnia wydanie tej książki. Ufam, że kolejna tego autora, która zapewne już się pisze, sprawi czytelnikom i mnie większą przyjemność.
Mieczysław Wojtasik, Na końcu też będzie słowo, Instytut Wydawniczy „ŚWIADECTWO”, Bydgoszcz 2021, ss. 72