wysłannicy losu
przez krater Etny
nieśli nieszczęsnym zagładę
sen zawiódł ich
do wrót piekieł
i zmienił życie
w gehennę konania
płomienista lawa
zatapiała śpiące miasto
doganiała uciekających
z hekatomby śmierci
Anioł Śmierci
popiołem przysypywał cmentarzysko
słupy ognia
wskazywały światu
miejsce zwycięstwa ciemności
jeszcze dziś
cienie ludzkich postaci
krzyczą z posępnych ruin
przekazując pokoleniom
szczątki prawdy
o tamtej tragedii
ten widok
poraża ludzką świadomość
i myśli obciąża ołowiem
Józef Bułatowicz
Pokłon
oto miasto mrówek
wzniesione przez zastępy
wytrwałych robotnic
przy licznych ulicach
czytelne drogowskazy
wokół wygodne
i ciepłe mieszkania
a pod spodem
labirynt chodników
łączących sieci magazynów
to z was wzięli przykład
zapobiegliwi sandomierzanie
tu i tam strażnicy
dzielni jak hoplici
nigdy nie ma sporów ani waśni
świętym prawem są regulaminy
ustalone na naradach
to wam cześć pracowite mrówki
Józef Bułatowicz
Ciekawy widok
spojrzałem w okno
ze zdziwieniem dostrzegłem
że zwieńczenia wszystkich kominów
sąsiedniego bloku
obrodziły kawkami
w bezruchu grzały się powietrzem
wylatującym z ciepłych wnętrz
nawet na codzienne gwarzenie
nie traciły energii
jeszcze długo wpatrywałem się
w niecodzienne zjawisko
także w przyrodzie
sytuacja wymusza postawy
Józef Bułatowicz
Mgły na bagnie Pulwy
spłynęły na ziemię
przesłaniając doszczętnie
podmokłą codzienność
na tajemniczej scenie
za mleczną kurtyną
zaczyna pulsować dziwny spektakl
strzygi ściągnęły z lasów
by się tutaj weselić
popiskując radośnie
w objęciach chochołów
do tańca przygrywa
zespół puchaczy
a błędne duchy podziemi
nucą refreny nieznanych melodii
pyzaty księżyc w lisiej czapie
przyświeca niebieską latarnią
wsłuchując się przechodniu
w tę złożoność dźwięków
nie zbocz z trasy
bo tam biesy czyhają
na twoją duszę
Józef Bułatowicz
Ortograficzny chaos
co takiego się wydarzyło
że w zdaniu zabrakło zwartości
zdezorientowane wyrazy
bezradnie rozglądają się wokół
kropka straciła pewność
i filozoficzną głębię
zagubione przecinki
drżą o swoją przydatność
średnik pozuje na dwukropek
ten legł płasko z wyczerpania
i zaprasza do towarzystwa kropkę
chyba pozazdrościł wielokropkowi
logicznego dystansu do otoczenia
myślnik stanął dęba
i wdzięczy się do wykrzyknika
znak zapytania wyskoczył na czoło
i udaje latarnię
duża litera ze spuszczonym wzrokiem
stoi na końcu szeregu
czyżby ortografia
też nie wytrzymała napięcia
skostniałej natury żelaznych reguł?