Próba ponownego odczytania przesłania moralnego zawartego w pracach ciekawiących nas literatów, filozofów, poetów minionych epok może stać się ciekawą propozycją, dla coraz bardziej wyalienowanego ze świata człowieka naszych czasów.
Coraz częściej spotykamy się z tezą, że obecnie człowieczeństwo w samym człowieku, poddane silnemu i potężniejącemu oddziaływaniu świata rzeczy , pomniejsza się, karleje, wycofuje się w samym człowieku gdzieś na krawędź jego Sobości i odsłania niczym nie zapełnialną pustkę. Człowiek wprawdzie stworzył świat techniki, polityki i przemożnej konsumpcji, ale niestety nie jest on już w stanie, jak w chwili tworzenia się wydawało, nim władać. Stworzyliśmy trzy demony nad którymi przestaliśmy panować, mało tego, to one zapanowały nad nami. Technika stworzyła maszyny i wzięła człowieka na służbę. Gospodarka w takim tempie tworzy potrzebne i zupełnie zbyteczne dobra, że przerasta często rzeczywiste potrzeby człowieka, wreszcie polityka mimo wysiłków jej niestrudzonych „ koryfeuszy „ nie zapobiegła obu wojnom światowym, a i obecnie pomimo mozolnych usiłowań wydawałoby się wpływowych polityków konflikty zbrojne, etniczne i społeczne nie wygasają.
Od zarania dziejów człowiek czyni zależnym od siebie substancjonalny byt istniejący poza nim. Innymi słowy uprzedmiotawia, nazywa ten byt i podporządkowuje go swoim potrzebom. Ten proces zachodził i zachodzi w rzeczywistości, którą w filozofii dialogu nazwiemy sceną bycia. Człowiek doświadczający świata przedmiotów nie ma udziału w owym świecie, ponieważ nic do niego nie dodaje, ani niczego też nie odejmuje. Scena bycia na świecie istnieje trwale, a przedmioty jeszcze nie nazwane istnieją poza ludzką świadomością. Otwarcie człowieka na ów świat nazwiemy otwarciem intencjonalnym, gdyż w owym otwarciu przedmiot staje się rzeczą dla świadomości. Jak zauważył Józef Tischner :
„ Mówiąc , że jakaś rzecz ulega uprzedmiotowieniu nie twierdzimy, że uzyskała coś, czego przedtem nie miała. Twierdzimy raczej, że odsłoniła to co od samego początku było jej podstawą".
W ten sposób dana rzecz już uprzedmiotowiona, uczestniczy dopiero w naszej świadomości. Ludzkość wciąż, w coraz większym zakresie uprzedmiotawia, nazywa, bądź tworzy nowe byty znajdujące swe miejsce w świadomości człowieka. Jednak najbardziej interesującym nas fenomenem doświadczania na scenie bycia jest spotkanie człowieka z drugim człowiekiem, czyjegoś Ja z czyimś TY, oraz spotkanie człowieka z istnościami duchowymi, z Bogiem.
Wiele wiemy i dowiadujemy się coraz więcej, a mimo to naszej egzystencji towarzyszy wcale nie pomniejszająca się niepewność. Spróbujmy poddać refleksji niepewność naszej , ludzkiej drogi życia.
Dojrzałość osobowa każe nam, zbliżyć się z powagą i rozwagą do samych siebie, by wziąć świadomie odpowiedzialność za własne życie. Zrozumienie własnej egzystencji na scenie dramatu pomniejsza ten dramat, gdyż ze wzrostem świadomości siebie samych i świata, powiększa się pole wolności. Możemy wybierać, a właściwie musimy wybierać… Wybory których dokonujemy, decyzje które podejmujemy kształtują naszą scenę bycia, relacje z innymi i nas samych.
Dojrzałość intelektualna, emocjonalna i moralna sytuuje nas na scenie dramatu jako podmioty realizujące uznawane wartości, posiadające wolną wolę i sumienie. Myślę, że pytania o cel ostateczny życia ludzkiego i niemożność dania na nie jasnej, jednoznacznej, a więc konkretnej odpowiedzi stawiają człowieka w szczególnie dramatycznym położeniu.
Człowiek wiele wie, ale na pytania o charakterze ostatecznym nie otrzymuje znikąd odpowiedzi. Cóż więc człowiek czyni ? Sam sobie odpowiada, z głębi własnej duszy; jednak nie znajduje żadnego zewnętrznego potwierdzenia co do słuszności własnych słów, więc daje inną odpowiedź i po niej takiego potwierdzenia też nie ma. Co czyni dalej ? Rozważa intuicyjnie, która z udzielonych sobie odpowiedzi na pytanie o charakterze ostatecznym jest chociażby bliżej prawdy. Gdy moja jaźń, moje świadome ja, moje sumienie wyrażają swoją istotą jakąś nieujmowalną słownie, przeczuwaną jedynie zgodę na proponowaną przez nas odpowiedź, wtedy wiemy, że dla naszego Tu i Teraz jest to odpowiedź właściwa. Czujemy całą naszą istotą coś w rodzaju komfortu psychicznego, spełnienie , zadowolenie, pełna synchronizację różnych części nas w nas i to, jesteśmy pewni, jest właściwe rozstrzygnięcie… Jesteśmy bezpieczni, spokojni, gdyż na nasze dziś znaleźliśmy dla swego bytu jakiś sens, jakieś oparcie w danym nam przeczuciu transcendencji. To nam wystarcza, bo wytycza nam nasze miejsce na scenie dramatu; ginie poczucie osamotnienia i czujemy tchnienie Absolutu. Trwanie w życiu nabiera sensu, celowości, czujemy się zagadnięci przez Ty wieczne i usprawiedliwieni w swym istnieniu.
Jednak już jakieś jutro może zburzyć tę harmonię, gdyż dzisiejsze udzielone nam odpowiedzi, okażą się dla naszej jaźni niewystarczające, bądź nawet nieprawdziwe w swej osnowie aksjologicznych wartości. Cóż wtedy ?
Na nowo wysiłkiem całej naszej istoty poszukamy nowej, właściwej odpowiedzi na pytanie o wymiarze ostatecznym na nasze dane Tu i Teraz. Dialektyka pytań i odpowiedzi będzie towarzyszyła nam do końca naszych dni. Jest to jeden z istotnych elementów uwarunkowań naszej egzystencji. Tylko na drodze ciągłego, etycznego wysiłku, ustawicznej pracy nad sobą, dramat bycia człowiekiem może być przezwyciężany i prowadzić ku prawdzie i nadziei.
By podołać tym, zdawałoby się, prostym wymogom głównie o charakterze etycznym, trzeba stać się człowiekiem w pełni odpowiedzialnym, świadomym uwarunkowań i wymogów jakie stawia Inny i świat jako scena dramatu. W owym myśleniu tkwi jednak pewien paradoks, ponieważ owa świadomość i wszelka wiedza możliwa do zdobycia przez człowieka, nie usunie nigdy dramatyzmu jego egzystencji i nie zwolni go z ciągłej walki, właśnie dzień po dniu, o swe człowieczeństwo, z walki o harmonię i spokój jego wnętrza. Tak więc ciągle rozgrywający się, przed nami i w nas, dramat egzystencji zawsze przynależał i przynależy do faktu bycia człowiekiem.
Filozofia, literatura, psychologia stawiają trudne pytania i odpowiadają na nie, w ten sposób nieco łagodząc udrękę, zawsze samotnej w naszym wnętrzu, w naszej Sobości, egzystencji, tym dramatyczniejszej, że nieuchronnie zmierza ona jako taka ku śmierci. Myślę, że właśnie filozofia dialogu rozjaśnia nieco rozumienie naszego istnienia, ale ponadto podpowiada nam pewne rozwiązania, by naszą egzystencję uczynić usprawiedliwioną i nadać jej prawdziwie ludzki wymiar. To jedyny wysiłek jaki człowiek może podjąć we własnym interesie w obliczu nieznanej nam zewnętrzności, mającej swój początek tam, gdzie kończy się udzielana, a więc naszej świadomości dostępna wiedza.
- Zbigniew Sielicki
- "Akant" 2011, nr 2
Zbigniew Sielicki - Niepewność egzystencji
0
0