Niewolnictwo towarzyszyło człowiekowi od zawsze. Przyjmowało różne formy. Było ono w kulturalnym, pogańskim Rzymie /powstanie Spartakusa/, było w starożytnym Egipcie /budowanie piramid/, rozrastało się w Chinach, Indiach, na Bliskim Wschodzie
Nie brakowało go także w Polsce. Chłopi pańszczyźniani byli niewolnikami innych Polaków, którym udało się wdrapać na pozycje szlachty. Pobożni Amerykanie z Południa wykupywali czarnych niewolników z rąk handlarzy ludźmi, wśród których prym wiedli chrześcijańscy Portugalczycy. Nowy Orlean był bramą dla Afrykanów. Przywożono ich tam w nieludzkich warunkach aż do końca XVIII wieku. Potem proceder porywania ludzi w Afryce zakazano, ale dopiero w 1865 roku nastąpiło wyzwolenie Murzynów. Zostali ludźmi wolnymi, lecz bez pieniędzy i wykształcenia pozostawali długo na dnie społecznym.
Pracę niewolników można do dziś podziwiać. Turyści masowo jeżdżą do Egiptu, aby podziwiać piramidy. Mało kto zastanawia się, iż bez pracy niewolników nie byłoby co podziwiać. W Chinach obowiązkiem każdego turysty jest wizyta na Chińskim Murze. Ten powstawał w sumie ponad tysiąc lat. Był oczywiście dziełem niewolników. Piotr Wielki zagonił setki tysięcy chłopów do budowania stolicy godnej wielkiego imperium. W bagnistym terenie zbudowali wspaniałe miasto podziwiane do dziś. W Polsce podziwiamy rezydencje magnackie, pałace, dwory ziemiańskie. Wszystko to powstało na bazie niewolniczej pracy chłopów.
Nad losem niewolników mało kto jednak ronił łzy.
Historycy wiele piszą o przeróżnych rodach, wychwalając ich rzeczywiste lub urojone cnoty. Bardzo mało jest głosów o pochodzeniu ich dobrobytu. To jest wstydliwa sprawa - nikt nie chwali się grzechami ojców. Powstają nawet narodowe mity, czego dobrym przykładem jest legenda Konstytucji 3 Maja. W dokumencie tym ani słowa o wyzwoleniu chłopów. Konstytucja ta wzmagała tylko dyscyplinę wśród szlachty, ówczesnej kierowniczej siły narodu. Gdzie są hasła rewolucji francuskiej - wolność, równość, braterstwo?
Jak na ironię polskich chłopów wyzwolili zaborcy. Aż wierzyć się nie chce, że do roku 1861 chłop był nikim, marną istotą w ludzkiej skórze.
Do niedawna jeszcze swoiste niewolnictwo było w wojsku. Rządząca władza na siłę wcielała młodych ludzi do wojska by dwa - trzy lata bezpłatnie służyli ojczyźnie. Równie dobrze mogliby być zagonieni do innych czynności służącym krajowi. Pod przymusem powinni budować drogi, kanały, fabryki etc. Byłby duży z nich pożytek.
Spróbujmy poddać analizie czasy Polski współczesnej.
W czasach PRL uzależnienie ludzi od władzy było całkowite. Upaństwowiono cały przemysł z pogwałceniem praw dotychczasowych właścicieli. Były długotrwałe kłopoty z mieniem ludzi z Zachodu, którzy na wielu forach podnosili ten problem.
Dopiero w latach 60 - tych wypłacono im należne rekompensaty, co pozwalało Polsce za czasów E. Gierka brać wszelakie kredyty.
Pozostawiono, na szczęście, chłopską własność ziemi oraz drobny handel i rzemiosło.
Państwowy system całkowicie panował nad obywatelem. Wszystkim zarządzała kasta urzędników mianowana przez władzę.
Istniał system tzw. nomenklatury, który decydował, kto i gdzie będzie zarządzał. Do składu nomenklatury powoływano ludzi pewnych, sprawdzonych. Większość z nich to członkowie rządzącej partii i satelickich stronnictw. Nie brakowało też tzw. bezpartyjnych fachowców.
Za pomocą ich władzy nad pracownikiem, za pomocą propagandy, za pomocą resortów siłowych PZPR panowała nad krajem.
Natomiast chłopi, drobni przedsiębiorcy w miastach byli w miarę niezależni. Niezależność zachował też Kościół rzymskokatolicki.
W systemie uzależnienia były jednak wyrwy. W przedsiębiorstwach nigdy nie było całkowitego zniewolenia. Niby wszystko było w rękach partii ale pozostały spore enklawy do krytyki i współrządzenia dla pracowników. Związki zawodowe miały pewne wpływy oczywiście na terenie tylko zakładu. Istniała instytucja Konferencji Samorządu Robotniczego zwoływana każdego roku. Sporo tam było krytyki, można było doprowadzić nawet do zmian w kierownictwie zakładu. W każdym zakładzie pracy była organizacja partyjna do której ze skargami mogli zwracać się wszyscy zatrudnieni. Twórcy kultury mieli dużą niezależność choć czuli na sobie oddech cenzury.
Władza chciała dobrze żyć z twórcami, co było zjawiskiem pozytywnym. Powstało wiele wartościowych dzieł filmowych, teatralnych, muzycznych.
PZPR prowadziła politykę pełnego zatrudnienia, co miało katastrofalny wpływ na kondycję ekonomiczną kraju. Z powodu takiej polityki ludzie nie bali się bezrobocia, utraty środków do życia. To akurat dla ludzi było znośne. Nie byli przeto całkowicie zniewoleni. W roku 1989 komunizm w Polsce padł. Wydawałoby się, że niewolnictwo, a przynajmniej głębokie uzależnienie poszło na śmietnik historii. Mamy wszak wolność, demokrację, wolną prasę itd. Nic obłędniejszego. Po dwudziestu paru latach od tego czasu widać jak na dłoni, że niewolnictwo ma się dobrze. Ba, nawet wykazuje tendencje wzrostowe. Zaczyna ogarniać coraz szersze kręgi, ma coraz większą siłę. Spróbujmy zanalizować problem.
Nowoczesna gospodarka nie może być kierowana przez państwo. Nie ma mowy o pełnym zatrudnieniu jak dotychczas. Nikt nie może przedsiębiorcom narzucić limitów zatrudnienia. Powszechna jest automatyzacja procesów produkcyjnych, powszechne są najnowsze technologie, chemizacja w rolnictwie. Ponadto firmy muszą walczyć z konkurencją światową. Przedsiębiorcy muszą redukować koszty aby utrzymać się na rynku. Nie ma już mowy aby w gospodarce istniały molochy jak np. Stocznia Gdańska zatrudniające kilkanaście tysięcy pracowników.
Zwalnianych ludzi nie może wchłonąć sfera usług, bo ileż w końcu może być fryzjerów, hoteli, restauracji, kancelarii prawnych salonów masażu.
Praca zatem stała się niebywałym dobrem. O dobro to zabiegają wielu. Największe nadzieje wiążą z pracą w administracji gdyż ta ciągle się rozrasta i stwarza duże możliwości zatrudnienia. Oczywiście po znajomościach rodzinno - towarzyskich.
Posiadanie pracy i spokoju finansowego okupione jest jednak wysokimi kosztami. Tu właśnie tkwi dzisiejsze niewolnictwo. Nikt nic nie powie złego na szefów, nikt nie doniesie na nich nawet gdyby działo się coś złego. Obowiązuje zasada nabierania wody w usta.
Ludzie panicznie boją się zwolnienia. Siedzą ze spuszczonymi głowami i milczą. Tworzą stado nowoczesnych niewolników, którym zależy tylko na pracy. Ciekawe, że każdy z nich jak tylko awansuje, zaraz zaczyna rządzić bez opamiętania. Czuje się paniskiem mogącym zrobić co tylko chce z pracownikiem.
Szczególnie katastrofalna sytuacja jest w małych miastach i w gminach. Tam wójt czy burmistrz jest małym dyktatorem. Władcą większości ludzi. Decyduje o obsadzeniu każdego stanowiska, o przetargach, o wyborze inwestycji. Wszyscy się go boją. Kto mu podpadnie nie ma co szukać w gminie. Przedsiębiorcy muszą ciągle coś sponsorować, a tym samym pracować na sukces wyborczy wójta.
Sprytny wójt czy burmistrz, tak potrafi oplątać ludzi pajęczyną uzależnień, że wygrywa każde wybory. Nie jest to wcale trudne.
Swoim, zaufanym ludziom suto wynagradza ich poddaństwo wysokimi pensjami. Nie żałuje społecznych pieniędzy. Dzieje się to na wszystkich szczeblach łącznie z rządowym. Średnia pensja w administracji jest o wiele wyższa niż w sferze wytwórczej.
Niewolnictwu na prowincji sprzyja system wyborczy, który nie ogranicza ilości kadencji. Politycy III RP popełnili wielki grzech, iż stworzyli taki system. Dodatkowo rada gminy nie ma nic do gadania w sprawach personalnych. To poletko wyłącznie dla wójtów.
Ciekawe, że prezydent kraju jest ograniczony do dwóch kadencji a tu można hulać dożywotnio. Nic jednak się nie zmieni jak długo wpływ na politykę będzie miało PSL - główny konserwator tego systemu.
W tzw. wielkim świecie niewolnictwo ma się dobrze. Partie polityczne są typowo wodzowskie. Wódz decyduje o karierze każdego posła, każdego wyższego urzędnika. Z kolei władcy regionalni decydują o karierach ludzi na swoim terenie. Wszyscy podwładni są zastraszeni. Każdy bunt, niesubordynacja może skazać delikwenta na niebyt polityczny. Mamy w Polsce 460 posłów. Co najmniej dwa razy za dużo.
Szeregowi posłowie nie mają nic do gadania, ich rola to potakiwanie szefom i udawanie, że o czymś decydują. Zmniejszeniem liczby posłów nikt nie jest zainteresowany, bo bossowie mają przez to szeroką gamę synekur do zaoferowania. A koszty idą do wspólnego wora - nikogo to nie obchodzi.
Wydaje się, że chociaż twórcy powinni być wolni. Różnie to bywa…. Żaden publicysta nie wychyli się, aby stwierdzić coś niezgodnego z linią polityczną pisma, dla którego pisze. Linia polityczna nakreślona przez właścicieli obowiązuje wszystkich. Historyk, który ma własne zdanie na jakiś temat, niczego nie opublikuje. Zadziała wewnętrzna cenzura. A jak uda mu się coś opublikować to spotyka go milczenie środowiska.
Filmowcy, aby coś nakręcić ambitnego muszą żebrać o fundusze w Państwowym Instytucie Sztuki Filmowej. Nie dość, że pieniądze niewielkie to jeszcze hop na kolana przed wielką komisją. Jak w tej komisji komuś podpadłeś to zwijaj manatki.
Przykładów zniewolenia w całym obszarze życia publicznego nie sposób wyliczyć.
Można także zadać pytanie czy niewolnictwo to cecha naturalna rodu ludzkiego, czy jednak nie. Czy tylko pieniądz czyni człowieka wolnym czy nie.
Redakcja zaprasza do dyskusji.