Archiwum

Franciszek Budzbon - Wileńskie felietony Leopolda Tyrmanda (1940-41) (2)

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Tyrmand jesienny

Zachowane wspomnienia są zgodne: wileńscy przyjaciele poznali autora „Dziennika 1954” późną jesienią 1939 roku. Jedynym przedwojennym towarzyszem Tyrmanda okazał się Andrzej Miłosz, z którym publicysta znał się od czasów dyskusji w warszawskiej redakcji tygodnika „Orka na ugorze”1.

Z kolei z Andrzejem Kornowiczem wspólnie korzystali z pomocy stołówki wileńskiego Komitetu Pomocy Uchodźców. Znajomość przetrwała, mimo że Tyrmand (korzystający z żydowskich dokumentów) przeniósł się do lepiej zaopatrzonego, wyznaniowego komitetu2. Również w stołówce i gronie wspólnych znajomych, zawiązała się przyjaźń z Leszkiem Zawiszą3. Wreszcie, w kawiarni u Dormana, na zbiegu ulic Mickiewicza i Przeskok, gdzie grał jedyny wówczas zespół jazzowy Lowki Iligowskiego, zaczęła się długoletnia znajomość z Franciszkiem Walickim4, nazywanym dziś ojcem polskiego big-beatu5.

Z zachowanych wspomnień dowiadujemy się, że Tyrmand był:

niski, szczupły, o uważnym przenikliwym spojrzeniu ciemnych oczu, nosił tweedową marynarkę, elegancki krawat, szare spodnie, czarne mokasyny i… czerwone skarpetki6.

Janina Balukiewicz, uważana za jego niespełnioną miłość, tak opisała charakter ówczesnego znajomego, poznanego przy okazji jej występu w operetce:

wesoły, kpiarski, złośliwy (…) brak kindersztuby. Ponadto - doskonale tańczył7.

Walicki dodaje do tego opisu:

drobny, inteligentny, błyskotliwy (…) „lubił ubierać się w ładne kobiety”. Miał także i wady (…) pewność siebie, upozorowany egocentryzm, mentorski ton, besserwisserstwo. Na wszystkim znał się najlepiej i – co gorsza – każdemu dawał to do zrozumienia8.

Zawisza wspomina również „błyskotliwą światowość”9 oraz zestaw garniturów przywiezionych z Warszawy10.

To właśnie z Zawiszą szukali zakwaterowania i znaleźli je w nowoczesnej willi przy ul. Portowej 22, gdzie gospodynią była przedwojenna adwokat - pani Kiakszto, a współlokatorami, m. in. polscy aktorzy (Edward Dziewoński i Ludwik Sempoliński) oraz dyrektor Litewskiego Teatru Państwowego Juchnievicius. Tyrmand dzielił pokój z Rosjaninem Kolą Martynienko11. Kornowicz dodaje, że wspólnie spędzany czas upływał na wizytach dziewczyn, sparingach bokserskich oraz zabawie w mieście12, co może wydać się beztroską, jednak inne relacje wskazują na złożoność zagadnienia. W „Złym Tyrmandzie” Mariusza Urbanka, a także w filmie „Tyrmand 1954”13 Miłosz wspomina próby wydostania się przyjaciela do Japonii i świadomość radzieckiego zagrożenia wywózkami Polaków na Wschód.

Prawda Komsomolska

O istnieniu takiego pisma jak „Prawda Komsomolska” miłośnicy Tyrmanda przypomnieli sobie (wręcz dowiedzieli) wraz z sensacyjnymi relacjami Franciszka Walickiego u schyłku lat 80. XX w. W rzeczywistości, publiczną dyskusję na ten temat rozpoczął sam Tyrmand, czemu poświęcam jeden z kolejnych podrozdziałów w tej pracy. Kwerenda którą przeprowadziłem w dniach od 1 do 4 września 2014 roku w bibliotece Wileńskiej Akademii Nauk, pozwalana przedstawienie najważniejszych faktów dotyczących tego pisanego w języku polskim dziennika, stanowiącego organ Komitetu Kraju Wileńskiego Komunistycznego Związku Młodzieży Litwy.

Wedle moich ustaleń, jedynym miejscem, gdzie zgromadzono zachowane egzemplarze, jest wspomniana biblioteka i jej zbiory specjalne, przechowywane przy ulicy Žygimantų 1 w Wilnie. Egzemplarze są pozszywane w dwóch tomach, obejmujących kolejno rok 1940 i 1941. Przyjmując logiczne założenie, że gazeta ukazywała się chronologicznie, zasób należy uznać za niepełny14. Zgodnie ze świadectwem Walickiego, pismo pojawiło się na rynku w lipcu 1940 roku, by upaść przed upływem roku, w czerwcu 1941 15. Pismo kilkakrotnie zmieniało swój format, cenę, krój czcionek, szyld z nazwą. Bez określonej zasady, gazeta miała objętość od 4 do 8 stron. Dziennik miał charakter informacyjny i skupiał się na propagandowym przedstawieniu najbardziej istotnych decyzji Związku Radzieckiego i doniesień o charakterze lokalnym. Najczęściej stosowanymi gatunkami były ogłoszenia i komunikaty. Wyjątek od tej reguły stanowił niedzielny, rozszerzony, rozrywkowy dodatek zawierający krzyżówki i inne gry logiczne. Drukowano także drobne reklamy oraz rubrykę „Na kanwie dnia”, która pojawiała się najczęściej na ostatniej stronie pisma, a rzadziej w środku, choć tu także nie dostrzegłem wyraźnej reguły.

Podobnie jak inne artykuły - te również nie były podpisane imieniem i nazwiskiem autora, brakowało nawet inicjałów. Zasada ta nie była stosowana do przedruków autorów popularnonaukowych i pism samego Józefa Stalina. Choć omawiana w tej pracy rubryka była najbardziej charakterystycznym elementem gazety, warto zanotować inne, cyklicznie pojawiające się na łamach: „Komsomoł działa”, „Z komunikatów Elty” oraz „Komunikaty Biura Fizkultury i Sportu”.

Gazetę drukowano w zakładzie przy ulicy Zavalnaja 1, a redakcja funkcjonowała pod adresem Gedimino 166-c. Mimo iż większość dziennikarzy była w druku anonimowa, kontakt z redakcją nie stanowił trudności: wyznaczono godziny przyjęć i podano numer telefoniczny (12-95). Pismo można było także prenumerować (za cenę 1 lita i 50 centów) z dostawą do domu, bowiem redakcja zatrudniała doręczycieli (o czym traktuje jeden z felietonów „Na kanwie dnia”).

Skład narodowościowy redakcji może budzić zdumienie. W tej wydawanej przez organ litewski proradzieckiej gazecie pisano w języku polskim, a zajmowali się tym także Żydzi i Białorusini. Jak twierdzi Walicki, redakcja zatrudniała etatowo tylko cztery osoby: redaktora naczelnego Olgierda Prokopowicza, jego zastępczynię Annę Kaczergińską, sekretarza i samego Leopolda Tyrmanda16. Walicki utrzymuje, że współpracował z gazetą, między innymi jako karykaturzysta. W redakcji pracował także Remigiusz Szczęsnowicz, który w dziale sportowym zastąpił Tyrmanda, gdy ten zajął się redakcją dodatku młodzieżowego Prawda Pionierska oraz „rzeczami poważnymi i zaangażowanymi”17. W monografii poświęconej okupacji Wilna Stanisława Lewandowska wymienia również innych znanych twórców, publikujących w „Prawdzie Komsomolskiej” Jerzego Putramenta, Stefana Jędrychowskiego, Teodora Bujnickiego, Anatola Mikułkę, Józefa Maślińskiego, Mieczysława Krzepkowskiego i Tadeusza Łopalewskiego18.

Według Walickiego, który w latach 80. nawiązał kontakt z Prokopowiczem, redaktor naczelny miał wspominać „Na kanwie dnia” w następujących słowach:

to były najlepsze felietony, jakie ukazywały się wówczas w wileńskich gazetach19.

Autorstwo rubryki jest jednoznacznie przypisywane we wspomnieniach właśnie Tyrmandowi. Autor Złego miał podobno w zwyczaju pisanie „na raz”, z użyciem redakcyjnej maszyny, a w tekstach często atakował Hitlera, choć z uwagi na ówczesny sojusz między ZSRR a III Rzeszą nie mogło być to tolerowane. Niemniej jednak, Prokopowicz to „rozumiał i cierpliwie ciął felietony w odpowiednią stronę”20. Treść i formę tych tekstów w bardziej szczegółowy sposób omawiam w dalszej części pracy.

Wileńscy przyjaciele Tyrmanda komentują jego pracę w „Prawdzie Komsomolskiej” różnorako. Walicki uważa, że felietony miały wymowę dającą się wyrazić w sformułowaniu „jestem po stronie socjalizmu”, jednocześnie nie były to agitki, tylko „dojrzałe publikacje”21. Miał być „przyczadzony komunizmem”, pisał „z pełnym przekonaniem, to się czuło”, a z racji, że byli najlepszymi przyjaciółmi, nie udawałby, „był zafascynowany tą epoką”22. Kornowicz twierdzi z kolei, że Tyrmand nie pisał z zauroczenia, sympatii czy przekonania (jak Stefan Jędrychowski i Jerzy Putrament), tylko w ramach maskowania swojej działalności w podziemiu23. Zawisza wspomina, że mając na uwadze współpracę potencjalnego konspiratora z gazetą, uznano to za sprzyjające okoliczności24, zresztą postawę przyjaciela nazywa zachodnioeuropejską i pełną poczucia humoru25. Szczęsnowicz natomiast nie dziwił się Tyrmandowi, uważając go za ówczesnego zwolennika komunizmu, ale usprawiedliwiając to stanowisko prześladowaniami Litwy Smetonowskiej. Wejście Sowietów uznano w tej sytuacji za wyzwolenie, więc „trudno nawet mówić o kolaboracji”26. Miłosz wspominał, że miał Tyrmandowi za złe współpracę z radziecką gazetą, usłyszał jednak tłumaczenie, że

trzeba przerażonych ludzi podtrzymywać na duchu, upominać się o prawo Polaków do traktowania równego z innymi27.

Nie zmienia to faktu, że brat noblisty ocenił artykuły jako „czołobitne i haniebne” choć wiedział, że mają stanowić próbę przemycenia wartościowych treści dla Polaków i faktycznie są przez redakcję cenzurowane28.

Konspiracja

Leszek Zawisza najszerzej wypowiada się o wątku konspiracji w życiorysie Tyrmanda, a wynika to z oczywistych zależności: wspólnie mieszkali, działali w podziemiu i razem zostali aresztowani. Reminiscencje architekta są o tyle wiarygodne, że ich znajomość, mimo znaczącej rozłąki po II Wojnie Światowej, nigdy się nie zakończyła i nie istnieją podstawy, by posądzać Zawiszę o próbę dyskredytacji kolegi po jego śmierci. Sam Tyrmand nazwał go po latach „najdroższym przyjacielem”29.

Zawisza pojawił się w Wilnie we wrześniu 1939 roku. Podjął próby studiowania i otrzymał pracę we wspieranym przez amerykanów Komitecie Pomocy Uchodźców. Gdy poznał Kornowicza i „niejakiego” Zarębę, rozpoczął za ich pośrednictwem działalność konspiracyjną, która wówczas charakteryzowała się brakiem sformalizowanych struktur i komunikacji między innymi działaczami o nastawieniu propolskim i antysowieckim. Wkrótce współpraca objęła także Tyrmanda.

Działalność dywersyjna ograniczała się do „półwojskowych kontaktów na Antokolu”, a także wiązała się z drukiem (na przenośnym powielaczu, w domu przy Portowej 22) nielegalnego pisma dla młodzieży „Za naszą i waszą wolność”. Zawisza dementuje jedną z anegdot dotyczących Tyrmanda, jakoby miał on wynosić z redakcji „Prawdy Komsomolskiej” czcionki i farby drukarskie. Uniemożliwiałby to fakt, iż nielegalne techniki drukarskie różniły się od używanych w normalnie funkcjonujących oficynach. Między innymi tych wątków dotyka autobiograficzny tekst „Spotkania z Tyrmandem” opublikowany w 1994 roku30.

Co może intrygować, sam Tyrmand nazywa „Za naszą i waszą wolność” „organizacją”, na której powielaczu „sypiał”31. Zagadnienie to okazuje się jednak równie zagadkowe, jak pozostałe. Rzeczony tytuł pojawił się wprawdzie na kartach pozycji autorstwa Wandy Krystyny Roman „Konspiracja polska na Litwie i Wileńszczyźnie / wrzesień 1939 – czerwiec 1941/ Lista aresztowanych”, lecz... w nieco odmiennym kontekście. Oto cytat:

W dalszym ciągu wydawano (…) „Za Naszą i Waszą Wolność” w nakładzie 400 egzemplarzy na własnej, ręcznej drukarni. „Za Naszą i Waszą Wolność” było pismem dla młodzieży, które redagował Jan Kazimierz Mackiewicz „Konrad”, „Teodor” przy współpracy m. in. Marii Mackiewicz „Kordian” „Maja”, Stanisława Kuleszy „Walter” „Wiktor” i Tadeusza Dworakowskiego32.

Ani słowa o Tyrmandzie i Zawiszy – choć to z pewnością nie zamyka tematu i wątpliwości. Podobnie o ich udziale w tym projekcie nie wspomina już praca Lewandowskiej33.

Kolejną osobą, bez której wspomnień ten podrozdział nie mógłby powstać, jest wymieniony wyżej Kornowicz i jego retrospekcje zawarte na kartach „Złego Tyrmanda”34. W 1940 roku spotkania z Tyrmandem odbywały się w związku z korzystaniem z posiłków w Komitecie Pomocy Uchodźcom i partii brydża. Nie było podstaw, by sądzić, że wojna zakończy się szybko, stąd też przyjaciele (wraz z Zawiszą) zdecydowali się na nawiązanie współpracy z podziemiem niepodległościowym: w owym czasie wileńscy profesorowie i wojskowi emeryci zakładali wiele organizacji we własnym zakresie. Jednak brak konspiracyjnego doświadczenia i jednoczesna czujność struktur najczęściej skutkowała wpadkami. Wspomniana trójka znajomych została zaprzysiężona w katakumbach kościoła pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła przez pułkownika Kulikowskiego35.


Przypisy:
1 - M. Urbanek, dz. cyt., s. 41.
2 - Tamże, s. 32.
3 - L. Zawisza, Spotkania z Tyrmandem. Część pierwsza, „Ex Libris” 1994, nr 1, s. 6.
4 - M. Urbanek, dz. cyt., s. 23.
5 - J. Marczyński, Zwierzenia ojca big-beatu, http://www.rp.pl/artykul/934759.html, dostęp 11.12.2014.
6 - F. Walicki, Epitafium na śmierć rock’n’rolla, Sopot 2012, s. 39.
7 - M. Urbanek, dz. cyt., s. 30.
8 - F. Walicki, dz. cyt., s. 39-40.
9 - L. Zawisza, dz. cyt.
10 - odnosząc się do początkowych rozważań w tym rozdziale – czy możliwym jest, by Tyrmand wybierał się do walki w ramach Wojska Polskiego z takim kompletem ubrań?
11 - M. Urbanek, dz. cyt., s. 45.
12 - Tamże, s. 32.
13 - Słowa i twarze: Tyrmand 1954, Jan Sosiński, Polska 1992.
14 - http://aleph.library.lt/F?func=direct&local_base=mab01&doc_number=000183232, dostęp 11.12.2014.
15 - F. Walicki, dz. cyt., s. 41.
16 - F. Walicki, O Wilnie, Tyrmandzie, jazzie i rocku. Z Franciszkiem Walickim rozmawia Stanisław Bereś, „Odra” 1987,  nr 12, s. 33.
17 - M. Urbanek, dz. cyt., s. 36.
18 - S. Lewandowska, dz. cyt., s. 304.
19 - M. Urbanek, dz. cyt., s. 26.
20 - Tamże, s. 27.
21 - F. Walicki, Epitafium na śmierć rock’n’rolla, Sopot 2012, s. 41-42.
22 - M. Urbanek, dz. cyt., s. 25.
23 - Tamże, s. 33.
24 - L. Zawisza, dz. cyt.
25 - M. Urbanek, dz. cyt., s. 45.
26 - Tamże, s. 36-37.
27 - Tamże, s. 42.
28 - J. Sosiński, dz. cyt.
29 - L. Tyrmand, dz. cyt.
30 - L. Zawisza, dz. cyt.
31 - L. Tyrmand, dz. cyt.
32 - W. K. Roman, dz. cyt., s. 56.
33 - S. Lewandowska, dz. cyt., s. 307-308.
34 - M. Urbanek, dz. cyt. s. 32-35.
35 - W reminiscencjach Kornowicza nie pada imię wyżej wymienionego wojskowego; próbowałem ustalić jego tożsamość i stąd moje przypuszczenie, iż chodzi o majora dyplomowanego Juliana Kulikowskiego, organizatora mało znaczącej organizacji pod nazwą Liga Wojenna Walki Zbrojnej, wcielonej do Związku Walki Zbrojnej dopiero we wrześniu 1941 roku. (W. K. Roman, dz. cyt., s. 38).

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.